Amazonki niosą radość i nadzieję.
„Jedno jest niebo dla wszystkich I jedno słońce nad nami! A my jak dzieci pragniemy Miłości bez granic” przypomina Don Vasyl, lider zespołu Cygańskie Gwiazdy, w rozmowie z Mirosławem R. Derewońko, z okazji IX Czerwcowych Dni Walki z Rakiem, zorganizowanych przez łomżyńskie Amazonki.
Don Vasyl: My, Romowie, jesteśmy takimi samymi ludźmi jak Polacy. Tak samo rodzimy się i umieramy, tak samo cieszymy i płaczemy. Tak samo chorujemy. Trzy miesiące temu zmarł na raka głowy syn mego brata. Występował z nami. Julian miał 28 lat... Kilka lat cierpiał i leczył się, ale rak go pokonał. Z wielkim zainteresowaniem przyjęliśmy propozycję koncertu finałowego Dni Walki z Rakiem w Łomży. Wiedzieliśmy, że organizuje go Stowarzyszenie Kobiet z Problemem Onkologicznym. To godne podziwu, dzielne kobiety, które – mimo że same mocują się z podstępną chorobą – niosą radość i nadzieję innym chorym i ich rodzinom. My również chcemy dać im odrobinę otuchy i... zapomnienia. Oby jak najszybciej lekarze i farmaceuci znaleźli sposób na wyleczenie milionów chorych, tak kobiet jak i mężczyzn, tak Romów jak i Polaków.
MRD: Pańska i Cygańskich Gwiazd publiczność w Łomży wprost rozsadzała salę widowiskową, śpiewając z Wami słynne „Ore ore, szaba daba da, amore”. Ile ten międzypokoleniowy przebój ma już lat?
Don Vasyl: Drugą wersję, z polskim tekstem „My Cyganie, co pędzimy z wiatrem”, napisałem i zaaranżowałem chyba na początku lat 70. Wcześniej istniała, zdaje się, że rosujska wersja „Paszo weś”, co z romskiego można przetłumaczyć na „Przy lesie”. Była wolniejsza i bardziej romansowa, ale też opowiadała o barwnym, roztańczonym i rozśpiewanym życiu Cyganów.
MRD: Od dawna Pan występuje na scenie?
Don Vasyl: Zawodowo od 1973 roku, ale zacząłem występy publiczne już jako 13-latek. Muzykę, śpiew i taniec mam we krwi. To rodzinne. Mój syn Dziani tez występuje z nami na koncertach i prowadzi własny zespół.
MRD: Hanka Bielicka (1915 – 2006) pół żartem, pół serio mawiała, że urodziła się na wozie, chociaż z całą pewnością nie była Cyganką. A Pan?
Don Vasyl: Ja urodziłem się pod namiotem, przy ognisku w lesie w okolicach Łodzi, ale obecnie członkowie mojej grupy mieszkają głównie w Ciechocinku. Nie pod namiotem, tylko w normalnych domach.
MRD: Dziękuję za rozmowę.
Don Vasyl: Zdrowia! Z Bogiem!
P.S. Koncert Don Vasyla i Cygańskich Gwiazd przyciągnął 7 czerwca do sali widowiskowej prawdziwe tłumy. Zajęte były wszystkie fotele, ludzie siedzieli na dostawianych krzesłach, schodach i stali w przejściach. Organizujące imprezę łomżyńskie Amazonki pod wodzą prezes Anny Dąbrowskiej w foyer częstowały wchodzących ciasteczkami i szampanem. Malarze związani z Klubem Garnizonowym: Halina Drożyner i Kazimierz Wojewoda przygotowali wystawę swoich prac. Rozdawany był najnowszy numer „Biuletynu Informacyjnego”, liczącego ponad 40 członkiń Stowarzyszenia, z ulotkami promującymi samobadanie piersi i badania mammograficzne. Na zakończenie Amazonki z prezes Dąbrowską wkroczyły tanecznym korowodem z bukietami. Dekorację sceny z żywych kwiatów przygotował Edward Przybylak, który po koncercie skomponował z nich ogromny, przepiękny kosz. „Pojadą na grób Pani Hanki na stare Powązki do Warszawy” - wyjaśnił.