Przejdź do treści Przejdź do menu
niedziela, 22 grudnia 2024 napisz DONOS@

środa 2.11.2005

Gazeta Współczesna - Tylko bez paniki Gazeta Współczesna - Potrzebna cierpliwość Gazeta Współczesna - Idziemy na wojnę! Kurier Poranny - Należy im się symboliczny pochówek Gazeta Wyborcza - Z wypadkami, ale miło i spokojnie

Gazeta Współczesna - Tylko bez paniki
– Nie boję się żadnej zarazy. To wymysły farmaceutów, żeby ludzie się szczepili – mówi Zdzisław Piątek z Łomży. Służby weterynaryjne, choć uspokajają, że prawdopodobieństwo wystąpienia ptasiej grypy jest niewielkie, uczulają, aby zgłaszać wszystkie niepokojące przypadki.
– Znalazłem chorego gołębia na Starym Rynku – mówi Mirek, mieszkaniec Łomży. – Wziołem go do domu, bo było mi go szkoda, ale zdechł. Czy to mogło być z powodu tej ptasiej grypy?.
Z kolei pan Stanisław niedaleko Drozdowa znalazł na polu pięć martwych ptaków.
– Nie zgłaszałem, bo wydaje mi się, że to niepotrzebne – wyznaje mężczyzna. – Choć w poprzednich latach w tym miejscu raczej ich nie znajdowałem. Na mój gust to kruki syberyjskie. Te nasze chyba już odleciały.
Według specjalistów, pierwszy przypadek nie kwalifikował się do zgłaszania służbom weterynaryjnym. Drugi tak.
– Martwe pojedyncze ptaki nie świadczą o wirusie, co innego grupy ptactwa padłe w stadzie – dowiedzieliśmy się pod specjalnym alarmowym numerem telefonu uruchomionym przez łomżyński Miejski Inspektorat Weterynarii. – W takim przypadku na miejsce wysyłamy ekipę do zebrania padłych zwierząt i wysyłamy je do badania do ośrodka w Puławach.
Jak na razie żaden z badanych martwych ptaków nie okazał się chory na ptasią grypę. Badano tylko padłe w parkach miejskich dzikie ptactwo, gawrony.
więcej: Gazeta Współczesna - Tylko bez paniki

Gazeta Współczesna - Potrzebna cierpliwość
W sklepach z zaopatrzeniem ortopedycznym kolejki, które miały zniknąć, nadal się wydłużają. – Pieniądze na refundację aparatów słuchowych miały być już dawno, a ja czekam drugi miesiąc – skarży się Kazimierz, emeryt z Łomży.
Podlaski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia otrzymał dodatkowe 10,5 mln zł z rezerw centralnych.
– Dostaliśmy na razie 6,7 mln zł. W pierwszej kolejności milion przeznaczyliśmy na refundacje leków, a 5,7 mln zł na pokrycie ponadlimitowych usług wykonanych przez szpitale – informuje Grażyna Pawelec, rzecznik podlaskiego NFZ-u. – Na resztę pieniędzy jeszcze czekamy.
Stąd kolejki w sklepach ze sprzętem medycznym.
– Osoby, które czekają na refundację np. do gorsetu czy aparatu słuchowego, zostały potraktowane jak pacjenci drugiej kategorii – podsumowuje sprzedawca w jednym z łomżyńskich sklepów. – Klienci są rozgoryczeni i jeżeli tylko im na to pozwala zasobność portfela, sami kupują sprzęt.
Podlaski NFZ zapowiada, że pieniądze trafią do pacjentów najpóźniej w połowie listopada.
– Wciąż czekamy na 3,8 mln zł. Gdy tylko je dostaniemy, przeznaczymy na zaopatrzenie ortopedyczne – zapowiada Pawelec.
więcej: Gazeta Współczesna - Potrzebna cierpliwość

