Poszkodowany w wypadku k. Kolna chce, by ministerstwo nadzorowało sprawę
Minister Sprawiedliwości powinien nadzorować sprawę sądową dotyczącą wypadku, do którego doszło w grudniu ubiegłego roku w okolicach Kolna - tak uważa kierowca, który został poważnie ranny w tym zdarzeniu.
Oskarżony o spowodowanie wypadku Łukasz R., według zeznań świadków, wyprzedzał w niedozwolonym miejscu i jechał zbyt szybko, mimo trudnych warunków atmosferycznych.
Doprowadził do czołowego zderzenia, w wyniku którego zginęła jadąca z nim pasażerka. A jej kilkuletnie dziecko i kierowca drugiego samochodu zostali ranni. Mężczyzna przyznał się do winy, ale odmówił składania zeznań. Dlatego sędzia Piotr Rykaczewski odczytał jego zeznania i propozycje dobrowolnego poddania się karze.
- Nie chciałem, żeby tak się stało, bo zginęła też moja siostra i zrobiłem krzywdę kierowcy z drugiego samochodu. Bliższych szczegółów nie pamiętam, bo wszystko to trwało moment. Jeżeli to będzie możliwe, to wyrażam zgodę na skazanie mnie za ten czyn na karę jednego roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres dwóch lat i z obowiązkiem informowania sądu o przebiegu okresu próby i zadośćuczynienia częściowego w wysokości 5 tys. zł - zeznania oskarżonego.
I to właśnie tak niska propozycja kary spowodowała, że poszkodowany w wypadku kierowca poprosił o wysłanie do Ministra Sprawiedliwości prośby o nadzór nad sprawą. Jak tłumaczył podczas rozprawy, jest policjantem i nie wie, czy będzie mógł wrócić do służby. Bo w wyniku tego wypadku odniósł bardzo poważne obrażenia.
Sędzia po wysłuchaniu zeznań świadków powiedział, że mógłby we wtorek (13.03) wydać wyrok, ale chce poczekać na odpowiedź ministerstwa. Wyznaczył przerwę w rozprawie na dwa tygodnie i na wniosek obrońcy powołał na świadka jeszcze jedną osobę.