Ile z nas w nas jest dzisiaj
Spore zaskoczenie przeżyli goście wernisażu Elżbiety i Aleksandra Grzybków, malarskiego małżeństwa z Białegostoku, przybywający do Galerii Sztuki Współczesnej. Nie zostali wpuszczeni do sal wystawowych, a poproszeni o przejście na podwórko, na tę okoliczność nazwane szumniej – patio, gdzie stanęło około 50 krzeseł, z których skorzystała połowa widzów. Drugie tyle obejrzało zaskakujący pokaz mody na stojąco...
- Tkanina jest moją domeną – powiedziała „Czwórce” Elżbieta Grzybek, która maluje także obrazy olejne. - Lubię kontrasty: zgrzebność juty i delikatność jedwabiu, spokój biel i czerni oraz agresywność szerokiej gamy kolorów. W nich wyrażam swoje nastroje, sny i marzenia.
W Łomży bywała już wcześniej podczas wystaw poplenerowych Stowarzyszenia Prasoznawczego Stopka. Uczyła się w tym samym liceum plastycznym w Supraślu z łomżyńskimi malarzami: Teresą Adamowską, Romanem Borawskim i Przemysławem Karwowskim. Z okolic Jedwabnego wywodzi się jej rodzina. 19-letnia córka pani Elżbiety również zamierza zająć się projektowaniem ubiorów. Ale w Galerii nie ma już strojów., odjechały z modelkami. W przestrzeni i na ścianach dosłownie królują i górują tkaniny monumentalne. Tytuł ekspozycji „Ile z nas w nas jest dzisiaj” nawiązuje do historii ludzkości. Tkaniny jak arrasy albo sztandary bitewne, albo malowidła naskalne. Albo prawie jak latające dywany... Skojarzeń widz będzie mieć mnóstwo. Tak ze względu na misterne aplikacje, naszywane jedna na drugiej i modelowane na wzór misternej mozaiki, jak i ze względu na ich podobieństwo do wymyślnych deseni „komputerowych”.
Odmienne w formie i nastroju są „Wota” Aleksandra Grzybka. Na deskach z opuszczonych domów i starych stodół artysta maluje jakby ikony. Złociste aureole i zwiewne szaty, stworzone nieoczekiwanie jakby z innej niż deska i farba materii, wzbogacają historię dawnych mieszkańców nieistniejących domostw o wymiar duchowy, wręcz sakralny.
- Staram się te dary przekazać Bogu i ludziom w podzięce za pamięć i talent, a siebie zachować w twórczości – powiedział Aleksander Grzybek, który w Łomży wystawiał rysunek i malarstwo w latach 1982, 1983 i 2004. Również tym razem w Galerii sztuki Współczesnej pokazał sunące jak na malowidłach egipskich rzędy zmultiplikowanych postaci ludzkich. Uproszczone figurki suną nie wiadomo skąd i dokąd. Nie wiadomo, dlaczego i po co. Oglądane z daleka podobne są do ptaków, które przysiadły tu tylko na chwilę...
MRD