Jubileuszowy Novum Jazz Festival startuje w piątek
JP Collective gitarzysty Jakuba Paulskiego rozpocznie w piątek 15 edycję Novum Jazz Festival. Wystąpi jeszcze pięć kolejnych zespołów złożonych z wyśmienitych muzyków, w tym na finał kubańsko-polsko-węgierski Joaquin Sosa Quintet. Mocnym punktem programu będzie też konkurs mający wyłonić Nową Nadzieję Jazzu, a jubileuszowy festiwal potrwa trzy dni. – W kraju od razu spotkałem się z bardzo pozytywnymi reakcjami i tak jest do dnia dzisiejszego, o czym świadczy choćby patronat „Jazz Forum” – mówi Mirosław Dziewa, twórca i dyrektor artystyczny festiwalu. – Ale w naszym środowisku niektórzy powątpiewali, nawet zanim odbył się pierwszy festiwal miałem jakieś dziwne telefony, że kto tam będzie grał, księża?! Ale po pierwszym już to ucichło i działamy bez przerw – nawet pechowy, pandemiczny 13 festiwal odbył się, chociaż tylko online i ograniczony do konkursu, ale utrzymaliśmy ciągłość.
Po siedmiu edycjach Krajowych Targów Jazzowych od roku 1993 w Łomży brakowało dużej i odbywającej się regularnie imprezy jazzowej. Muzyk i pasjonat jazzu Mirosław Dziewa, twórca audycji radiowej „Bliżej jazzu”, w roku 2008 zapełnił tę lukę.
– Akurat sprowdziłem się do Łomży w 1985 roku i przypadkowo zobaczyłem plakat pierwszych Krajowych Targów Jazzowych w Łomży – mówi Mirosław Dziewa. – Jak ja się wtedy ucieszyłem! A kiedy wszedłem do MDK, wtedy Bonaru, jako pierwszego zobaczyłem mojego serdecznego kolegę, perkusistę Piotrka Biskupskiego, który gra teraz na stałe z Nahornym. Ale Novum Jazz Festival powstał bez związku z tymi targami, nie było myśli, że ma to być jakaś ich kontynuacja, bo to była inicjatywa kogoś innego. I było to tak, że zwrócił się do mnie prezes Novum Przemek Balewski, żeby zorganizować konkurs dla młodych jazzmanów, a moja zasługa była taka, że wykorzystałem ten pomysł, aby zrobić festiwal. Najpierw myślał o województwie podlaskim, ale powiedziałem, że na tym terenie będzie mało chętnych, nie jest to tak silny ośrodek jazzowy jak Katowice, Gdańsk czy Poznań. Stanęło więc na konkursie ogólnopolskim, a kiedy zaproponowałem żeby przewodniczącym jury został Jan „Ptaszyn” Wróblewski było jasne, że na samym konkursie się nie skończy.
Obsada I edycji festiwalu była jeszcze dość skromna, a z 14. potencjalnych uczestników konkursu do finału zakwalifikowano dziewięcioro, ale jednak finały głównych koncertów była gwiazdorskie, bowiem Mirosławowi Dziewie udało się zaprosić zespół Soundcheck i samego Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego, jednego z twórców polskiego jazzu i już wtedy jego wielką legendę.
– Jak rozmawiałem z panem Ptaszynem od razu wiedziałem, że on powie coś takiego – mówi ze śmiechem Mirosław Dziewa. – I powiedział, że owszem, zgadza się, ale jeżeli będzie miał koncert, to będzie jeszcze lepiej, bo on uwielbia grać. Oczywiście to wykorzystałem, a ponieważ dla młodych uczestników konkursu potrzebna była sekcja akompaniująca, pomyślałem o zespole Soundcheck, który był wtedy bardzo na fali, a tym roku obchodzi 20-lecie działalności. Wtedy zgarniali wszystkie nagrody, jakie tylko były możliwe, również za granicą, uznałem więc, że taka druga gwiazda obok Ptaszyna to będzie to, a poza tym już mamy dwa koncerty podczas dwudniowego początkowo festiwalu, chociaż zespołów ostatecznie wystąpiło znacznie więcej.
Konkurs dla młodych instrumentalistów i wokalistów od razu był podstawą łomżyńskiego festiwalu. Po skromnych początkach teraz można już mówić o setkach zgłoszeń, a przez festiwalowy finał konkursu przewinęło się już ponad 150 osób, dzięki czemu w Łomży od roku 2008 gościliśmy praktycznie całą czołówkę młodego polskiego jazzu – każdego roku było ich od 9. w pierwszej edycji, aż nawet do 16. uczestników.
