Saksofonowy popis w drozdowskim kościele
Kwartet saksofonowy łomżyńskiej szkoły muzycznej wziął udział w XXX Międzynarodowym Festiwalu Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża. Wiktoria Brzóska, Marek Jankiewicz, Paweł Rogalewski i Maja Wronowska zaprezentowali się z jak najlepszej strony, porywająco wykonując repertuar klasyczny, filmowy i jazzowy. Zagrali też ze swoją nauczycielką Urszulą Gosk-Baranowską, a jeszcze dzisiaj wezmą udział w koncercie finałowym festiwalu.
Wiadomo nie od dziś, że poziom kształcenia w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Łomży jest niezwykle wysoki, co znajduje odbicie nie tylko w licznych sukcesach lokalnych, krajowych i międzynarodowych jej uczniów, ale daje też efekty w postaci doskonałego opanowania instrumentów i wszelkich arkanów muzycznego rzemiosła. Byli uczniowie szkoły popisali się podczas jubileuszowej edycji festiwalu Drozdowo-Łomża kilkakrotnie, w sobotę przyszła zaś pora na ich młodsze koleżanki i kolegów, wciąż kształcących się i tworzących kwartet saksofonowy.
– To dla nas coś szczególnego, tym bardziej, że jest to jubileuszowy festiwal – mówi Urszula Gosk-Baranowska, znakomita instrumentalistka i świetny pedagog. – Państwowa Szkoła Muzyczna I i II stopnia w Łomży dostała taką propozycję, aby zaprezentowała się najlepsza klasa w szkole i wygraliśmy ten casting (śmiech). Wtedy pojawił się pomysł, żeby zagrał kwartet, bo tworzą go uczniowie, którzy właściwie wszyscy odnoszą sukcesy solo, a do tego już od bodaj ośmiu lat gramy też kameralnie, cały czas przygotowując nowy repertuar i rozwijając się, co postanowiliśmy pokazać szerszej publiczności.
Udało się to nad podziw. Paweł Rogalewski (sopran), Maja Wronowska (alt), Wiktoria Brzóska (tenor) i Marek Jankiewicz (baryton) grali niedawno z orkiestrą Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego i samym Jerzym Karwowskim, był to jednak występ gościnny.
W drozdowskim kościele p.w. świętego Jakuba Apostoła byli już jedynymi wykonawcami – tylko w otwierającym koncert „Litania uśmiechu” słynnym tangu „Oblivion” Piazzolli wsparła ich na sopranie Urszula Gosk-Baranowska – prezentując nie tylko doskonały warsztat, ale też zgranie, co przełożyło się na jakość tego godzinnego, bardzo udanego koncertu. Wliczając wykonane ponownie na bis „Libertango” Piazzolli młodzi artyści zagrali łącznie 12 utworów, świetnie dobranych przez Urszulę Gosk-Baranowską w spójny, bardzo interesujący program.
Poza wiecznie młodymi utworami twórcy nuevo tango zabrzmiały też tematy filmowe, od „When You Wish Upon A Star” Harline'a z „Pinokia” po finałową wiązankę z „Piraci z Karaibów” Zimmera, a do tego bardziej współczesne „Tango virtuoso” Escaicha czy nieodłączna klasyka, reprezentowana przez Pawanę na śmierć infantki Maurice'a Ravela. Świetnie zabrzmiał też blok jazzowy, złożony z dwóch swingujących utworów „Blue Bossa” Dorhama i „That's It” Niehausa oraz ballady „When Sunny Gets Blue” Fishera, w których kwartet najdobitniej potwierdził swój ogromny potencjał.
Warto tu dodać, że tworzący go muzycy są w różnym wieku: Marek Jankiewicz liczy dopiero 13 lat, Maja Wronowska i Wiktoria Brzóska to 16 i 17-latki, zaś już absolwent szkoły Paweł Rogalewski właśnie został przyjęty na Akademię Muzyczną im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku, dlatego od nowego roku szkolnego w roli lidera kwartetu zastąpi go Maja.
Tymczasem owa różnica wieku była niedostrzegalna: grali swobodnie, stylowo i tak pewnie, że każdy kolejny utwór nagradzano coraz dłuższymi oklaskami. Młodzi muzycy sprostali też wyzwaniu w postaci niełatwych, pisanych na kwartet tego typu, współczesnych utworów „Patchwork” Geissa i „Songs For Tony” Nymana, ten drugi dopełniając rytmicznym, niezwykle precyzyjnym, skandowaniem, które również bardzo spodobało się publiczności. Z tym większym zadowoleniem przyjęła ona informację, że kwartet zagra też podczas dzisiejszej gali w drozdowskim muzeum, wykonując dwa utwory.
– Chciałam pokazać saksofon jak najwszechstronniej, w różnych wydaniach, od klasycznego, w standardach, które wszyscy znamy i kochamy, jak utwory Piazzolli, aż po klasyczny repertuar jazzowy – podsumowuje Urszula Gosk-Baranowska. – Nierzadko są to utwory, które ciężko jest gdzieś usłyszeć na żywo – niewiele jest takich wykonań, tak więc była to na pewno taka perełka dla słuchaczy, dla melomanów.
Wojciech Chamryk
Fot.: Elżbieta Piasecka-Chamryk