Żubr występuje w Brukseli
Ostatnio obchodziliśmy Światowy Dzień Bez Papierosa. W związku z tym świętem antynikotynowej części społeczeństwa mieliśmy okazję wysłuchać w mediach wielu prelekcji i pogadanek. Każdy, kto chociaż odrobinę wczuł się w informacyjny przekaz mógł poczuć się jak za dawnych lat na szkolnej akademii. Były tłumy wiwatujące nadejście idei, oczywiście słusznej, znalazł się też czynnik reakcyjny, który trzeba było zwalczyć. Podobnie jest i dziś, tylko ów czynnik zastąpiono hasłem „kozioł ofiarny”.
W światowy dzień mogliśmy więc zobaczyć zdjęcia zniszczonych płuc, rodzinnego szczęścia i ministra zdrowia. Tenże powagą swojego stanowiska świadczył wprawdzie o szkodliwości palenia, ale pół Polski wie, że pali więcej niż Tarpan na gaz. Reszta się pewnie domyśla, oprócz tego, że widać jak na dłoni, iż Religa nie przepada za fryzjerami. Ale to już inna historia. Tak więc były obrazy i słuchowiska niesamowicie działające na wyobraźnię. Wszystko oczywiście dla szczytnej idei i nie ma w tym zdaniu żadnego haka. Niezależnie co mamy do powiedzenia o formie, cel jest wart zachodu. Walka idzie o zdrowe płuca. Integralną część ludzkiego organizmu, a jednocześnie bardzo delikatną i trudną w utrzymaniu. Przekładając sytuację na geopolityczne pole manewru. Mamy oto w województwie podlaskim trochę niezłej jakości listowia i zwierzyny. Mówiąc ogólniej, acz paradoksalnie, bardziej trafnie – mamy unikalną faunę i florę. Zwie się to dumnie Zielone Płuca Polski. Nazwa trafna i oddająca naturę rzeczy. Od chwalenia się tym i owym z rozległych zasobów przyrodniczych województwa podlaskiego zaczęli swoje europejskie tournee wojewódzcy włodarze. Czas na Podlaskie – to hasło, które w tym tygodniu promuje region na salonach Brukseli. Oficjalny, marszałkowski organ informacyjny zamieścił nawet obszerną relację z wydarzenia. We fragmencie opisującym prezentacyjne atrakcje czytamy, że przygotowana przez Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego wystawa cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Szczególnie podziwiane były wypchane dzikie zwięrzęta z żubrem na czele, wypożyczone z Muzeum Leśnego w Białowieży. Wystawa oprawiona została dźwiekami z Puszczy Białowieskiej. Duże zainteresowanie wzbudziły też fotogramy Wiktora Wołkowa i obrazy Leona Tarasewicza. Artyści niejednokrotnie popełnili prace przedstawiające szeroko pojętą naturę. Zielone Płuca Polski stały się więc głównym punktem programu, a nawet przysłowiowym gwoździem. Zapewne zwykłe tylko przeoczenie doprowadziło do niezamieszczenia informacji iż wystawodawcy zapomnieli zamieścić informację, o planach przygwożdżenia głównego punktu programu. Taką bowiem rolę spełnia w tym przypadku osławiona już w wielu różnych publikacjach trasa Via Baltica. Niezależnie kto i co na ten temat myśli i jakie ma zdanie, trasa powstanie prędzej czy później. Jeżeli powstanie zgodnie z planem wojewódzkich włodarzy, kark będzie musiał ugiąć między innymi niezwyciężony król puszczy. Na szmaragdowej mapie regionu zostanie nieodwracalna rysa. Temat europejskich prezentacji i antynikotynowej kampanii łączy nie tylko kwestia płuc. W takim wypadku organizatorzy wydarzenia na skalę kontynentalną zachowują się jak palacz, który po wygłoszeniu tyrady o szkodliwości palenia i deklaracji dziewictwa w tym zakresie udaje się za winkiel i obraca w pył pół paczki Klubowych bez filtra. Wspomnianym na początku kozłem ofiarnym są tu niewątpliwie organizacje ekologiczne, które starają się patrzeć dalej niż sięga przysłowiowy czubek własnego nosa. Kozioł jednak też potrafi wierzgać i niejeden bardziej rozumny zwierz mógłby się od niego uczyć przebojowości. Działacze Greenpeace zajęli bowiem mównicę zaraz po oficjalnym otwarciu i powiedzieli co im leży na wątrobie tym razem. I tak ziściło się marzenie organizatorów. Prezentacja przykuła uwagę Europy.
Mariusz Rytel
