Sąd: wójt gminy Rutki nie jest kłamcą lustracyjnym
Wójt gminy Rutki Tadeusz Zelerowicz złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne. Tak orzekł białostocki Sąd Okręgowy. O kłamstwo w oświadczeniu lustracyjnym oskarżał wójta Instytut Pamięci Narodowej. Śledczy z IPN twierdzą, że mógł on być tajnym współpracownikiem działającym pod kryptonimem "Tadzik". Miał zostać zwerbowany do współpracy z SB w 1981 r. W tym samym roku Tadeusz Zelerowicz chciał wyjechać do Australii i starał się o paszport.
Wcześniej wójt podczas zeznań w sądzie przyznał, że wówczas podpisał, jakiś dokument i w podpisie prawdopodobnie użył słowa "Tadzik". Zaprzeczył jednak, aby kiedykolwiek świadomie zobowiązywał się do współpracy ze służbami bezpieczeństwa i zapewnił, że nigdy na nikogo nie donosił.
Uzasadniając orzeczenie sędzia Sławomir Wołosik podkreślał, że jest wiele wątpliwości, jak doszło do rejestracji Zelerowicza jako tajnego współpracownika SB. "Wszyscy oficerowie służby Służby Bezpieczeństwa, mający kontakt z placówką tej służby w Zambrowie jak i w Łomży, podawali, że istniała możliwość fikcyjnej rejestracji jako TW, czy kandydata na tajnego współpracownika" - mówił Sławomir Wołosik.
Sędzia podkreślał, że nie można wykluczyć, że wójt został zarejestrowany jako tajny współpracownik o tym nie wiedząc. "Co więcej, nie ma, zdaniem sądu, żadnych wiarygodnych dowodów wskazujących na to, że podjął on współpracę z SB. To, że odbywał rozmowy przed wyjazdami zagranicznymi z oficerami SB zatrudnionymi w biurach paszportów dotyczące celu wyjazdu, to jeszcze nie oznacza, że tym samym przekazywał tajne informacje"- argumentował sędzia.
Orzeczenie jest nieprawomocne. Na jego ogłoszeniu nie było ani wójta, ani prokuratora IPN, dlatego nie wiadomo czy śledczy będą się odwoływać. Mają na to 2 tygodnie.