„Obywatel Jazz” w Łomży
Duet Radosław Bolewski i Maciej Tubis zaprezentował w MDK-DŚT kompozycje Grzegorza Ciechowskiego. W tym roku minie 20 lat od przedwczesnej śmierci lidera zespołu Republika i jednego z najwybitniejszych polskich muzyków. Jego młodsi koledzy wykonują te ponadczasowe utwory w jazzowych, pełnych improwizacji wersjach, a w Łomży zostali świetnie przyjęci przez liczną publiczność. – Dzieje się dzisiaj magia, naprawdę jest to wyjątkowy koncert! – podkreślał między bisami pianista Maciej Tubis i trudno nie zgodzić się z tymi słowami.
Wznowienie działalności „Jazzowego Domu Kultury” po pandemiczno/wakacyjnej przerwie – poprzedni koncert z tego cyklu odbył się w marcu – wypadło bardziej niż okazale. Pomimo obaw, że po dwudniowym Novum Jazz Festival łomżyńska publiczność może odczuwać przesyt jazzem, w poniedziałkowy wieczór sala MDK zapełniła się fanami dobrej muzyki. Część pamiętała tamtejszy, doskonały koncert Tubis Trio w lutym ubiegłego roku, innych przyciągnęła magia nazwiska Grzegorza Ciechowskiego i zapowiedź wykonania jego najsłynniejszych utworów. Nie była to w MDK-DŚT pierwsza inicjatywa tego typu, bo przecież w roku 2019 Agressiva 69 zaprezentowała tam projekt „Agressiva gra Republikę”, ale Radosław Bolewski i Maciej Tubis podeszli do kompozycji Ciechowskiego zupełnie inaczej, przedstawiając je w nowych, bardzo atrakcyjnych wersjach – zagrali tak, że nawet osoby niezbyt lubiące jazz były ukontentowane, co podkreślały po koncercie. Na program „Obywatel Jazz” – nawiązanie nie tylko do pseudonimu Ciechowskiego, ale też do książki Jerzego Radlińskiego z roku 1967 o tym samym tytule – składają się utwory z różnych lat. Openerem był bodaj ostatni w dorobku kompozytora „Odchodząc” z długim, typowo jazzowym wstępem i tekstem zredukowanym do tytułowego słowa, co tylko dodało wykonaniu większej dramaturgii.
Nie mogło też zabraknąć kultowych utworów z debiutanckiego LP Republiki „Nowe sytuacje” („Halucynacje”, „Śmierć w bikini”) oraz drugiego albumu Obywatela G.C. („Nie pytaj o Polskę”, „Tak, tak... To ja”) oraz późniejszych przebojów, jak choćby „Zapytaj mnie czy cię kocham” z 1995 roku. Pomimo oszczędnego instrumentarium – Radosław Bolewski śpiewał i grał na perkusji, Maciej Tubis na instrumentach klawiszowych, niczym Ray Manzarek z The Doors, wykonywał partie solowe, rytmiczne i basowe – nie było mowy o niedosycie, szczególnie kiedy obaj muzycy zaczynali wyprawy w bardziej jazzowe rejony. Zaprezentowali też świetnie przyjmującej je publiczności również utwory autorskie z albumów „Lunatyk” i „Bez końca”, niezbyt odległe stylistycznie od głównego programu koncertu, zwłaszcza „Ocean”, „Myślałem” i finałowy „Granit”. I chociaż zabrakło w tym programie tak reprezentatywnych dla Ciechowskiego utworów jak choćby „Tak długo czekam (czyli „Ciało”)” czy „Obcy astronom” to i tak był to bardzo udany koncert – teraz trzeba czekać na płytę z tym materiałem, która powinna ukazać się w połowie przyszłego roku.
Pamiętacie panowie swój pierwszy kontakt z muzyką Grzegorza Ciechowskiego bądź Republiki?
- To na pewno było w dzieciństwie i prędzej było to coś Obywatela G.C. – mówi Radosław Bolewski. – Mogłem mieć wówczas około 10 lat i to pierwsze spotkanie było z Grzegorzem Ciechowskim, a kiedy później zacząłem interesować się muzyką alternatywną, to siłą rzeczy poznałem też Republikę, chociaż moim ulubionym polskim zespołem było wtedy SBB; słuchałem też Bitelsów, Dżambli czy Krystyny Prońko, z którą miałem później okazję 10 lat współpracować czy muzyki Andrzeja Korzyńskiego w różnych odsłonach, od Franka Kimono do „Akademii Pana Kleksa”. Jednak świadome poznawanie twórczości Ciechowskiego, przede wszystkim wnikanie w warstwę liryczną, zacząłem w pierwszej dekadzie XXI wieku.