Gazeta Współczesna - Idziemy na wojnę!
– Prawo własności nie jest w Polsce respektowane – uważa Tadeusz Małachowski, emerytowany żołnierz, który od prawie trzech lat prowadzi wraz z sąsiadami wojnę przeciwko wojskowemu zarządcy bloku. – Prawo jest po naszej stronie, ale dopiero Sąd Najwyższy przyznał nam rację. Nawet gdy właściciele mają mniej udziałów niż gmina czy Skarb Państwa, to ich głos jest we wspólnocie mieszkaniowej najważniejszy.
W połowie 2003 roku lokatorzy bloków wojskowych w Łomży przy ul. Śniadeckiego zaczęli wykupować mieszkania na własność. Jako właściciele, zaczęli zarządcę, Wojskową Agencję Mienia, rozliczać z bardzo wysokich kosztów utrzymania budynków i zaniechania przez 15 lat remontów. W końcu założyli własną wspólnotę mieszkaniową i nazwali ją optymistycznie Promyk. Trafili za to do sądu, oskarżeni o łamanie prawa. Po prawie trzech latach procesów Sąd Najwyższy uznał, że wszystkie ich działania były zgodne z zapisami Ustawy o własności lokali. Właścicieli takich jak w Promyku są setki tysięcy w całym kraju. Orzeczenie Sądu Najwyższego może wyrwać ich spod dyktatu zarządców, którzy często właścicielom odbierają prawo decydowania o swojej własności.
więcej: Gazeta Współczesna - Idziemy na wojnę!

Kurier Poranny - Należy im się symboliczny pochówek
Rodziny zabitych przez funkcjonariuszy białostockiego Urzędu Bezpieczeństwa być może wkrótce dowiedzą się, gdzie ukryte zostały ciała ich bliskich. IPN podjął decyzję o rozpoczęciu poszukiwań grobów ubeckich ofiar przy Areszcie Śledczym na Kopernika.
– Na razie będą to tylko wstępne poszukiwania przy pomocy georadaru – mówi Dariusz Olszewski, naczelnik pionu śledczego IPN w Białymstoku. – Jeżeli przyniosą one jakiś rezultat zrobimy ekshumację szczątków.
Decyzja została podjęta przez prowadzącego śledztwo prokuratora Jerzego Kamińskiego pod koniec października. Komisja Główna IPN w Warszawie da na to pieniądze.
– Jeżeli aura dopisze prace być może rozpoczniemy jeszcze w tym roku – zapowiada naczelnik Olszewski.
Po dziś dzień nie wiadomo, ile ludzi na Podlasiu zamordowało UB. Marcin Zwolski, historyk z biura edukacji IPN, który zajmuje się m.in. ustalaniem miejsc pochówków ofiar UB twierdzi, że wyroków śmierci w białostockim więzieniu wykonano ponad 500. Instytut dysponuje kilkoma oficjalnymi listami osób skazanych na „kaesy", ale na pewno nie są one kompletne, szczególnie te z 1944 i 45 roku. Po roku 1953 wykonano tutaj tylko dwa wyroki śmierci. Ciał nie wydawano bliskim, a rodziny nie wiedzą gdzie są pochowane.
więcej: Kurier Poranny - Należy im się symboliczny pochówek

Gazeta Wyborcza - Z wypadkami, ale miło i spokojnie
Kierowcy jeżdżą spokojnie, są zdyscyplinowani i uprzejmi wobec siebie. Nawet kiedy stoją w korkach. Bez problemu można włączyć się do ruchu - podsumował wczorajszą sytuację na drogach nadkomisarz Jacek Dobrzyński
Bilans akcji "Znicz 2005": od piątku do wczoraj do godz. 18 policjanci odnotowali 18 wypadków, w których 37 osób zostało rannych. Nikt nie zginął. Złapano za to ponad 80 pijanych kierowców.
To zdecydowanie spokojniej niż rok czy dwa lata temu. W 2004 r. w 21 wypadkach zginęły trzy osoby, rok wcześniej osiem w 28 wypadkach.
Do najpoważniejszego zdarzenia doszło wczoraj tuż po godz. 14 na drodze z Augustowa do Raczek. 24-letni kierowca cinquecento nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu i wyjeżdżając z drogi podporządkowanej zderzył się z fordem escortem. Osiem osób zostało rannych.
więcej: Gazeta Wyborcza - Z wypadkami, ale miło i spokojnie

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę