poniedziałek 4.09.2006
Gazeta Współczesna - Jesień nas bije Gazeta Współczesna - Tych dzieci nam strasznie żal! Kurier Poranny - Pierwsze derby, nasze derby
Miesięczne wydatki na żywność będą coraz wyższe ze względu na drożejące produkty spożywcze. Pierwsze podwyżki już były, a handlowcy zapowiadają kolejne. Niestety, jesień bije nas po kieszeniach.
Od kilku dni droższe jest już pieczywo. Piekarnie podnoszą stawki na różnych poziomach. Za chleb płacimy przynajmniej o 10 groszy więcej.
- To pierwsza podwyżka cen pieczywa od dłuższego czasu, ale wymusiła to sytuacja - mówi Antoni Dzieniszewski, właściciel białostockiej piekarni. - Ceny mąki idą mocno w górę i nic nie wskazuje na to, żeby się to szybko zmieniło. Po prostu przez suszę brakuje zboża. Jeszcze tydzień temu kupowałem kilogram mąki po 90 gr, a teraz płacę 95 gr. Ale więcej muszę wydać też na dodatki: jajka, margarynę. Dlatego na pewno będą kolejne podwyżki cen pieczywa i to większe niż ta pierwsza.
Jesienią możemy się też liczyć z wyższymi cenami mleka i jego przetworów.
- To naturalna kolej rzeczy - przekonuje Dariusz Sapiński, prezes SM Mlekovita w Wysokiem Mazowieckiem. - Jesienią są mniejsze dostawy mleka i rosną koszty produkcji. My również podniesiemy ceny, ale na razie nie potrafię powiedzieć kiedy i o ile. Na pewno podrożeją sery twarde dojrzewające, bo ostatnio ich cena była poniżej kosztów produkcji.
więcej: Gazeta Współczesna - Jesień nas bije
Gazeta Współczesna - Tych dzieci nam strasznie żal!
Trzeba pomóc tej rodzinie, z szóstką dzieci nie da się w takich warunkach żyć – alarmują sąsiedzi Małgorzaty Szczech z Kolna. Ośmioosobowa rodzina tłoczy się na 30 metrach kwadratowych, bez ubikacji, z nieszczelnymi oknami i grzybem na ścianach.
W dobudówce do komunalnego domu przy Placu Wolności rodzina Szczechów zamieszkała się po tym, jak w ogniu spłonął poprzednio zajmowany przez nich lokal.
– W pożarze straciliśmy wszystko, wyszłam stamtąd tak jak stałam – wspomina Małgorzata Szczech. – To mieszkanie wzięliśmy, nawet nie patrzyłam jakie, bo nie mieliśmy gdzie podziać się z dziećmi.
– Lokal tej rodzinie przyznaliśmy w trybie awaryjnym, pomieszczenia wyremontowano, sam dałem im wtedy z własnej kieszeni na chleb – opowiada Mieczysław Śniadach, burmistrz Kolna. – Teraz trochę sami są sobie winni. Mogliby wykazać większą zaradność i samodzielność. Poza tym to taka rodzina, na której zachowanie, szczególnie ojca dzieci, często są skargi, bo pije.
Państwo Szczechowie mają sześcioro dzieci: czeterech synów i dwie córki. Najmłodszy synek ma jedenaście miesięcy, najstarsze dziecko – 15 lat. Od września do szkoły chodzić będzie czworo rodzeństwa. Wszystkie, lekcje odrabiać będą musiały przy jednym maleńkim stole, przy tym samym, na którym pani Małgorzata przygotowuje im jedzenie. Śpią parami. Na potrzeby fizjologiczne mają wiaderko w sieni.
– Takie fajne te dzieciaki, a w takich warunkach muszą żyć. Szkoda ich, ciągle chorują, ktoś powinien im pomóc. Nie chodzi o dorosłych, bo ci zawsze sobie dadzą radę, ale o te maluchy – mówią sąsiedzi. – Poza tym nasz dom też nadaje się do remontu, albo i rozbiórki. W takim jest stanie.
więcej: Gazeta Współczesna - Tych dzieci nam strasznie żal!
Kurier Poranny - Pierwsze derby, nasze derby
Dramaturgia jak u Hitchcocka, piękne gole, ale i bójka. Tak wyglądały pierwsze w historii Podlasia derby II ligi. Po szaleńczym pościgu Jagiellonia Białystok pokonała ŁKS 3:2.
Takich emocji na stadionie przy ul. Słonecznej nie było już dawno. Nic dziwnego, tym meczem żyło całe Podlasie. Na spotkanie zjechało wielu kibiców z regionu, którzy w zdecydowanej większości dopingowali Jagiellonię. Na płocie okalającym boisko pojawił się transparent: "Wschód" za Jagiellonią", a spiker po kolei wyczytywał miejscowości, których mieszkańcy zjawili się na stadionie. Kibice wywiesili też inny transparent, na którym napisali apel do polityków: "Chcemy normalności. Podlasie bez stadionów, dróg galerii, lotniska".
Ale po pierwszej połowie w siódmym niebie byli łomżanie. Ich ulubieńcy nie przelękli się faworyzowanej Jagi i prowadzili 2:0. Po przerwie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, losy się odwróciły. Żółto-czerwoni zadali gościom trzy ciosy, z których ostatni okazał się nokautujący. Gola dającego zwycięstwo zdobył Janusz Wolański.
Kibice byli zachwyceni, nie kryli, że przeżyli wczoraj wielkie chwile. - To były prawdziwe derby. Jeszcze nie mogę dojść do siebie. Przybyło mi na głowie sporo siwych włosów, ale warto było zobaczyć ten mecz na żywo - mówił Marcin, kibic białostockiej drużyny od 20 lat.
więcej: Kurier Poranny - Pierwsze derby, nasze derby