Niejasności w urlopie byłego wicemarszałka Koryckiego - przed sądem
"Sprawa urlopu byłego wicemarszałka Walentego Koryckiego jest niejasna". Tak mówił we wtorek (2.06) przed sądem były marszałek województwa podlaskiego Jarosław Dworzański. Zeznawał on jako świadek w procesie, w którym Korycki obwiniony jest o to, że przyszedł do pracy nietrzeźwy. On sam zapewnia, że tego dnia miał wolne, a do urzędu przyjechał tylko po rzeczy, których zapomniał. Tego dnia Jarosław Dworzański był na zwolnieniu lekarskim. Ale jak mówi - "sprawa urlopu pana Koryckiego jest sprawą niejasną, ponieważ ja takiego wniosku w dniu poprzednim nie otrzymałem". Korycki zapewnia, że o urlopie tym mówił ówczesnemu wicemarszałkowi Mieczysławowi Baszce. Ten na poprzedniej rozprawie to potwierdził.
Jarosław Dworzański uważa jednak, że jest to nielogiczne, ponieważ następnego dnia ktoś dostarczył mu zwolnienie lekarskie Walentego Koryckiego. "Sprawa urlopu, a później zwolnienia lekarskiego następnego dnia stoi w sprzeczności" - mówił w sądzie. Co więcej: tego dnia obwiniony do urzędu przyjechał służbowym samochodem. Kierowca mówił, że nie zauważył, by Walenty Korycki zachowywał się dziwnie, co mogłoby wskazywać, że jest pod wpływem alkoholu. Były wicemarszałek twierdzi, że przyjechał do urzędu po teczkę, której zapomniał. Chciał wypisać wniosek o urlop, ale nie zdążył, bo natknął się na dziennikarza, który wezwał policję.
W lipcu sąd chce przesłuchać ostatniego świadka i wydać wyrok. Ale jak powiedział Jarosław Dworzański - "za całą tę sytuację Korycki i tak już politycznie zapłacił".