Wirtuoz wiolonczeli zagrał w Łomży
Jeden z najlepszych polskich wiolonczelistów, Marcin Zdunik, wystąpił w Łomży. Z orkiestrą Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego, pod batutą Rafała Jacka Delekty, świętującego w tym roku 40-lecie pracy artystycznej, zagrał nie tylko Koncert wiolonczelowy Camille Saint-Saënsa, ale też utwory Krzysztofa Komedy z partiami improwizowanymi. – Mogłem pokazać w Łomży dwa różne światy: zachodnioeuropejskiej muzyki klasycznej oraz muzyki jazzowej/filmowej, bo przecież Komeda był wybitnym twórcą muzyki do filmu, ale wyrósł z jazzu i jest w nim teraz takim punktem odniesienia, jak choćby Miles Davis – mówi Marcin Zdunik.
Wybitni wiolonczeliści goszczą w Łomży regularnie, by przypomnieć tylko koncerty przedwcześnie zmarłego Dominika Połońskiego czy Tomasza Strahla, również jednego z solistów nagrodzonego Fryderykiem albumu „Polish Contemporary Concertos”. W czwartkowy wieczór, w nowej sali koncertowej Filharmonii Kameralnej, wystąpił kolejny z nich. Marcin Zdunik, mimo młodego wieku, legitymuje się już nie tylko znaczącym dorobkiem artystyczno-nagraniowym czy konkursowymi laurami, ale też tytułem profesorskim, dlatego publiczność stawiła się licznie.
Jako pierwszy zabrzmiał I Koncert wiolonczelowy a-moll op. 33 Camille Saint- Saënsa, jedno z popularniejszych dzieł francuskiego kompozytora. Solista przedstawił bardzo dojrzałą, momentami wręcz błyskotliwą interpretację tego, w zasadzie jednoczęściowego utworu, potwierdzając, że nie bez powodu uznawany jest przez krytyków i słuchaczy, co nie zawsze idzie w parze, za wirtuoza.
– Cieszę się, że Marcin Zdunik zgodził się na wykonanie tego koncertu Saint-Saënsa w wersji, która została opracowana na orkiestrę smyczkową, gdy ten koncert był napisany na dużą, symfoniczną orkiestrę – mówi Rafał Jacek Delekta. – I udało nam się doprowadzić do tego, że te wszystkie najważniejsze rzeczy w tym koncercie się w nim znalazły. To olbrzymia przyjemność pracy z Marcinem Zdunikiem, bo jest to w tej chwili jeden z najwybitniejszych polskich wiolonczelistów, fantastyczny muzyk i do tego nie jest typowym wykonawcą muzyki klasycznej, interesuje się wszelakiego rodzaju muzyką, jazzem również.
Potwierdziły to porywające wykonania filmowych tematów „Crazy Girl” i kołysanki z „Dziecka Rosemary” oraz epokowego „Svantetic” Krzysztofa Komedy: w opracowaniu solisty na wiolonczelę i orkiestrę smyczkową oraz z efektownymi partiami improwizowanymi.
– To nie są najprostsze opracowania – zauważa Rafał Jacek Delekta. – Komeda to jazz, czyli sekcja rytmiczna, a tutaj jej nie mamy, więc zadanie sekcji rytmicznej jest przeniesione na sekcję smyczkową. Zgodnie z zasadami muzyki jazzowej pokazujemy pewne tematy. Potem są fragmenty, w których my akompaniujemy, a solista improwizuje i te utwory są tak z założenia skonstruowane.
– Uważam, że wszystkie poszerzenia repertuaru dla samego muzyka, wykonawcy, będą zawsze z korzyścią, będą rozwijały i otwierały nowe horyzonty – dodaje Marcin Zdunik. – Dlatego lubię grać bardzo różną muzykę, bo każdą, może paroma wyjątkami, można zagrać pięknie i z klasą, o ile oczywiście jest to dobra muzyka. Uwielbiam też grać muzykę jazzową, ona mnie bardzo inspiruje, podobnie jak muzyka filmowa, dlatego zawsze bardzo chętnie przyjmuję wszelkie propozycje tego typu i sam wychodzę często z taką inicjatywą.
Publiczność była zachwycona, dlatego Marcin Zdunik zagrał na bis kolejną improwizację, opartą na temacie pieśni „Christus vincit, Christus regnat, Christus imperat!”. Sama orkiestra, pewnie prowadzona mistrzowską ręką maestro Delekty, postawiła kropkę nad i perfekcyjnym wykonaniem Serenady na orkiestrę smyczkową op. 2 Mieczysława Karłowicza. Był to jednocześnie ostatni koncert filharmoników łomżyńskich z Cezarym Gójskim w roli koncertmistrza, pracującym w Łomży kilkanaście lat, pełniącym tę funkcję od roku 2012 – po koncercie odbyło się pożegnanie tego wyśmienitego skrzypka, który będzie jednak wracał do Łomży na gościnne występy.
– Jestem zachwycony tą salą – podsumowuje Rafał Jacek Delekta, goszczący w Łomży już po raz kolejny. – Gratuluję dyrektorowi, gratuluję Filharmonii, gratuluję władzom i gratuluję Łomży, że ma taką salę, bo w porównaniu z tym co było wcześniej jest to zasadnicza różnica, a jakość muzyki, którą teraz melomani mają możliwość słuchać, jest zupełnie inna. Chyba najważniejszą sprawą jest zaś to, że to jest orkiestra, która naprawdę zasługuje na tę salę.
Wojciech Chamryk