Patriotyczny koncert na Święto Wojska Polskiego
Cieszący się bardzo dużym zainteresowaniem koncert zakończył łomżyńskie obchody Święta Wojska Polskiego. Na Starym Rynku dla kilkuset osób zaśpiewali Magda Sinoff oraz owacyjnie przyjęty zespół My z Łomży 18. Łomżyńskiego Pułku Logistycznego, tworzony przez żołnierzy i cywilnych pracowników jednostki. – Cieszę się niezmiernie z tego, że mam u siebie w pułku tak wspaniałych ludzi! – podkreślał płk Paweł Gałązka, skutecznie zachęcając jednego z wokalistów Tomasza Wiśniewskiego do zaśpiewania zaskakującego bisu.
W latach wcześniejszych koncerty wieńczące łomżyńskie obchody Święta Wojska Polskiego odbywały się z udziałem mniej lub bardziej znanych przyjezdnych artystów, jednak w tym roku obyło się bez nich. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie wystąpiło Studio Wokalne eMDek Miejskiego Domu Kultury-Domu Środowisk Twórczych, na scenie pojawiła się tylko jego instruktorka. Magda Sinoff zaśpiewała osiem piosenek, od „O mój rozmarynie” i „Deszcz jesienny deszcz”, przez przejmującą „Warszawo ma” Andrzeja Własta aż do nowszych utworów jak „Wolność” Marka Grechuty czy „Moja piosnka” Czesława Niemena do wiersza Cypriana Kamila Norwida. Zespół My z Łomży, znany już publiczności z koncertów w Hali Kultury, zaprezentował się tym razem w składzie siedmioosobowym. szer. Weronika Rettinger, Izabela Cierpikowska, Katarzyna Śledziewska, Martyna Jankowska, szer. Bartosz Rafałowski, szer. Tomasz Wiśniewski i szer. Marcin Kłos nie tylko służą i pracują w 18. Łomżyńskim Pułku Logistycznym, ale mają też czas na próby pod kierunkiem Sławomira Maliszewskiego. Przed wtorkowym koncertem mieli też dwa dni intensywnych, dodatkowych prób w Hali Kultury, dzięki czemu stanęli na scenie doskonale przygotowani. W podstawowej części programu zespół zawarł aż 17 piosenek. Nie zabrakło wśród nich popularnych utworów wojskowych i partyzanckich, jak choćby „Hej, hej ułani”, „Dziś do ciebie przyjść nie mogę”, „Szara piechota” czy „O mój rozmarynie”, chętnie podchwytywanych czy nuconych przez uczestników koncertu. Niektórzy z nich przynieśli ze sobą śpiewniki; inni, zwłaszcza ci starsi, znali teksty na pamięć i nie krępowali się wspólnego śpiewania.
Poszczególne utwory zostały zaaranżowane w ten sposób, aby każdy z siedmiorga wokalistek i wokalistów miał pole do popisu: solowego, w duecie bądź w trio, a do tego nie brakowało dynamicznych utworów śpiewanych przez wszystkich, co dawało bardzo dobry efekt, dzięki harmonijnemu współbrzmieniu różnych, ciekawie dopełniających się, głosów. Nie zabrakło też utworów nowszych, jak na przykład „Miasto” Anny Iwanek, Pati Sokół i Piotra Cugowskiego, ale słuchacze najżywiej przyjmowali te starsze evergreeny: dynamiczną piosenkę „Róża i bez” z filmu „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”, spopularyzowany przez Daniela szlagier festiwalu kołobrzeskiego, „Myśmy są wojsko” czy nieśmiertelne „Płoną góry, płoną lasy” i „Biały krzyż” Czerwonych Gitar. Na finał występu zespół My z Łomży zostawił już same szlagiery, wśród których znalazły się filmowa ballada „Nim wstanie dzień”, „Czerwone maki na Monte Cassino” i „Kocham wolność” Chłopców z Placu Broni. Bez bisów obyć się więc nie mogło; jako pierwszy zabrzmiał po raz kolejny hit „Myśmy są wojsko”, ale drugi był już zaskoczeniem, ponieważ na życzenie dowódcy pułku Tomasz Wiśniewski zaśpiewał a cappella „Sen o Warszawie” Czesława Niemena, co było świetnym zwieńczeniem bardzo udanego koncertu.
Warto podkreślić jego familijny charakter, z racji udziału nie tylko seniorów, ale też licznych rodziców z małymi dziećmi, które nie tylko z zaciekawieniem słuchały i obserwowały wykonawców na scenie, ale też nierzadko śpiewały razem z nimi i swoimi opiekunami. Dlatego, jak zauważali uczestnicy koncertu, takich imprez powinno być jak najwięcej, bowiem przy okazji obchodów ważnych świąt promuje się jednocześnie polską muzykę, a w szerszym znaczeniu również kulturę, co jest bardzo istotne dla dalszego rozwoju dzieci i młodzieży.
Wojciech Chamryk