Wojskowy koncert na Dzień Kobiet
Połączone składy zespołów My z Łomży 18 Łomżyńskiego Pułku Logistycznego i Radionauci przygotowały w przededniu Dnia Kobiet wspaniały muzyczny prezent dla wszystkich pań. Współpraca obu grup była możliwa, ponieważ śpiewa w nich szer. Tomasz Wiśniewski, wszechstronny wokalista świetnie czujący się w każdym repertuarze, choćby niezrównany interpretator ponadczasowych przebojów Czesława Niemena. – Rozwijamy się również w obszarze szeroko rozumianej kultury! – podkreślał płk Paweł Gałązka, dowódca 18. Łomżyńskiego Pułku Logistycznego, dziękując swym podkomendnym, cywilnym pracownikom jednostki oraz uczniom Szkoły Podstawowej nr 7 i zespołowi Radionauci za bardzo udany koncert.
Zespół My z Łomży, działający przy 18. Łomżyńskim Pułku Logistycznym, zadebiutował publicznie 11 listopada ubiegłego roku podczas koncertu „Na wojskową nutę” w ramach obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Okazało się wtedy, że w składzie grupy jest sporo talentów, rekrutujących się spośród kadry i pracowników cywilnych jednostki, stąd pomysł rychłego przygotowania kolejnego koncertu, dedykowanego wszystkim paniom w przededniu ich święta. Dzięki współpracy dowódcy łomżyńskiego garnizonu z prezydentem Łomży mogli ponownie wystąpić w Hali Kultury, zapewniającej, dzięki Krzysztofowi Jodłowskiemu i Sławomirowi Śledziewskiemu, bardzo profesjonalne warunki brzmieniowo-oświetleniowe. Do tego My z Łomży zaprezentowali się w poszerzonym składzie, bowiem filar tej grupy Tomasz Wiśniewski jest jednocześnie frontmanem, założonej w ubiegłym roku, rockowej grupy Radionauci.
– Było to decydującym czynnikiem – mówi Tomasz Wiśniewski. – Poza tym już od jakiegoś czasu myślałem o tym, żeby połączyć zespół Radionauci z naszym zespołem pułkowym My z Łomży, żeby to wszystko dopełnić. Kiedy graliśmy tu koncert z okazji 11 Listopada brakowało jednak tej muzyki na żywo, więc pomyślałem, że może chłopaki się skuszą i będzie to brzmiało o wiele lepiej.
– Musieliśmy nad tym popracować, ale też były to piosenki, które wszyscy znamy, są słyszane w radiu, więc o tyle było tej pracy mniej – dodaje basista Artur Pawelczyk. – Były też jednak takie, które wymagały od nas większego skupienia – może nie wirtuozerii, ale jednak trzeba było nad nimi popracować, na przykład nad „Gdzie ci mężczyźni”, bo to wbrew pozorom utwór wymagający, muzyka i aranżacja, do której śpiewała Danuta Rinn, są z najwyższej półki.
Z grającymi na żywo tak doświadczonymi muzykami (w sekcji, poza Arturem Pawelczykiem, perkusista Tomasz Swajda, zastępujący Mariusza Łepkowskiego oraz pianista Dawid Perkowski i gitarzysta Michał Chojak) warstwa instrumentalna wykonywanych utworów zabrzmiała porywająco, dobitnie uwidaczniając nawet tym, którym na ucho nadepnął przysłowiowy słoń, że półplayback to jednak nie to. – Jako Radionautom zależy nam na graniu prawdziwej muzyki, a nie prostych nutek – podkreśla Tomasz Wiśniewski. – Myślę, że dzisiaj podołaliśmy temu wyzwaniu, ale będziemy pracować jeszcze więcej, żeby z koncertu na koncert było jeszcze lepiej.
