Filharmonicy rozpoczęli kolejny sezon
Filharmonia Kameralna w wielkim stylu rozpoczęła nowy sezon artystyczny 2021/22. Orkiestra pod kierunkiem Jana Miłosza Zarzyckiego olśniła słuchaczy perfekcyjnym wykonaniem V symfonii c-moll op. 67 Ludwiga van Beethovena. Gwiazdą wieczoru była gruzińska skrzypaczka młodego pokolenia Veriko Tchumburidze, zwyciężczyni 15. Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego, prezentująca zachwyconej publiczności Koncert skrzypcowy D-dur op. 35 Piotra Czajkowskiego. – Jest to pierwszy sezon w ponad 40-letniej historii naszej instytucji, który otwieramy w prawdziwej sali koncertowej! – podkreślał dyrektor Jan Miłosz Zarzycki.
O tym, że orkiestra Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w Łomży prezentuje bardzo wysoki poziom artystyczny wiadomo nie od dziś. Jeśli ktoś miał co do tego jakieś wątpliwości, to po czwartkowej inauguracji nowego sezonu powinny one rozwiać się niczym przysłowiowy dym, bowiem łomżyńscy filharmonicy zagrali perfekcyjnie. Nie będzie tu też przesadą stwierdzenie, że nowa sala koncertowa uskrzydliła muzyków, a i publiczność też chętnie przychodzi do takiego miejsca, eleganckiego i oferującego znakomite warunki akustyczne.
W programie inauguracyjnego koncertu znalazły się tylko dwie, ale wyjątkowe kompozycje: Koncert skrzypcowy D-dur op. 35 Piotra Czajkowskiego oraz słynna V symfonia c-moll op. 67 Ludwiga van Beethovena, można rzec kamienie milowe muzyki klasycznej. W sali Szkół Katolickich czy w auli Państwowej Szkoły Muzycznej nie było mowy o ich wykonaniu, teraz dysponując odpowiednią sceną dyrektor Zarzycki bez problemu mógł poszerzyć skład orkiestry do 32 osób i zaprezentować te XIX-wieczne arcydzieła łomżyńskim i przyjezdnym melomanom.
Koncert Czajkowskiego oczarował słuchaczy. O tym, że Veriko Tchumburidze jest wirtuozem skrzypiec wiadomo nie od dziś, co potwierdzają jej liczne sukcesy, nie tylko ten podczas poznańskiego konkursu w roku 2016, kiedy liczyła zaledwie 20 lat. Teraz gra jeszcze lepiej, olśniewając nie tylko poziomem technicznym, co na tym poziomie jest już czymś oczywistym, ale też głębią interpretacji i błyskotliwym oddaniem każdego niuansu arcytrudnej kompozycji Czajkowskiego. W dodatku nie było tu mowy o sytuacji natchniony solista-wituoz i orkiestrowe tło – łomżyńscy filharmonicy z koncertmistrzem Piotrem Sawickim na czele, pewnie prowadzeni przez maestro Zarzyckiego, byli pełnoprawnymi partnerami Veriko Tchumburidze, mając niebagatelny wpływ na ostateczny kształt całości.
– Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę być tutaj! – mówi Veriko Tchumburidze. – To mój pierwszy koncert w Łomży, więc wszystko jest dla mnie nowe i ciekawe. Do tego dopiero po raz drugi grałam ten koncert, więc była to dla mnie ogromna przyjemność – tym większa, że publiczność przyjęła mnie bardzo ciepło.
Ciepłe przyjęcie to mało powiedziane: solistka dwukrotnie była wywoływana na scenę burzą oklasków i owacji, nie odmówiła więc publiczności bisu. Podobne przyjęcie miała po przerwie już sama orkiestra Filharmonii Kameralnej, grająca V symfonię c-moll op. 67 Beethovena. Nawet jeśli ktoś nie jest wytrawnym melomanem, zna doskonale otwierający tę kompozycję „motywe losu”, zainspirowany śpiewem trznadla. A to przecież tylko wstęp, bowiem dalej słynna „V” oferuje przecież choćby nader swobodne Andante con moto, urokliwe Scherzo czy finałowe, dynamiczne Allegro, lśniące pełnym blaskiem w nienagannym wykonaniu łomżyńskich filharmoników.
Dlatego owacje nie milkły długo, a wśród oklaskujących orkiestrę słuchaczy była też Veriko Tchumburidze, która nie odmówiła sobie przyjemności posłuchania jej w roli zwykłego widza.
– To świetna, bardzo młoda orkiestra – ocenia Veriko Tchumburidze. – Muzycy bardzo entuzjastycznie podchodzą do tego co robią, co było też słychać w perfekcyjnie zagranym koncercie Czajkowskiego, bardzo energetycznym, melodyjnym, ale też wyjątkowo trudnym – dzięki nim grało mi się bardzo przyjemnie i swobodnie.
Wojciech Chamryk
Fot: Elżbieta Piasacka-Chamryk