- Tworząc ten projekt inspirowaliśmy się bardziej solowym okresem Grzegorza Ciechowskiego, kiedy tworzył jako Obywatel G.C. – dodaje Maciej Tubis. – Kiedy wydał pierwszą płytę byłem trzylatkiem i ta muzyka zawsze gdzieś się przewijała, była obecna w radiu.
I pojawił się pomysł upamiętnienia Grzegorza Ciechowskiego, tym bardziej, że w tym roku minie 20 lat od jego przedwczesnej śmierci?
- To wcale tak nie wyglądało, że spojrzeliśmy w kalendarz żeby sprawdzić, jaką mamy w tym roku okrągłą rocznicę – mówi Maciej Tubis. – Wydaliśmy dwie płyty autorskie, ale z drugą „Bez końca” nie udało się nam zagrać w pandemii koncertów. Nie było też „bodźcowania” pracy artystycznej, ale chcieliśmy coś robić. Spotykaliśmy się więc na próbach w poszukiwaniu nowych doznań i trochę zaciekawieni tym, że redaktorzy porówywali nasze autorskie dokonania do twórczości Ciechowskiego, zarówno w warstwie muzycznej, jak i w barwie, sposobie śpiewania i pisania tekstów Radka, postanowiliśmy pograć sobie jego utwory, tak dla przyjemności. I okazało się, że są tak plastyczne, bliskie nam i naturalne do przetwarzania, że z tego „pograć” powstał zalążek projektu. Później pojawiły się kolejne pomysły, doszła nieodłączna dla nas improwizacja, dołączona do utworów Grzegorza Ciechowskiego oraz przyszła nazwa „Obywatel Jazz”. A obecnie trwa trasa koncertowa, już prawie 40 koncertów, a kolejne są planowane na wiosnę.
Podeszliście panowie do twórczości Ciechowskiego po swojemu?
- Zachowujemy pełny respekt dla tekstu, linii melodycznej, dla tego podstawowego rdzenia harmonicznego poszczególnych kompozycji – mówi Radosław Bolewski. – Oryginalność tego projektu polega głównie na tym, że w pewnym sensie zderzamy się w tym repertuarze z muzyką improwizowaną, gdzie w zasadzie mamy pełną wolność w rozwijaniu tych motywów. Tutaj ciekawostką jest na przykład to, że na etapie prób, kiedy ćwiczyliśmy „Nie pytaj o Polskę” okazało się, że harmonia standardu jazzowego „Nardis” (Milesa Davisa – red.) wpisuje się prawie idealnie w linię melodyczną, którą śpiewał oryginalnie Grzegorz Ciechowski i my w tym utworze dokładnie tak to gramy – staramy się oczywiście zachować tę oryginalną harmonię, ale zachodzą w tej strukturze istotne zmiany, będące zapożyczeniem ze standardu stricte jazzowego.
Może brać się to z tego, o czym niewielu pamięta, że Grzegorz Ciechowski zaczynał od jazz rocka, a na jego solowych płytach grała gościnnie cała czołówka naszych jazzmanów, by wymienić choćby Stańkę, Karolaka, Urbaniaka czy braci Ścierańskich?
- Dokładnie tak i bardzo dobrze, że pan to przypomniał – mówi Radosław Bolewski. – My sami, już później badając temat i sprawdzając jak te płyty powstawały, byliśmy bardzo zaskoczeni, że tworzyła je czołówka naszych muzyków jazzowych. Był to też dla nas taki sygnał, że nie jest to dalekie od tego co robimy..., że nie należy się tego bać – kontynuuje Maciej Tubis. – Skoro jazzmani tutaj współpracowali, to dlaczego współcześni jazzmani, bo jednak jesteśmy uważani za jazzmanów, wykładamy już od 12 lat na Akademii Muzycznej w Łodzi, też nie mogą. I okazało się, że jest coś na rzeczy, że jest nam z tym po drodze, że jest przystępnie i bardzo dobrze się z tym czujemy. To jest już dwudziesty któryś koncert i cały czas jest ogromna radość, te utwory cały czas się przepoczwarzają.
Może warto więc pomyśleć o płycie z tym materiałem?
- Na początku nie było takiego pomysłu i nadal w zasadzie się wahamy, nie wiedząc co dalej z tym fantem zrobimy – mówi Radosław Bolewski. – Po koncertach mamy jednak bardzo dużo zapytań od publiczności o płytę, według wielu osób, słuchających tego materiału koncertowego, jest to super sprawa, może więc faktycznie warto byłoby to utrwalić.
Wojciech Chamryk