Z takim akompaniamentem znacznie pewniej czuli się też wokaliści, śpiewający solo, w duetach oraz w większych składach. Gwiazdą wieczoru był, co nie dziwi, najbardziej doświadczony z nich Tomasz Wiśniewski, pasjonujący się muzyką od dziecka. O licznych sukcesach i dokonaniach tego absolwenta Wydziału Artystycznego – kierunek jazz i muzyka estradowa – lubelskiego UMCS pisaliśmy wielokrotnie, by przypomnieć tylko Studio Piosenki PopArt, zespół Soli Deo czy udziale w drużynie Juli w telewizyjnym programie „Bitwie na głosy”, ale Tomasz nie stanął w miejscu: wciąż się rozwija, poszukuje i jest obecnie wokalistą sporego już formatu. Potwierdził to we wtorkowy wieczór choćby perfekcyjnym wykonaniem filmowego szlagieru „Baby, ach te baby”.
Z Radionautami również śpiewał znane przeboje, wspaniele interpertując „Domek bez adresu” Czesława Niemena, „Nie płacz kiedy odjadę” Marino Mariniego czy zagraniczne hity „Feel” i „Angels”. Potrafił też jednak usunąć się w cień, śpiewając w duecie z Martyną Jankowską „Shallow” Lady Gagi & Bradley'a Coopera oraz w składzie grupy wokalnej, tworzonej jeszcze przez Izabelę Cierpikowską, szer. Weronikę Rettinger i Katarzynę Śledziewską. Z utworów wykonanych zespołowo liczna publiczność najlepiej przyjęła „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał” Skaldów, bisowany na finał „Gdzie ci mężczyźni” Danuty Rinn oraz „Chodź, pomaluj mój świat” 2 plus 1, gdzie przy refrenie „Więc chodź, pomaluj mój świat/Na żółto i na niebiesko“ nieprzypadkowo rozdawno balony w tych kolorach, barwach ukraińskiej flagi. Były też inne przeboje, jak piosenki Ani Dąbrowskiej czy słynne „The Best“ z repertuaru Tiny Turner, śpiewane przez Martynę Jankowską, a do tego muzykę dopełniła poezja – wiersze o przyjaźni, deklamowane przez przygotowanych przez Piotra Zduńczyka uczniów Szkoły Podstawowej nr 7 im. Adama Mickiewicza: Jakuba Plonę, Korneliusza Piątka, Monikę Sadowską i Lenę Chojnowską. Inni członkowie grupy My z Łomży również wystąpili jako soliści: Katarzyna Śledziewska zaśpiewała „O przyjacielu“, a rapujący szer. Mateusz Locman wykonał kolejny po „Dolinie Narwi” własny utwór „W drodze do ciebie“. Finałem miała być zbiorowo wykonana, spopularyzowana przez Annę Jantar piosenka „Nie żałujcie serca, dziewczyny”, ale publiczność nie wypuściła artystów bez bisu, kolejnego wykonania wielkiego przeboju festiwalu opolskiego '74 „Gdzie ci mężczyźni”.
I chociaż program tego bardzo udanego koncertu zdominowały covery, to jednak Radionauci pracują już nad autorskim materiałem, który zapewne szybko będzie mieć koncertową premierę.
– Pracujemy już nad tym – mówi Artur Pawelczyk. – Dwie piosenki mamy już praktycznie opracowane w całości, ale nie pasowały tematycznie do dzisiejszego koncertu, postanowiliśmy więc, że nie będziemy ich grać. Wszystko to wymaga jednak czasu, bo oprócz tego, że muzykujemy mamy też życie zawodowe i rodzinne, więc na próbie spotykamy się dość rzadko, bo raz w tygodniu. Staramy się jednak wykorzystywać ten czas maksymalnie i pracujemy nad autorskimi utworami.
– W tygodniu jestem bardzo zajęty, szczególnie kiedy mam służbę i trzeba być w jednostce 24 godziny – nie kryje Tomasz Wiśniewski, śpiewający nie tylko w My z Łomży i w Radionautach, ale też w kameralnym chórze Amici. – Dlatego nie zawsze jestem na próbach; wtedy chłopaki spotykają się sami, grając i opracowując różne utwory. Mimo tych utrudnień staramy się grać próby regularnie, bo muzyka to nasza wielka pasja i chcemy ją kontynuować.
Wojciech Chamryk