Kram z literkami i obrazkami na wesoło
Ptaszki w kąpielówkach? Proszę bardzo! Mucha w nausznikach? Żaden problem! A może słońce z włoskami na głowie! Też się uda! Wystarczy o tym trochę intensywniej pomyśleć, trochę plastyczniej wyobrazić sobie to, czego inni nie dostrzegają, i mieć tak wprawną rękę jak Joanna Zagner-Kołat.
We Wrocławiu mieszka Filip. Ma jedenaście lat i talent w genach. Mieszka z mamą, która również we Wrocławiu urodziła się w 1971 roku, a w 1998 r. ukończyła łódzką Akademię Sztuk Pięknych na wydziale grafiki i malarstwa w pracowni informacji wizualnej. To szczególna specjalizacja: pracownia wydawnicza plus malarstwo i rzeźba. Jednak nie tylko wykształcenie, ale i zapał oraz ciepły stosunek do małych ludzi sprawił, że poświęciła twórczość i życie zawodowe dzieciom. Przekonały się o tym przedszkolaki z Wesołego Słoneczka w Łomży, które w czwartek, 2 kwietnia A.D. 2009 spotkały się oko w oko z utalentowaną i pomysłową ilustratorką książek dla milusińskich w oddziale dziecięcym Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ul. 3 Maja.
- Pierwsze dwie książeczki to były „Łąka” i „Las” dla dzieci trzy, czteroletnich – mówi Joanna Zagner-Kołat. - Scenariusz przedstawił mi wydawca, a książka ukazała się w 1991 roku.
Jej niedoścignionym mistrzem ilustrowania jest Marcin Szancer, który towarzyszy Joannie Zagner-Kołat od dzieciństwa do dnia dzisiejszego. Jej ulubionym baśniopisarzem jest Hans Christian Andersen, głównie dlatego, że niezapomniane, wręcz kultowe już polskie wydanie zilustrował właśnie Szancer, znany z charakterystycznej, „wiotkiej” i „wysmukłej” stylizacji postaci.
Sama inspiracji szuka wszędzie: w rozmowach i podpatrywaniu, w najbliższym otoczeniu i podczas podróży, w trakcie rysowania i malowania. Ciekawe, czy uważne, inteligentne i dociekliwe dzieci z przedszkola Wesołe Słoneczko zainspirują ilustratorkę, która przyjechała na cykl warsztatów plastycznych podczas Dni Literatury Dziecięcej...? Zapewne tak, bo zadawały podchwytliwe pytania i krytycznie słuchały opowieści o tym, jak powstają kolorowe i zabawne ilustracje. Wśród wychowanków Izabeli Zabielskiej i Wioletty Nowak rej wodzili zwłaszcza dwaj elokwentni malcy: Konstanty Jurzyk i Michał Marcińczyk. Ilustratorka z Wrocławia musiała się nieźle umysłowo nagimnastykować, szczególnie przedstawiając „Kram z literkami”, które przeobraziła artystycznie w ludzi, zwierzęta i przedmioty, żeby zaspokoić pasję poznawczą swoich początkujących czytelników z Łomży.
Mirosław R. Derewońko