Nazywa się to teoria chaosu. Niektórzy mówią o niej, że to przez dalekowschodnie wpływy, inni, że przez zachodnie wypływy ma się to do rzeczywistości jak saharyjskie jagody do tygrysów naskalnych. Dokładniej rzecz biorąc, ktoś podobno udowodnił naukowo, że ruch skrzydeł motyla gdziekolwiek by się nie wydarzył, może wywołać trzęsienie ziemi, tajfun czy tsunami. Najpopularniejsze są oczywiście stwierdzenia, że owad się ruszył w Pekinie, gdzieś w Tajlandii czy Mombasie, a katastrofa wywołana przez fale jego lotu ugodziła w Japonię, Stany Zjednoczone czy Kanadę.
Mniejsza o większość. Większość z nas zapewne słyszała te i podobne gadki. Zdecydowana mniejszość zapewne o nich pamięta, co stawia je na równi z wyliczeniami daty końca świata lub prawem Murphiego. To prawo od kanapki, która zawsze spada masłem na podłogę. Dzisiaj te i podobne teorie próbuje się wprowadzić w życie polityczne. Nie kto inny jak politycy wprowadzają w życie swoje i, co gorsza, obywateli teorię chaosu. Ostateczną grą jest rozwiązanie parlamentu. Ostatnio w spokojne bytowania posłów wkradła się niepewność po tym jak niedoszły prezydent obraził doszłego. Zdaniem tego drugiego oczywiście. Zdanie obrażające nie jest do końca znane. W rozwiązanie tej zagadki mogą się uwikłać jedynie cierpliwie znoszący trudy poszukiwania odpowiedzi u biblijnych Annasza i Kajfasza. W polskiej rzeczywistości daje to wędrówkę od prezesa banku centralnego po Papieża. Prawdziwa benedyktyńska cierpliwość. Wyjątkowo nieważne tu chyba, kto kim gra, ale w jakim stylu. Prezydent zapowiedział, że rozwiązany zostanie parlament, bo został obrażony. Nikt mu nie na wsadzał, nie wyzwał, a zaledwie nadepnął na odcisk i to polityczny, który powinien być mocny jak u taternika. Zdanie o politycznym wykorzystywaniu wizyt Papieża pojawiało się bowiem za każdym razem przed wyborami i zawsze mądrość Jednego Człowieka przewyższała głupotę Jego rodaków. Wprawdzie to już nie rodacy, ale Ten Człowiek też mocny. Nie powinno więc to wiele zmienić na scenie i w relacjach, ale poszumieć można. Pogrozić rozwiązaniem parlamentu z powodu obrazy, to być może mocno przesadzone. Ale różny jest próg frustracji u różnych ludzi. Na tym tle bardzo pozytywnie jawi się „dziad”, któremu prezydent swego czasu kazał „spieprzać”. Ów nie wnioskował o rozwiązanie Pragi. U sfrustrowanego prezydenta obrażanie może jednak przynieść dziwne i niespotykane reakcje. Co by było gdyby ktoś spowodował kolizję drogową z członkiem jego kancelarii. Trzeba by było rozwiązać parlament. Gdyby w wyborach na Białorusi wygrał Tusk, to samo. Wystarczyło gdyby wystartował. Tak też może zareagować, gdyby Amerykanie znieśli wizy, Kubańczycy dyktaturę, a Chińczycy znieśli wszystko. W kraju do rozwiązania parlamentu wystarczy ponadto wybudować kilometr autostrady i nie zaprosić prezydenta na otwarcie. Niech jeszcze jakaś uczelnia spróbuje wręczyć Kwaśniewskiemu doktorat honoris causa i parlament na bruk. To samo może spotkać parlamentarzystów w momencie tankowania chrzczonego paliwa, palenia na mównicy itd., sikania do zlewu i obklejania sejmowych pisuarów logiem znanej partii. Dzisiaj więc poseł i senator to niekoniecznie zaszczytny mandat wybrańca narodu, a fotel chłopca do bicia. I żeby chociaż jakąś zbyt słoną zupę naważyli?! Tych co wichrzą jest niewielu. Reszta siedzi spokojnie, ukradkiem zażywa Nerwosol, byle tylko nie frustrować prezydenta. A i tak na niewiele to pomaga.
Większość obywateli traktuje te polityczne gry w chaos jak rzeczoną wcześniej kanapkę. Zapewne nikt jej też nie będzie łapał w momencie spadania, czekając na sprawdzenie teorii w praktyce. Najwyżej jak spadnie masłem, zrobi się większy bałagan. Nie pierwszy i nie ostatni.
Gorzej jak na jakiejś konferencji znajdzie się ktoś, kto rzuci w prezydenta jajkiem. Zgodnie z wytycznymi inspekcji weterynaryjnej w związku z zagrożeniem ptasią grypą, trzeba będzie wybić całe stado.
W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.
W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
Analityki ruchu na naszych serwisach
Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
Personalizowania reklam
Korzystania z wtyczek społecznościowych
Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).
W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.