Nanopomysły
Najmniejsze na świecie boisko do piłki nożnej jest tak małe, że na przekroju włosa zmieściłoby się tych boisk 20 tysięcy. Wykonał je niemiecki ekspert od nanotechnologii. Miniatura boiska ma wymiary 500 na 380 nanometrów. Nanometr to miliardowa część metra. Można to boisko obejrzeć jedynie przez specjalny mikroskop. Autor donosi za pośrednictwem Polskiej Agencji Prasowej, że cały dzień zajęło mu grawerowanie linii boiska za pomocą wiązki elektronów na maleńkim fragmencie szkła akrylowego.
Nanoboisko jest więc gotowe. Teoretycznie mogłyby być w związku z tym akademie, kwiaty, wizyty w zakładach pracy, wszyscy żyliby zapewne długo i szczęśliwie, ale nasz bohater teraz nie wie, co z nim zrobić..., bo po co komu na Teutatesa nanoboisko bez nanopiłkarzy, nanotrenera, nanosędziego, kibiców i tak jeszcze całej masy nanorzeczy i sytuacji związanych z piłką nożną.
I tu nanonaukowiec albo jest w błędzie albo nie oglądał uważnie ostatniego mundialu. Po zmaganiach 32. najlepszych światowych drużyn futbolowych praktycznie każdy Niemiec powinien wiedzieć, że gdzieś pomiędzy Ekwadorem a Kostaryką leży Polska. Podobne pomysły mają tu nieprawdopodobne wzięcie. Dodatkowo można na tym zarobić i jeszcze odprowadzić 1% podatku na organizacjie pożytku publicznego. Ostatnio mamy podobne przykłady w skali jeden do jednego, które wprawdzie łatwiej zobaczyć, ale w równym stopniu nie wiadomo co z tym zrobić. Ile to już lat od czasu ostatniej reformy służby zdrowia? Dzisiaj już nawet protestujący lekarze i pielęgniarki nie bardzo wiedzą co ze słuzbą zdrowia zrobić. Pomagamy też innym. Niemcy, Francuzi Belgowie, Holendrzy i Włosi długo nie mieli pomysłu na to, co zrobić ze swoimi starymi samochodami. U nas powoli już nawet mechanicy samochodowi rozmijają się w ocenach klarownej wizji przyszłości motoryzacji. Oczywiście, jak w każdej ciemnej rzeczywistości, znajdą się jasne gwiazdy, które będą usiłowały znaleźć wyjście z sytuacji. Taką okazała się posłanka Jakubowska Aleksandra, która musiała wypić kilka głębszych po porażce Francji w finale mistrzostw świata. Szczególnie ujął ją gest Zinedina Zidana oraz dalsza jego historia, więc poprawiła jeszcze kilkoma. Świat nie dowiedziałby się o niesamowitej recepcie na dolegliwości pod hasłem „co z tym fantem zrobić”, gdyby nie policjanci, którzy postanowili sprawdzić co za płyn do spryskiwaczy ma tak intensywny i charakterystyczny zapach. W ten sposób łańcuch zależności ciągnie się dalej, potwierdzając regułę. Inny polityk - Romek Giertych - ostatnio o wiele bardziej skutecznie i z klasą postanowił rozprawić się z fantem izraelskich ataków na swoją osobę. Z uśmiechem i na pewno nie z wrodzoną sobie wdzięcznością udał się na żydowskie wspomnienie jedwabieńskich ofiar. Niezależnie co kto sądzi o wydarzeniach, które doprowadziły do zauważenia tego miasteczka na mapie świata, Romek miał inny problem, z którym nie wiadomo było co zrobić. Żydzi postanowili zmienić polskiego ministra edukacji, którą to funkcję, niefortunnie dla nich pełni największy (ok 200 cm wzrostu) polski polityk. Z uśmiechem i na pewno nie wrodzoną sobie gracją Giertych zatańczył im na pejsach. To polityka, ale praktycznie każda dziedzina życia społecznego w tym kraju ma swoje fanty, z którymi nie wiadomo co zrobić. Nie wiadomo co zrobić z połową państwowych przedsiębiorstw, z offsetem na amerykańskie F-16. Wspomniana już reforma służby zdrowia ma swoją siostrę. Szczególnie dziś, po wynikach ostatnich pisemnych matur, co piąty rodzic zapewne stosuje casus Jakubowskiej. Apel ogromny – byle bez związku z samochodem. Dodatkowo przeszkadzają upały, z którymi tym bardziej nie wiadomo co zrobić. W dobie nanotechnologii pozostaje chyba jedynie wziąć megaurlop.
Mariusz Rytel