Wesołe miasteczko
PZPN przekłada kolejny drugoligowy mecz ŁKS-u Łomża. Miejsce Jerzego Engela zajmuje Czesław Jakołcewicz. Zarząd ŁKS-u wnioskuje do prokuratury, aby zbadała sytuację w klubie. Radni apelują do prezydenta, aby ratował finansowo drugoligowy klub, a prezydent prosi swego zastępcę, aby ten ustąpił z władz ŁKS-u. W całym tym zamieszaniu iście stoicki spokój zachowuje prezes ŁKS-u Stanisław Kaseja, który przyznaje, że nie wiedział w co wdeptuje... ale twierdzi, że będzie dobrze.
Chwilę później trener Jerzy Engel jr. złożył rezygnację z prowadzenia łomżyńskiej jedenastki, bo, jak tłumaczył, nie ma stworzonych warunków do pracy. - Nie ma pieniędzy, nie ma boiska, nie ma skompletowanej drużyny ani zaplecza administracyjnego, a co najważniejsze - we władzach klubu nie ma ludzi, którzy rozumieliby te problemy i chcieli je rozwiązywać – podkreślał Jerzy Engel, który w poniedziałek pożegnał się z zawodnikami i wyjechał do Warszawy. - Trener wyjeżdża, ale czeka na telefon od nas. Jeśli sprawy zostaną rozwiązane powróci – mówił wówczas prezes ŁKS-u Stanisław Kaseja. Dodawał jednocześnie, że pomoc klubowi obiecał prezydent Łomży Jerzy Brzeziński. Pomoc ta miała się ziścić w środę na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta.
Sesja była, pomocy nie ma...
Faktycznie w środę zebrali się radni. Dyskusja była długa i burzliwa. „Tragiczną” sytuację finansową klubu radnym przybliżył Stanisław Kaseja, prezes ŁKS-u i jednocześnie radny miasta. Mówił, że nowy zarząd klubu, który jest od niespełna miesiąca, obejmując funkcję, nie znał sytuacji finansowej klubu. Mówił, że dziś na spłacenie starych długów potrzebne jest 150 tys. zł. Mówił też, że w klubie nie ma piłek, butów, getrów, koszulek i przede wszystkim boisk... Następnie dyskusja kształtowała się wokół poszukiwania winnych zaistniałej sytuacji. Podkreślano, że poprzedni zarząd nie robił nic, by stworzyć warunki ekonomiczne i organizacyjne do funkcjonowania na zapleczu ekstraklasy. Radny Zbigniew Lipski dopytywał prezydenta czy o sytuacji w ŁKS-ie powiadomił już prokuraturę i dodawał, że sytuacji winny jest były już trener Jerzy Engel - Engel rozpieprzył (cytat dosłowny) wiele klubów w Polsce – mówił radny Lipski. Dodawał też, że „więcej zła, jakie zrobił trener Engel nikt nie zrobi”. Chwilę później okazało się, że prokuratura ŁKS-em już się zajmuje. Radnych poinformował o tym Tadeusz Wałkuski, który zasiada i w Radzie Miasta i we władzach klubu. Jak mówił, sprawę skierowano do prokuratury, bo „nowy” zarząd klubu usiłuje zrobić bilans otwarcia i ciągle nie może odnaleźć wszystkich dokumentów finansowych ŁKS-u. Poprzednich władz klubu bronił radny Paweł Borkowski, który podkreślał, że są to ludzie dobrej woli, którzy wkładali w klub swoje pieniądze, „a że przegięli, to inna sprawa”. Radny powtórzył też powszechną na mieście opinię, że „skoro jest zarząd (klubu) prezydencki, to niech prezydent zapewni pieniądze na klub”.
Wypowiedź ta sprowokowała prezydenta Jerzego Brzezińskiego, który mówił, że to nie jest prawda. Oficjalnie poprosił też swojego zastępcę Krzysztofa Choińskiego o ustąpienie z władz klubu. Dodał także: „polecę, także aby z zarządu ŁKS-u ustąpił Arkadiusz Kułaga”, jest on dyrektorem podległego ratuszowi Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Poproszona o opinię skarbnik miasta twierdziła, że nie ma możliwości prawnych przekazania dotacji na drużynę zawodową, a prezydent dodawał do tego, że nie widzi wolnych pieniędzy w budżecie miasta, które można by przekazać na klub. W jego ocenie, aby zapewnić spokojny byt w II lidze miasto musiałoby przekazać klubowi niemal 1 mln zł., przy czym, jak podejrzewa, 600 tys. zł musiałoby iść na spłacenie zobowiązań. Po prezydenckiej wypowiedzi radni prosili, aby jeszcze raz zastanowił się czy może wesprzeć klub, po czym „dla namysłu” ogłosili przerwę. Po przerwie prezydent na sesji już się nie zjawił, radni za to przyjęli stanowisko, w którym apelują do niego o 150 tys. zł na długi ŁKS-u i 400 tys. zł na tymczasowy remont boiska, aby można było na nim jeszcze w sierpniu rozgrywać drugoligowe mecze.
Debata radnych, choć burzliwa, pieniędzy ŁKS-owi nie przyniosła. Radni postawili za to prezydenta pod ścianą – Jak prezydent nie da pieniędzy, to będzie wiadomo kto! – mówili po sesji, dodając, że „piłeczka została przebita” na stronę prezydenta.
Będzie dobrze
Tymczasem ze stanowiska i rozwoju sytuacji zadowolony jest prezes ŁKS-u Stanisław Kaseja. Mówi, że po sesji jeszcze raz spotkał się z prezydentem Jerzym Brzezińskim i „znaleźliśmy wspólną płaszczyznę porozumienia” - podkreśla. Kaseja jest przekonany, że mimo wszystko prezydent przekaże na ŁKS pieniądze
- Jestem optymistą. Wierzę, że wszystko nam się uda. Spłacimy długi i zrobimy stadion tak, aby łomżyńscy kibice mogli przychodzić na mecze swojej drużyny na stadion przy ul. Zjazd – dodaje Kaseja.
Odnosząc się do prośby prezydenta, by z zarządu klubu odeszło dwóch „prezydenckich” członków, Kaseja powiedział w środę po południu, że nic takiego nie nastąpiło.
Jakołcewicz za Engela
Od wczorajszego popołudnia ŁKS ma za to nowego trenera. Zwolnioną przez Jerzego Engela (jr) posadę objął Czesław Jakołcewicz. To były trener Unii Janikowo i Kujawiaka Włocławek, a wcześniej wieloletni zawodnik Lecha Poznań. Wczoraj po południu poprowadził on pierwszy trening z łomżyńską drużyną.
Jakołcewicz pytany o jego plany i zamierzenia wiązane z ŁKS-em podkreśla, że wierzy, że będzie on grał w II lidze. - Cieszę się, że jest tu wielu ludzi chętnych do pracy – mówi. Oceniając zespół podkreśla, że skoro w tak pięknym stylu piłkarze wywalczyli awans do II ligi, to zasługują, by w niej grać. - Zagramy pół sezonu w II lidze, a w grudniu zobaczymy co będzie dalej – dodaje. Nowy trener mówi, że nie chce wprowadzać żadnych rewolucyjnych zmian, bo, jak podkreśla, „nie jest dobrze, gdy nowy trener zmienia wszystko, co ustawił poprzednik”.
W sobotę ŁKS miał zainaugurować rozgrywki w II lidze. Łomżanie mieli być podjęci przez piłkarzy Śląska Wrocław. Niestety mecz został przełożony na 15 sierpnia.