Rękodzielnicza pasja mieszkanek Drozdowa
Artystyczne rękodzieło w najróżniejszych odsłonach prezentują na wystawie zbiorowej „Moje rękodzieło, moja pasja…” mieszkanki Drozdowa i Niewodowa. Stefania Święćkowska, Grażyna Pusz, Ewa Bojar, Sylwia Ksepka, Urszula Pawluk i Magda Zakrzewska reprezentują trzy pokolenia, a łączy je nie tylko miejsce zamieszkania, ale też pasja do sztuki, która jest dla nich odskocznią od codzienności. W Muzeum Przyrody – Dworze Lutosławskich w Drozdowie pokazują reprezentatywny wybór swych efektownych prac, zapowiadając, że jest to co prawda ich pierwsza wspólna wystawa, ale na pewno nie ostatnia.
W Drozdowskim muzeum przez lata prezentowano na wystawach artystyczne rękodzieło, prace lokalnych twórców z Drozdowa i jego najbliższych okolic. Ostatnie takie wystawy odbyły się w latach 2005 i 2006, ale z racji tego, że od tego czasu te tradycje nie tylko nie zanikły, ale nastąpił wzrost zainteresowania tego typu pracą u najmłodszego pokolenia, pojawił się oczywisty pomysł zorganizowania kolejnej wystawy rękodzielniczej i wskrzeszenia tej godnej popularyzacji idei.
Chętnych było więcej, ale koniec końców w salach wystawowych muzeum zaprezentowało swe prace sześć pań: drozdowianki Stefania Święćkowska, Grażyna Pusz, Sylwia Ksepka, Urszula Pawluk i Magda Zakrzewska oraz Ewa Bojar z Niewodowa.
– Zaczęłam robić serwetki będąc jeszcze w domu – wspomina Stefania Święćkowska, emerytowana pracownica muzeum. – Mama mi wszystko pokazała, nauczyła tych oczek. Haftem richelieu zainteresowałam się później – to był lek na wszelkie stresy i kłopoty, bo jak tylko je miałam to zajmowałam się haftem i zapominało się o problemach. Miałam dobrą sąsiadkę, panią Miecię Włodkowską i żeśmy sobie wieczorami haftowały, wypożyczałyśmy sobie wzory, rysowałyśmy wspólnie, raz ona, raz ja. Teraz na emeryturze mam jeszcze większe hęci do haftowania, bo wnuczków mam sporo, teraz też już prawnuczki, więc każdemu z nich chciałabym dać jakąś pamiątkę, np. duże, haftowane richelieu obrusy na lnianym płótnie, takie na większe okazje.
– Ciotka mojego męża haftowała – dodaje Grażyna Pusz. – Nawet pięknie, ale nam zawsze dawała w prezencie te mniej ładne rzeczy. I ja kiedyś uniosłam się ambicją, powiedziałam, że takie byle co potrafię zrobić lepiej. Wtedy wyhaftowałam swój pierwszy obrus, który jest tu zresztą na wystawie i tak to się zaczęło. Były różne etapy, bo szuka się ciągle czegoś nowego. Był więc haft kryty, potem krzyżykowy, a to richelieu, a to serwetki – żeby się nie nudzić trzeba sobie znaleźć w życiu różne rzeczy i je uprzyjemnić, bo nasza rzeczywistość jest niestety dość szara.
Poza przyciągającymi wzrok haftami, zdobiącymi nie tylko obrusy, ale też na przykład poduszki czy serwetkami w dużym wyborze wzorów na wystawę trafiło też mnóstwo innych przedmiotów, jak choćby świątecznych ozdób z szyszek i innych materiałów, wyobrażeń zwierząt, najróżniejszych ozdób czy naczyń wykonanych z papierowej wikliny.
– Zainteresowałam się rękodziełem pod wpływem szkoły – mówi Urszula Pawluk. – Pani Iza zaraziła nas kiermaszami, zaczęłyśmy więc coś robić, wystawiać swoje prace na kiermaszach w ROK-u, zbierać pieniądze na poczet szkoły i tak to się zaczęło. Potem zaczęłam robić kolejne rzeczy dla rodziny, trochę dla szkoły i dla własnej satysfakcji i tak to się kręci, aż skończyło się wystawą. – U mnie wyglądało to bardzo podobnie, bo zainteresowałyśmy się tym razem – dodaje Sylwia Ksepka. – Uczyła nas pani Iza Cierpikowska, były też warsztaty w Piątnicy i w świetlicy w Drozdowie. Najbardziej lubię papierową wiklinę, bo tu efekt końcowy jest niesamowity – nikt nawet nie pomyśli, że coś takiego można zrobić ze zwykłej gazety, bo jak się skończy wygląda to jak porcelana. – Szukam różnych inspiracji dookoła siebie – wyjaśnia Ewa Bojar, autorka prac z naturalnych materiałów. – Najpierw przy okazji przygotowywania dzieci do szkoły, później w internecie, podpatrywałam też co robią koleżanki. Staram się rozwijać, żeby nie robić tylko serwetek. Tutaj tak naprawdę ograniczeniem jest tylko nasza wyobraźnia, bo zrobić coś ciekawego można naprawdę ze wszystkiego, z najróżniejszych materiałów, z wykorzystaniem różnych technik. Staram się więc zawsze znaleźć trochę wolnego czasu na takie prace, bo to jest mój azyl, moja odskocznia od codzienności.
Są też wykonane haftem krzyżykowym obrazy, przedstawiające głównie piękno przyrody, ale jest wśród nich również portret Papieża Polaka, św. Jana Pawła II. To dzieła Magdy Zakrzewskiej, najmłodszej autorki prac na wystawie.
– Takie zainteresowania zanikają już wśród młodzieży – zauważa Magda Zakrzewska. – Ja jednak lubię taką twórczą pracę: to mnie uspokaja, to jest moja pasja. Zainteresowałam się haftowaniem dzięki starszej siostrze, a moim ulubionym tematem jest przyroda. To bardzo pracochłonne zajęcie, ciężko jest znaleźć wystarczającą ilość wolnego czasu, bo jeden obraz wyszywa się tygodniami, ale myślę, że jak ktoś lubi coś robić, to zawsze wygospodaruje sobie tę godzinę czy dwie na taką pasję.
– Rękodzieło artystyczne jest pewną tradycją dworów ziemiańskich – podsumowuje dyrektor Anna Archacka. – W Dworze Lutosławskich było podobnie, bo Wacława Lignowska, dama do towarzystwa Pauliny Lutosławskiej, przywiozła tu nowe techniki i zaszczepiła je wśród mieszkanek Drozdowa, na przykład haft richelieu, zainteresowała je rękodziełem artystycznym jako takim.
Dlatego ta wystawa nie jest przypadkiem, bo od poprzednich inicjatyw tego typu minęło już kilkanaście lat. Chcieliśmy więc pokazać, że te tradycje są wciąż żywe, że rękodziełem zajmują się tu już kolejne pokolenia, posługujące się nowymi materiałami, nowymi technikami, ale też z pasją kultywujące te dawne tradycje.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Marek Maliszewski