Antyterroryści z Wasilkowa
Skończyła się era mody na sukces. Wprawdzie serial o takim tytule funkcjonuje jeszcze w miejscu wątpliwie odwiedzanym przez telewidzów, ale moda na propagandę sukcesu minęła jak moda na plisowane spódnice. Początek lat dziewięćdziesiątych skończył się bezpowrotnie, a wraz z nim nieskazitelni bohaterowie, którzy bez mrugnięcia okiem kładli jedną serią karabinów maszynowych hordy złych Wietnamczyków, Koreańczyków, predatorów i innych cyborgów. Świat się zmienił. Terminator został gubernatorem, Rocky poprowadził reality show. Nowe trendy globalizacji dotarły również do województwa podlaskiego. Sejmik tego administracyjnego nieszczęścia, płynąc po fali aktualnych doniesień odnalazł terrorystów. Do tego dopasował miły dla ucha przedrostek eko, który do tej pory firmował delikatne w smaku wyroby mleczne i w dotyku gospodynie agroturystycznych przedsięwzięć ludności wiejskiej. Wyszedł z tego ekoterroryzm.
Ową bronią masowego rażenia jest stwierdzenie sejmiku, że brak decyzji w tej sprawie „powoduje dalsze narastanie niezadowolenia okolicznych mieszkańców oraz umożliwia stosowanie ekoterroryzmu przez niektóre organizacje ekologiczne”. To jest tekst stulecia, a przynajmniej jego pierwszych kilku lat urzędowania w kalendarzach. Idę o zakład, że niewielu komentatorskim felietonistom się przyśnił chociażby pomysł, żeby ministra urzędującego rządu w oficjalnym piśmie nazwać terrorystą. Przecież to minister uciął dyskusję na temat zezwolenia na budowę drogi wydanego przez poprzedniego wojewodę. Abstrahując od tego, że owo stwierdzenie w przededniu wyborów może przynieść takie skutki jak pokazanie języka Łukaszence na paradzie w Mińsku lub w sylwestra spoczęcie na petardzie. Pomijając to, że być może opiniodawcy mają nadzieję, że sprawa rozejdzie się po kalesonach, a przynajmniej gremia rządowe nie odczują jej skutków. I nie zwracając uwagi na to, że zależność samorządu od rządu jest żadna, to nieformalnie można skończyć w politycznym słoiku z formaliną. Na dodatek możemy spodziewać się tego, że już niedługo przybędzie nam terrorystów. Przymiarki czyniono już dawniej. Niejaki Wincenciak napisał ponoć jeszcze w latach osiemdziesiątych na łamach periodyku KC PZPR tekst o terrorystach. Domniemanymi mieli być żołnierze AK. Dzisiaj oni są bohaterami. Terrorystami zostali ci od eko. Nie należy się spodziewać, że na tym koniec. Za chwilę usłyszymy zapewne o terroryzmie mediów. Obrońcy połączenia stacji pogotowia ratunkowego zostaną okrzyknięci pogoterrorystami. Sztachoterroryści to przeciwnicy palenia. Można też podzielić na podgrupy samych ekoterrorystów. Na przykład obrońcy lasów zostaną lumberterrorystami. Wstawka anglojęzyczna w ramach dobrosąsiedzkiej współpracy podlaskiego z Albionem. I wiele innych. Nawet dentyści to terroryści. Bo się rymuje. I felietoniści też.
Mariusz Rytel