Requiem na finał festiwalu Sacrum et Musica
Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego wykonaniem słynnego Requiem d-moll KV 626 Wolfganga Amadeusza Mozarta zakończyła XVII Międzynarodowy Festiwal Kameralistyki Sacrum et Musica. Orkiestrze pod kierunkiem Jana Miłosza Zarzyckiego towarzyszył Kowieński Chór Państwowy z Litwy, a partie solowe zaśpiewali sopranistka Hanna Zajączkiewicz, mezzosopranistka Donata Zuliani, tenor Jacek Szymański i baryton Grzegorz Piotr Kołodziej. Koncert był dedykowany pamięci przyjaciół Filharmonii: jej dyrektora przed laty Henryka Szwedo, wiceprezydenta Łomży Krzysztofa Choińskiego, biskupa Stanisława Stefanka oraz poety Henryka Gały, jednego z założycieli orkiestry w roku 1977.
Tradycją festiwalu Sacrum et Musica jest, że każdego roku wieńczy go wykonanie jakiegoś monumentalnego dzieła z dorobku najwybitniejszych kompozytorów. I chociaż Requiem Mozarta zabrzmiało już na festiwalu przed pięciu laty, to jednak Jan Miłosz Zarzycki postanowił przypomnieć je łomżyńskiej publiczności w innym wykonaniu i w znacznie efektowniejszej wersji.
Co ciekawe odpowiedzialna była za to dokładnie ta sama obsada, która na finał festiwalu w roku 2019 przedstawiła w łomżyńskiej katedrze koncert muzyki polskiej. Jego głównym punktem były „Litanie Ostrobramskie” Stanisława Moniuszki, z racji obchodzonego wtedy 200-lecia urodzin twórcy polskiej opery narodowej oraz Roku Moniuszkowskiego. Jak się okazało wszyscy soliści doskonale pamiętali to wydarzenie.
– To doświadczenie nie do przecenienia – mówi Hanna Zajączkiewicz. – To, jaka wytwarza się atmosfera, jaka jest przez to możliwość muzykowania – to wszystko daje możliwość takiej pełnej modlitwy, co akurat w tym dziele jest ogromnie ważne.
– Jest to również dla nas bardzo wzruszający moment, bo po tym czasie pandemii, kiedy wszyscy mieliśmy ogromną potrzebę kontaktu z widzem, możemy widzieć te osoby, jest to więc dla nas szczególny czas dzielenia się, tak jak Hania mówi, tą modlitwą – dodaje Donata Zuliani.
– Właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że ten koncert Moniuszkowski był już dwa lata temu, a ja ciągle mam wrażenie, że było to dopiero ostatniej jesieni – podsumowuje Grzegorz Piotr Kołodziej.
– Mamy ogromną satysfakcję, że śpiewamy to Requiem razem – bardzo lubię to stwierdzenie, bo są różne dywagacje na ile Mozart napisał to dzieło, na ile nie, ale zawsze powtarzam: nawet jeśli Mozart nie napisał go w całości, to ktokolwiek je skończył, na pewno był Mozartem.
Jedynym śpiewakiem z tej czwórki, który występował podczas poprzedniego wykonania Requiem w Łomży był Jacek Szymański. – Mam ogromny sentyment do tej kompozycji, boskiego, cudownego dzieła – mówi Jacek Szymański. – Śpiewałem je już jako student podczas tournée we Francji, debiutowałem też estradowo/filharmonicznie Requiem w Bielsku-Białej, a dyrygował wtedy świetny dyrygent, już świętej pamięci, Krzysztof Missona.
Już podczas próby było słychać, że artyści są w formie, a 45-osobowy chór z Litwy, po śmierci jego założyciela Petrasa Bingelisa prowadzony przez Robertasa Šervenikasa, imponował siłą i skalą perfekcyjnie zgranych głosów. Publiczność szczelnie wypełniająca katedrę mogła przekonać się o tym wieczorem, bowiem Requiem zabrzmiało perfekcyjnie, za co wykonawcy zostali nagrodzeni długimi owacjami na stojąco. Urzekające Kyrie, majestatyczne Dies Irae, przepiękna Lacrimosa, stylowy kwartet solistów w Benedictus czy Agnus Dei – w każdej z 16 części kompozycji nie brakowało wzruszeń i uniesień. Dostrzegli to nie tylko słuchacze, ale również muzycy.
– Było to jedno z najlepszych wykonań Requiem w którym uczestniczyłem! – ocenia 80-letni puzonista Roman Siwek, wspierający gościnnie Filharmonię Kameralną w Requiem również w roku 2016, artysta o ogromnym dorobku, znany jako pierwszy puzonista Orkiestry Filharmonii Narodowej czy Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia.
– Był to bardzo piękny festiwal, tak jak i poprzednie! – podsumowuje 17. edycję Sacrum et Musica Jan Miłosz Zarzycki, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Kameralnej. – Pełen wielkich wrażeń; mogę teraz, jeszcze pod wpływem emocji koncertu wieńczącego festiwal, powiedzieć, że były to fantastyczne wrażenia, absolutnie wyjątkowe przeżycia. Cieszę się też, że publiczność jest z nami, że wspólnie doświadczamy tego niezwykłego piękna muzyki.
Wojciech Chamryk