Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 30 grudnia 2024 napisz DONOS@

Postawili się liderowi

Ciekawe piłkarskie widowisko okraszone aż siedmioma bramkami zobaczyli kibice, którzy przyszli na łomżyński stadion miejski w sobotnie popołudnie. W debiutanckim meczu trenera Roberta Speichlera jego ŁKS 1926 Łomża niestety przegrał z najlepszą drużyną tego sezonu III ligi, Sokołem Aleksandrów Łódzki 3:4, chociaż do przerwy to gospodarze prowadzili 1:0.

Nowy szkoleniowiec nieco zmodyfikował skład, w jakim zespół z Łomży grał w ostatnich spotkaniach o ligowe punkty. Do podstawowej jedenastki wrócili Bartłomiej Ziemak, który spisał się bardzo dobrze w meczu pucharowym z Wissą Szczuczyn oraz Rafał Zalewski. Speichler przesunął także do ataku Michała Tarnowskiego, który u poprzedniego trenera, Krzysztofa Ogrodzińskiego ustawiany był w pomocy. Te roszady okazały się bardzo dobrym posunięciem. W pierwszej odsłonie goście utrzymywali się dłużej przy piłce, ale miejscowi byli zdecydowanie konkretniejsi. Poważne ostrzeżenia w stronę rywali wysłali Rafał Maćkowski i wspomniany wcześniej Zalewski, po strzałach których zrobiło się gorąco pod bramką Jakuba Lemanowicza. W 33. minucie ełkaesiacy dopięli swego. Z szybką akcją wyszedł Cezary Demianiuk i będąc już blisko bramki rywali wyłożył piłkę na 11 metr nadbiegającemu Tarnowskiemu. Młody wychowanek ŁKS-u wykorzystał dogodną sytuację z zimną krwią i zrobiło się 1:0. Po stracie bramki goście długo nie mogli się otrząsnąć i zupełnie stracili pomysł na grę. A biało-czerwoni zwietrzyli sporą szansę na zwycięstwo i dążyli do zdobycia kolejnych goli. Najbliżej podwyższenia wyniku był Damian Gałązka, który w 59. minucie otrzymał dokładne podanie od aktywnego tego dnia Demiaiuka, ale niestety strzelił prosto w bramkarza rywali. Bezpośrednio po tej akcji niespodziewanie zrobiło się 1:1. Na mocny strzał zza pola karnego zdecydował się Paweł Kaczmarek i Krystian Kalinowski musiał wyjmować piłkę z siatki. Waleczni gospodarze nie podłamali się jednak i chwilę później mogli ponownie wygrywać. Znowu w rolach głównych wystąpili Gałązka i Demianiuk, ale tym razem podającym był ten pierwszy, a strzelcem drugi - jednak futbolówka o centymetry minęła słupek bramki Sokoła. Od tego momentu obraz gry znowu uległ zmianie. Przyjezdni ponownie uwierzyli w swoje nie małe jak na tą ligę umiejętności i próbowali zepchnąć ŁKS do defensywy. Co rusz pod bramką gospodarzy robiło się gorąco. I w 72. minucie goście dopięli swego. Na prowadzenie zespół Sokoła wyprowadził były zawodnik Stomilu Olsztyn, Karol Żwir. Pięć minut później było już 3:1 dla gości. Tym razem technicznym strzałem z ostrego kąta popisał się Dawid Sarafiński. To nie był jednak koniec emocji w tym spotkaniu. Tuż po wznowieniu gry kontaktowego gola zdobył Rafał Maćkowski wykorzystując dokładne dogranie Demianiuka. Od tego momentu zaczęła się prawdziwa wymiana ciosów. Akcje przenosiły się z jednej strony boiska na drugą, chociaż bliżej zdobycia kolejnych goli byli goście. Na szczęście w tym fragmencie gry dobrze między słupkami spisywał się Kalinowski. Nieskuteczność rywali w 89. minucie wykorzystali miejscowi. Dobrze w polu karnym Sokoła zachował się kapitan ŁKS-u, Paweł Wasiulewski, który najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu wolnego i strzałem głową przelobował Lemanowicza. Za chwilę sam na sam z golkiperem zespołu z Aleksandrowa Łódzkiego znalazł się wprowadzony po przerwie Mateusz Mocarski, ale piłka po jego strzale z linii pola karnego przeleciała tuż obok słupka. Niestety ostatni cios w tym spotkaniu zadali piłkarze lidera rozgrywek. Po rzucie z autu na wysokości pola karnego ŁKS-u źle zachowali się obrońcy gospodarzy pozwalając Dawidowi Cempie przyjąć piłkę, obrócić i oddać celny strzał dający trzy punkty zespołowi Sokoła.
- Był to bardzo fajny mecz do oglądania z dużą dawką emocji. Mimo porażki pokazaliśmy, że jesteśmy niezłym zespołem i mamy duży potencjał. Bo jak wszyscy walczą i idą jeden za drugim to zespół będzie podnosić umiejętności - przyznał po meczu trener Robert Speichler - Szkoda, że nie udało nam się zdobyć bramki na 2:0, bo w pierwszej połowie Sokół nie miał nawet pół dogodnej sytuacji. A stare przysłowie mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak też było w tym wypadku. Ale spokojnie. Głowa do góry. Chłopaki dzisiaj dużo zdrowia zostawili na boisku i nie mają się czego wstydzić. Trzeba ich pochwalić, a w tygodniu przeanalizować, wskazać błędy i wyciągnąć wnioski.
Porażka z Sokołem, a także wyniki innych meczów spowodowały, że ŁKS pozostał na 17., przedostatnim miejscu, ale jego strata do pierwszej bezpiecznej pozycji, którą zajmuje Ruch Wysokie Mazowieckie wynosi już 4 punkty. I to właśnie z tym zespołem ełkaesiacy zmierzą się na wyjeździe w następnej kolejce. To spotkanie odbędzie się w niedzielę, 14 października o godz. 17.00.

is


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę