Lipiec zatrzymał lidera, ale ŁKS spada do IV ligi
Do sporej niespodzianki doszło w minionej kolejce piłkarskiej III ligi. Ostatni w tabeli ŁKS 1926 Łomża bezbramkowo zremisował na wyjeździe z zajmującym pierwsze miejsce Sokołem Aleksandrów Łódzki. Największa w tym zasługa golkipera ekipy z Łomży, Pawła Lipca, który świetnie bronił nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Mimo to na sześć kolejek przed końcem ligowych rozgrywek ŁKS 1926 Łomża zapewnił sobie już spadek do IV ligi.
Po porażce w poprzednim meczu z Unią Skierniewice trener ŁKS-u, Robert Speichler zdecydował się na kilka roszad w składzie. W podstawowej jedenastce tym razem nie wyszli Melao, Konrad Kamienowski, Tomasz Brzozowski oraz Przemysław Modzelewski. W ich miejsce na placu gry zameldowali się młodzi wychowankowie łomżyńskiego klubu Dawid Pastorczyk, Hubert Cendrowski, Damian Łazarczyk i Mateusz Mocarski. Wydawało się, że takie zestawienie wyjściowego składu, w którym aż siedmiu zawodników to młodzieżowcy może okazać się w starciu z liderem złym rozwiązaniem. Jednak już pierwsza połowa pokazała, że ambitnie grający ełkaesiacy będą trudnymi rywalami dla graczy Sokoła. Od samego początku zdecydowaną przewagę osiągnęli gospodarze, którzy bardzo często gościli pod bramką przyjezdnych. I trzeba przyznać, że już w pierwszych 45 minutach wypracowali sobie kilka znakomitych okazji do strzelenia bramki. Niestety, oprócz dobrze, chociaż czasami szczęśliwie grającej młodej defensywy ŁKS-u, mieli także przed sobą broniącego jak w transie Pawła Lipca. W grze bramkarza gości widać było ogromną determinację i chęć pokazania się trenerom, kibicom oraz działaczom klubu, w którym spędził on rundę jesienną nie dostając ani jednej szansy na grę. Do przerwy utrzymał się więc wynik bezbramkowy chociaż trzeba podkreślić, że broniący się niemal przez cały czas łomżanie mieli także jedną znakomitą okazję do strzelenia gola. Po serii błędów obrońców Sokoła sam na sam z bramkarzem miejscowych, Jakubem Lemanowiczem wyszedł Michał Sadowski. Niestety napastnik ŁKS-u uderzył zbyt lekko i golkiper gospodarzy zdołał sparować piłkę na rzut rożny.
Po zmianie stron gospodarze kontynuowali ofensywę, jednak w decydujących momentach albo brakowało im precyzji i piłka przelatywała obok bramki albo też bardzo dobrze interweniował Lipiec. W drugiej części gry nieco odważniej starali się grać także łomżanie. Priorytetem była dla nich oczywiście obrona, ale kilka razy bardzo dobrze wyszli z szybkim atakiem. Najlepszą okazję do zdobycia gola ełkaesiacy mieli już w doliczonym czasie gry. Sam na sam z Lemanowiczem znalazł się wprowadzony w końcówce Modzelewski, ale jego próbę lobowania zatrzymał golkiper Sokoła, a dobitka Michała Tarnowskiego okazała się niecelna. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie i niespodzianka stała się faktem.
- W dzisiejszym spotkaniu było dużo emocji, walki i zaangażowania jeśli chodzi o mój zespół. Chwała chłopakom, że podeszli bardzo ambitnie do tego meczu i pod koniec można było zrobić niespodziankę. Dwie dobre sytuacje i moglibyśmy cieszyć się bardziej z tego spotkania. Natomiast ja nie jestem zwolennikiem takiej gry, jaką dzisiaj zaprezentowaliśmy, czyli ultradefensywnej. Ale niestety w pierwszym składzie grało 7 młodzieżowców, w tym 5 juniorów i chłopaki muszą uczyć się gry w piłkę. Wiadomo, że dla niektórych poziom tej III ligi jest za wysoki, ale to doświadczenie zaprocentuje w przeciągu roku, dwóch i będziemy mieli dużo pociechy z tych zawodników - powiedział po meczu trener Speichler.
Remis z liderem może być jedynie słodzikiem gorzkiej porażki w łomżan w rozgrywkach w piłkarskiej III lidze. Choć do końca rundy zostało jeszcze sześć spotkań wynik ŁKS – 8 punktów po 28 spotkaniach, gwarantuje spadek do niższej, wojewódzkiej klasy rozgrywek.
Najbliższym rywalem biało-czerwonych jeszcze w III lidze będzie, póki co tylko zagrożona spadkiem, ekipa Ruchu Wysokie Mazowieckie (ma 28 punktów). Derby regionu rozegrane zostaną na stadionie miejskim w Łomży w sobotę, 25 maja o godz. 17.00.
is