Akcja służb w redakcji „Wprost” pod lupą łomżyńskiej prokuratury
Prokuratura Okręgowa w Łomży wszczęła śledztwo dotyczące podejrzenia domniemanego przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów z Warszawy „w zakresie żądania wydania rzeczy” w redakcji tygodnika „Wprost”. Podstawą wszczęcia postępowania były dwa zawiadomienia pochodzące od osób prywatnych. Z Prokuratury Generalnej trafiły one do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, a ta zdecydowała o przekazaniu zawiadomień do prokuratury w Łomży, gdzie wszczęto śledztwo.
„Wykonywane są czynności w celu weryfikacji tego zdarzenia i ustalenia jego okoliczności” - mówi zastępca szefa łomżyńskiej prokuratury Bogusław Dereszewski. Dodał, że jedna z osób składających zawiadomienie została już przesłuchana.
Prokuratorzy wraz z funkcjonariuszami ABW weszli do „Wprost” 18 czerwca, w ramach śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków. Zażądano wydania nośników z nagraniami. Redakcja odmówiła, w związku z czym prokuratura zarządziła przeszukanie. Odstąpiono od tych działań po szamotaninie i wtargnięciu do gabinetu naczelnego osób postronnych. Naczelny „Wprost” zapowiedział, że redakcja przekaże prokuratorom nośnik z nagraniem, gdy tylko upewni się, że nie naraża to źródła informacji. Stało się to po kilku dniach.
W lipcu warszawski sąd nie uwzględnił zażaleń „Wprost” na działania prokuratury. Sąd uznał, że redakcja miała obowiązek wydać żądane przedmioty. Ocenił też, że treść protokołu przeszukania nie wskazuje na złamanie przez prowadzących czynności przepisów bądź konstytucji. „Wręcz przeciwnie, zastrzeżenia można mieć do postępowania samego skarżącego i dziennikarzy „Wprost”, którzy swoim zachowaniem utrudniali i ostatecznie uniemożliwili prokuratorom i funkcjonariuszom ABW dalsze prowadzenie czynności procesowej” - zaznaczyła sędzia.