Anna Radwan w Alternatywnym Klubie Filmowym
Anna Radwan, bohaterka filmu "Zakochany Anioł", gościła po raz pierwszy w Łomży w poniedziałek, 15 maja 2006 r. na zaproszenie Alternatywnego Klubu Filmowego. Aula II LO - do czego przyzwyczaiły nas wcześniejsze projekcje, których gośćmi byli Zbigniew Zamachowski i Krzysztof Globisz - pełna była młodych i "wcześniej urodzonych", jak mawiała nieodżałowanej pamięci Hanka Bielicka (1915-2006), patronka liceum. Dowiedzieliśmy się, co o Aniołach, Pani Hance i Łomży sądzi absolwentka krakowskiej PWST i aktorka Starego Teatru w Krakowie...
Anna Radwan: Z tym pytaniem warto zwrócić się do mego męża, z którym jestem trzynaście lat po ślubie plus trzy lata chodzenia. I z którym mamy córeczkę! Ale na miłość warto czekać, bo chociaż chadza krętymi drogami, to zwykle dochodzi do stęsknionego serca. Trzeba dać sobie szansę i czas. Po prostu trzeba spokojnie czekać na cud. Jest w nas każdego dnia tyle lęku, który odgradza od cudu. Cudu - czyli przyzwolenia na to, że Ktoś nad nami czuwa.
MRD: Jaką kobietę zdobywa Anioł, grany przez Krzysztofa Globisza również w pierwszej części filmu "Anioł w Krakowie"?
AR: Uczucie naszych bohaterów jest dość... tajemnicze, nie da się sprowadzić do relacji: kobieta -mężczyzna. To raczej związek między umężczyźnionym aniołem a rozanieloną ziemianką. Roma jest jakby w cieniu, taka trochę pospolita: nie chodzi w minispódniczkach i na wysokich obcasach ani glanach. Jest wyważona, a nie ekstrawertyczna. Należy - tak jak i ja - do kobiet, które myślą o dzieciach, chcą być mamami i ukochanemu mężczyźnie prać skarpetki.
MRD: Ciężko było Pani wykreować Romę?
AR: Hm... Nie mam dużego doświadczenia w filmie, bo moim żywiołem jest teatr. Nie potrafie zagrać czysto technicznie, gdyz posługuje sie emocjami. Kiedy przygotowujemy nowy spektakl, bywam wyniszczona fizycznie i psychicznie, nie moge jeść i spać, moja rodzina nie może wytrzymać mojej duchowej nieobecności, bo po próbach jestem "nieosiągalna". Im bliżej premiery, tym bardziej.
MRD: Udało się Pani zdobyć Łomżę?
AR: Nie wiem, czy tak mogłabym to ująć. Nigdy tu wcześniej nie byłam, wpadłam tylko na chwilę. Ale jeśli wszyscy w mieście są tak pogodni i pokojowo nastawieni do świata jak publiczność AKF do mnie, to trzeba się tylko cieszyć. Lubię takie miasta jak Łomża, gdzie życie płynie spokojniej, wolniej, z dala od zgiełku wielkich, zatłoczonych i rozpędzonych stolic: Warszawy i Krakowa. Takie małe miasta tworzą dobry klimat, dają chwile na rozmowę o tym, co naprawdę drzemie w nas.
MRD: Jonasz Kofta pisał, że "gdy się milczy, to apetyt rośnie wilczy na poezję, co drzemie w nas". Pani Hanka niby zamilkła na amen, ale wciąż mi się zdaje, że tylko się zdrzemnęła...
AR: O! Pani Hania to kobieta z klasą! Spontaniczne, sytuacyjne poczucie humoru, unikalna energia! Zawsze będzie słychać jej trajkotliwy głos. Wprawdzie grała taką plotkarkę, ale z elegancją damy. Niestety, nasi niedościgli Mistrzowie jak Pani Hanka, Edward Dziewoński, Wiesław Michnikowski czy Jan Kobuszewski długo żyja i powoli odchodzą...