Filharmonia w prowincjonalnym miasteczku
Przez 30 lat Łomżyńska Orkiestra Kameralna występowała z mniejszym czy większym powodzeniem, ale nieprzerwanie i pod własną nazwą. W roku jubileuszu nagle pojawiła się propozycja, aby zespół przechrzcić na... Filharmonię Kameralną im. Witolda Lutosławskiego w Łomży. „Po dyskusjach i konsultacjach w naszym środowisku” - twierdzi Jan Miłosz Zarzycki, dyrektor i dyrygent ŁOK. Za tydzień, w środę 29 października, kwestia nazwy stanie na sesji Rady Miasta, bo to od rajców zależy wprowadzenie zmian w statucie orkiestry-jubilatki.
- Taki stan rzeczy faktycznie odnosi się również do naszej orkiestry: mamy przecież i bogatą historię, i dokonania, własną siedzibę i stały zespół etatowych pracowników, organizujemy festiwal Sacrum et Musica i współorganizujmy cykle koncertów „Młodzi twórcy w salonie dworskim” czy Dni Kultury Chrześcijańskiej – dowodzi Zarzycki. - Od roku 1988 prowadzona jest akcja koncertów szkolnych, na których małe grupy wykonawcze szerzą kulturę muzyczną wśród szerokich rzesz dzieci i młodzieży (w roku 1997 odbyło się 87 audycji dla 7870 słuchaczy!). W rzeczywistości ŁOK funkcje filharmonii spełnia już od dziesięcioleci, ale współcześnie nazwa „orkiestra kameralna” w środowisku muzycznym nie rodzi dobrych skojarzeń, a z niegdysiejszych państwowych orkiestr kameralnych ostała się już tylko Łomżyńska.
Pozostałe szukały sposobów na taką zmianę nazwy, aby nie kojarzono ich jako grup muzyków, zwołanych ad hoc do zagrania jednego czy dwóch koncertów. Na przykład Płocka Orkiestra Kameralna jest teraz Symfoniczną, podobnie jak Symfoniczna stała się Toruńska Orkiestra Kameralna. Dawna (z nazwy, bo skład dalej działa) orkiestra kameralna w Wałbrzychu to teraz Filharmonia Sudecka, w Szczecinie – Filharmonia Szczecińska, w Kielcach – Filharmonia Świętokrzyska, a w Jeleniej Górze – Filharmonia Dolnośląska.
Dlaczego nazwanie instytucji „orkiestrą kameralną” jest źle przyjmowane w środowisku muzycznym?
Przede wszystkim z powodu ich efemeryczności. Powstają jak grzyby po deszczu. Zdecydowana większość działa na zasadzie stowarzyszeń lub nieformalnych grup muzykujących wspólnie artystów. Zwykle nie mają siedzib, nie prowadzą działalności edukacyjnej, nie organizują festiwali. Często „realizują kilka projektów koncertowych, po czym rozpadają się bezpowrotnie, czemu sprzyja fakt, iż muzycy są w nich angażowani na umowy o dzieło”.
- Teraz orkiestra kameralna oznacza „grupę muzyków skrzykniętą przez charyzmatycznego dyrygenta”. Ja mogę dzisiaj w Łomży założyć nową orkiestrę, np. Orkiestrę Kameralną 4lomza.pl – wcale nie żartuje Jan Miłosz Zarzycki, dyrektor i dyrygent Łomżyńskiej Orkiestry Kameralnej. - Zbiorę muzyków, znajdę sponsora wieczornego koncertu i dostanę dobre recenzje, a następnego ranka OK 4lomza.pl ostanie się tylko w internecie.
Maestro Zarzycki przypomina, że wiele filharmonii dysponuje orkiestrami, są jednak i takie jak założona w 1983 r. Filharmonia im. Romualda Traugutta, organizująca koncerty i festiwale bez własnej orkiestry. Łomżyńska Orkiestra Kameralna, od trzydziestu lat koncertująca w Łomży i daleko poza jej granicami, jest instytucją muzyczną, z tradycjami, bogatym dorobkiem i własnym zespołem. Dlatego – zdaniem Jana Miłosza Zarzyckiego - przechrzczenie jej na Filharmonię Kameralną im. Witolda Lutosławskiego w Łomży podniosłoby prestiż miasta i zasłużonej instytucji.
Mirosław R. Derewońko
PS. Jak na moje ucho, 1000-letni gród nad Narwią i jego okolice prościej i trafniej promuje nazwa Filharmonia Łomżyńska niż Filharmonia Kameralna.