ŁKS z pucharem
W rozegranym na stadionie miejskim w Łomży Finale Okręgowego Pucharu Polski ŁKS 1926 Łomża pokonał Jagiellonię II Białystok 2:0. Dzięki temu łomżanie w przyszłym sezonie wystąpią w rundzie przedwstępnej rozgrywek pucharowych na szczeblu ogólnopolskim.
Kilka dni przed spotkaniem bardzo trudno było wskazać faworyta tego spotkania, bowiem nie wiadomym było z ilu piłkarzy pierwszej drużyny Jagiellonii będzie mógł skorzystać trener Jacek Bayer. Jednak okazało się, że grająca jeszcze o Mistrzostwo Polski drużyna z Białegostoku nie "oddała" nikogo i doświadczony szkoleniowiec musiał złożyć skład z zawodników z zespołów rezerw oraz tego grającego w Centralnej Lidze Juniorów. W takiej sytuacji prezentujący się z meczu na mecz coraz lepiej łomżanie byli typowani do sięgnięcia po puchar. Dodatkową motywacją była premia obiecana przez prezesa Podlaskiego Związku Piłki Nożnej, Witolda Dawidowskiego, który obiecał dla zwycięzcy 30 tysięcy złotych.
Pierwsze minuty spotkania pokazały dominację biało-czerwonych. W grze drużyny Mateusza Miłoszewskiego było widać zaangażowanie, nieustępliwość chociaż czasami brakowało dokładności. W tym czasie, mimo kilku dogodnych sytuacji, nie udało się jednak ełkaesiakom pokonać bramkarza Jagiellonii, Krzysztofa Karpieszuka. Z upływem czasu coraz śmielej zaczął poczynać sobie zespół gości, który niemal wszystkie akcje ofensywne prowadził prawą stroną boiska. Kilka razy grający na lewej stronie obrony Przemysław Przysowa był w łatwy sposób ogrywany przez rywali, przez co robiło się gorąco pod bramką Piotra Lipki. Jednak i białostoczanie nie byli w stanie umieścić piłki w siatce. W 29. minucie zawodnicy ŁKS-u przeprowadzili najładniejszą akcję w całym spotkaniu. Rafał Maćkowski dostał idealne podanie ze środka pola, wbiegł w pole karne z lewej strony i mając przed sobą tylko Karpieszuka zdecydował się na dośrodkowanie. Piłka trafiła do nabiegającego na "długi" słupek Przemysława Olesińskiego, który bez namysłu uderzył, jednak jakimś cudem jeden z obrońców Jagiellonii zdołał zasłonić ciałem dostęp do własnej bramki. Dziewięć minut później ani obrońcom ani bramkarzowi ta sztuka się już nie udała i Krystian Pomorski wprowadził ŁKS na prowadzenie. Tym razem podającym był Alex Rodier, a wypożyczony z Wisły Płock Pomorski umieścił futbolówkę w bramce.
Po zmianie stron miejscowi bardzo szybko podwyższyli na 2:0. W 54. minucie po rzucie rożnym Kamil Stankiewicz najlepiej zachował się w polu karnym rywali i strzałem głową pokonał Karpieszuka. Ta bramka praktycznie zakończyła to spotkanie. Jagiellonia wyraźnie nie miała argumentów w ofensywie, żeby zdobyć choćby bramkę honorową. Gospodarze natomiast w pełni kontrolowali wydarzenia na boisku, ale w ataku grali zbyt nonszalancko i mimo kilku bardzo dobrych okazji nie zdołali strzelić kolejnych goli.
- Chłopcy bardzo poważnie podeszli to tego meczu. Od początku byliśmy zespołem lepszym i zasłużenie wygraliśmy - powiedział po meczu trener Miłoszewski - Widać, że nasza gra od jakiegoś czasu się zazębia. I to spotkanie, podobnie jak kilka poprzednich w meczów w lidze pokazało, że idziemy właściwym torem i nasza praca przynosi dobre efekty.
W tym sezonie do rozegrania pozostał ełkaesiakom jeden mecz. W przyszłą sobotę zagrają na wyjeździe z Puszczą Hajnówka. W przypadku wygranej zakończą sezon na ósmym miejscu.
is