Salon Sztuk na 5
- „Choć pacjentów straszysz groźną bormaszynką, jednak w duszy zostajesz grzeczną dziewczynką” - rymował na cześć Anny Jakubowskiej, blisko 10 razy starszej gospodyni od Salonu Sztuk przy ulicy Makowej w Łomży, Jerzy Badyda. Ale podczas wieczoru z okazji piątych urodzin jedynej prywatnej i niekomercyjnej placówki kulturalnej na Ziemi Łomżyńskiej ten lekarz urolog - i to dopiero po wielu namowach – zaczął innym dwuwierszem: urologiczno-dentystycznym.
I jak co miesiąc, bo na Salon przybywa się od pięciu lat co miesiąc właśnie, znaleźliśmy się w krainie czarów. Poeta i pan na hektarach Jarosław Zenon Choromański z Grądów Nowogrodzkich przyjechał z żoną Lilą i najnowszym (wszak już po żniwach), piątym zbiorem własnych poezji, które tradycyjnie dobrym słowem (wstępnym) poprzedził ksiądz-poeta Jerzy Sikora (ach, trochę szkoda, że on, obecny duchem nie pojawił się ciałem...). Na życzenie gospodyni Salonu z tomu „ciszę nazwij jak chcesz” odczytał „Wyspę na Narwi”, wiersz, który wzięła na ząb Anna Jakubowska. Goście brali na ząb słodkie rogaliki, wznosząc toasty szampanem i popijając nie tylko herbatą. Agata Gołaszewska, prezes stowarzyszenia Europa Donna w Łomży, dziękowała założycielce Salonu za to, że spotkała „bardzo wielu wspaniałych ludzi: nieżyjącego już dziennikarza i marszałka Sejmu RP Aleksandra Małachowskiego z synem i krakowskiego poetę Józefa Barana, który swoje poezje przedstawiał w siedzibie ONZ”.
- Salon Ani Jakubowskiej naszym zbiorowym, towarzyskim obowiązkiem – zainicjował jedną z jubileuszowych inkantacji poeta, pisarz i dramaturg Henryk Gała, 68-letni łomżyński nestor literatury w towarzystwie małżonki Ireny. Sporo miał (więc i ma) racji pan Henryk, gdyż wśród salonowych osobistości reprezentacja twórców spod znaku Pegaza była znaczniejsza, między innymi, laureaci kilku edycji Czerwcowego Konkursu Jednego Wiersza: Wanda Maria Kocznur-Baranowska i Roman Gedrowicz. Tym razem (ach, ten wyjątkowy jubileusz....) w cichym kątku pięciolecie przemilczała Grażyna Kulesza-Szypulska, autorka jedynej dotąd – na szczęście - wydanej przez Salon publikacji „Kobiecy power”.
Równie imponująca była grupa plastyczna, na której czele stały malarka Bułgarka Ivayla Żiwkowa-Świtajewska (z mężem Andrzejem, tłumaczem głównie włoskiego) i Ewa Karwowska, prowadząca pracownię plastyczną Teatru Lalki i Aktora w Łomży. Po międzynarodowym festiwalu w Szibeniku pięknie opalony (ach, Chorwacja w środku lata...) zjawił się w świetnym humorze dyrektor TLiA Jarosław Antoniuk z aktorką Beatą Antoniuk, komplementującą Marka Maliszewskiego za zdjęcia na 4lomza.pl (i niżej podpisanego za teksty, dodaję przez skromność). Dobrze, że nie słyszeli tego Leszek Wiśniewski, udanie promujący fotografię otworkową i akty „A”, oraz Sławomir L. Kaczyński, który za powód do dumy może poczytywać sobie fakt, że jest autorem największej (choć, niestety, niekompletnej kolekcji zdjęć gości Salonu w ciągu tego pięciolecia; jednak temat, kto jest tych zdjęć bohaterem wymaga oddzielnego omówienia). Agnieszka Zach, poetka i witrażystka z pracowni Mieczysława Mazura, sprezentowała artystycznej dentystce „kwiatek dla Ani”, zaś zdumionej publiczności opowiadała na przykład o lampie Tiffany'ego, kosmicznych cenach szkła różowego (barwione złotem!) i szkle katedralnym. Skoro o Katedrze mowa: tuż po preludium Festiwalu Sacrum et Musica (mistrzowie baroku, 27 sierpnia br.) i w dniu zdjęcia gipsu z lewej nogi w szpitalu wojewódzkim w Łomży dzielnie przywędrował o kulach Jan Miłosz Zarzycki, dyrektor i dyrygent Łomżyńskiej Orkiestry Kameralnej. Ale z kim?! Z jedynym synkiem Mateuszem, młodszym od Salonu Sztuk zaledwie o półtora roku. Właśnie tyle skończyła niedawno Daria, córeczka witrażystki. Myślicie, że nie brała udziału w salonowych rozmowach...? To się przekonajcie!
Mirosław R. Derewońko
fot. Marek Maliszewski