Wybuchowe ćwiczenia w Czerwonym Borze
Najpierw dostawczy samochód z ładunkiem wybuchowym usiłował staranować bramę więzienia, potem uchodźcy podpalili jeden z budynków, kilku więźniów zabarykadowało się w budynku warsztatów, a kilku innych uciekło zabierając zakładnika - z taką serią niebezpiecznych zdarzeń musieli zmierzyć się biorący udział w ćwiczeniach w Czerwonym Borze.
"Ćwiczenia miały sprawdzić umiejętność współdziałania straży więziennej w sytuacji zagrożenia z policją i strażą pożarną" - mówi dyrektor Zakładu karnego w Czerwonym Borze, Piotr Kondraciuk. Jak tłumaczy - dodatkowym utrudnieniem był fakt, że wszystkie te zdarzenia zaistniały niemal w tym samym czasie. "Musimy umieć ze sobą współpracować, chociaż najlepiej by było, żebyśmy nie musieli tego sprawdzać w innych okolicznościach niż ćwiczenia" - podkreśla. (akk)