Sprawa apelacyjna porywaczy z Grabowa koło Kolna
Porwanie, przetrzymywanie zakładnika i żądanie okupu. Czterej mieszkańcy powiatu kolneńskiego, którzy brali w tym udział proszą o łagodniejsze kary. Sprawą zajął się we wtorek (28.10) Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Chodzi o zdarzenie sprzed dwóch i pół roku. W Grabowie koło Kolna kilka osób porwało Piotra K. Ukryli go w szopie i zażądali od jego brata 50 tys. zł okupu. Pieniędzy nie dostali, bo wcześniej zatrzymała ich policja.
Obrońcy oskarżonych podkreślają, że porwanie to było bardzo nieudolne, a oskarżeni działali spontanicznie. Niczego nie planowali i nie byli do tego przygotowani - podkreślała mecenas Daria Jerzyło, porównując ich do Gangu Olsena. "Kilku młodych ludzi, którzy zrobili błąd swojego życia" - mówiła.
Mecenas Jan Oksentowicz dodał, że oskarżeni chcieli nastraszyć Piotra K. który zajmował się handlem narkotykami. Na pomysł porwania wpadli w ostatniej chwili i nawet nie bardzo wiedzieli, gdzie zawieźć zakładnika. Ostatecznie ukryli go w szopie na działce szwagra jednego z nich. "Ta cała partyzantka w tym postępowaniu - oczywiście naganna - ale świadczy o tym, że zrobiły to jakieś dzieciaki zupełnie do tego nieprzygotowane" - mówił mecenas Oksentowicz.
Innego zdania jest prokurator Małgorzata Gasińska-Werpachowska. "Słuchając obrońców można odnieść wrażenie, że tak naprawdę to nic się nie stało. Stało się" - mówiła prokurator. I podkreślała, że choć przestępstwo było nieprofesjonalnie przygotowane, to jednak bardzo groźne. "Nie można lekceważyć tego przestępstwa, myślę, że nikt z nas nie chciałby się znaleźć w takiej sytuacji" - mówiła prokurator Gasińska-Werpachowska.
Sąd pierwszej instancji skazał oskarżonych na kary od jednego do 3,5 roku więzienia. Wszyscy proszą o nadzwyczajne złagodzenie kar. Wyrok sąd ogłosi za tydzień.
W sprawie tej wyroki skazujące usłyszały jeszcze 3 inne osoby, ale nie wnosiły apelacji i tamte orzeczenia są już prawomocne.