– W tym festiwalu chciało brać udział 38. młodych wykonawców, w tym dwóch 17-latków – podkreśla Mirosław Dziewa. – Poziom był niewyobrażalnie wysoki, spędziliśmy z pozostałymi jurorami cztery bite noce, najdłużej do czwartej rano, żeby posłuchać tych wszystkich nagrań i podjąć decyzję kogo zakwalifikować. Myśleliśmy o 10, wyszło 14, ale nie dało się inaczej, zresztą i tak mam poczucie, że ta lista powinna być dłuższa o kilka nazwisk, co jednak nie było możliwe z przyczyn technicznych. Niektórzy z nich, jak Katarzyna Schmidt-Przeździecka czy Filip Chojnacki, byli już wcześniej na naszym festiwalu, inni debiutują. Są też ciekawostki, bo nie mieliśmy jeszcze w konkursie śpiewającego gitarzysty. Konrad Szewczuk dużo śpiewa scatem, troszeczkę jak George Benson, unisono gitara z wokalem, ale w tym roku przeważają pianiści i wokalistki. I poziom jest tak wysoki, że zawsze miałem jakiegoś faworyta, a tutaj na podstawie samych nagrań miałbym ich 6-7 osób. Do tego wielu wykonuje własne kompozycje, a do tego będzie bogaty wybór standardów takich mistrzów jak Davis (śpiewany „Blue In Green”, ciekawostka!), Hancock, Henderson czy Parker. Dlatego zachęcam do przyjścia na niedzielne przesłuchania konkursowe,bo wstęp będzie wolny, a z Confusion Project i z takim poziomem młodych muzyków, będzie czego posłuchać. Oceniać konkursowiczów będą, poza mną, Artur Tuźnik, Thomas Agergaard, Jerzy Stelmaszczuk i Mirosław „Carlos” Kaczmarczyk, który specjalnie przyleci z Oslo na ta nasz festiwal – jest nie tylko liderem norwesko-polskiego Loud Jazz Band, ale też przewodniczącym Związku Polonii Norweskiej.
Konkurs na Nową Nadzieję Jazzu ma ogromne znaczenie dla młodych muzyków, bo kariery wielu z nich zaczęły się właśnie w Łomży lub tutaj nabrały rozpędu. Doceniają oni nie tylko unikalność konkursowej formuły, ale też fakt, że podczas przesłuchań zawsze towarzyszy im wyśmienita sekcja, nierzadko złożona z prawdziwych gwiazd krajowego i światowego jazzu.
– Na Novum Jazz Festival pierwszy raz pojawiłem się chyba w 2013 lub 2014 roku, wówczas jako nieopierzony student fortepianu jazzowego, uczestnik przeglądu na Nową Nadzieję Jazzu – wspomina Michał Ciesielski. – Zagrałem, nic nie zająłem, ale pamiętam, że już wtedy uderzyła mnie atmosfera tego wydarzenia: kameralna, przyjazna, pełna przemiłych ludzi. Ze świecą szukać festiwalu, którego dyrektor wita się i rozpoczyna pogawędkę z każdym uczestnikiem konkursu. Pamiętam, że już wtedy postanowiłem, że na ten festiwal muszę wrócić. Nie podejrzewałem natomiast, że przyjdzie mi nie tylko ponownie brać udział w tym konkursie, ale też parokrotnie występować na festiwalu oraz w sekcji akompaniującej na przeglądzie. Te doświadczenia utwierdziły mnie w przekonaniu o wyjątkowej atmosferze Novum Jazz Festival. Kameralna sala, w której doskonale czuje się kontakt z publicznością, wieczorne jamy, czy długie rozmowy prowadzone po nocach z nowo poznanymi muzykami w miejscu noclegu – to na pewno jest nie bez znaczenia dla intymnej, przyjaznej atmosfery festiwalu, aczkolwiek najważniejszym czynnikiem jest tu osobowość jego dyrektora Mirka Dziewy, który po prostu zaraża swoją uprzejmością i pasją do muzyki. Dla mnie osobiście Novum Jazz Festival kilkakrotnie stał się motorem do rozwoju – czy to mierząc się z repertuarem uczestników konkursu i starając się dotrzymać im kroku w sekcji akompaniującej, czy też siedząc wśród publiczności, słuchając znakomitych, inspirujących artystów tworzących line-up poprzednich edycji. To wszystko powoduje, że na najbliższą edycję czekam z ogromną niecierpliwością.
Festiwalowa obsada na rok bieżący wpisuje się w prowadzoną już od lat przez Mirosława Dziewę misję, polegającą na prezentowaniu najciekawszych w danym momencie jazzowych zjawisk i wykonawców, ukazujących bogactwo i nieszablonowość muzyki synkopowanej. Podobnie będzie i tym razem, a każdy z zaproszonych zespołów zagra i zabrzmi inaczej, chociaż każdy z nich należy do jazzowego nurtu.
– To młody, bardzo ciekawy jazz dla każdego, do tego każdego dnia są inne zespoły – zauważa Mirosław Dziewa. – Ten pierwszy dzień będzie bardzo zróżnicowany, bo z jednej strony będzie jazz akustyczny, z drugiej elektryczny i dość nowoczesny, czasem zahaczający nawet o hip-hop. Lider pierwszego zespołu JP Collective, gitarzysta Jakub Paulski, zdobył u nas III miejsce, grał na festiwalu wielokrotnie, Alan Wykpisz Project również tworzą wyśmienici muzycy, a takie nazwiska jak: Mizeracki, Kaczmarczyk, Olszewski czy Banaszek, zwycięzca NJF 2016, mówią same za siebie. Drugiego dnia również będzie bardzo ciekawie, za sprawą fenomenalnego Confusion Project, grającego w składzie Michał Ciesielski, Piotr Gierszewski i Adam Golicki. Muzycy tej formacji będą również akompaniować konkursowiczom i będzie to pierwsza sytuacja tego typu, że zamiast kontrabasu będzie gitara basowa. No i międzynarodowy Dawid Tokłowicz Quintet, doskonale nam znanego saksofonisty, z którym grają wibrafonista z Francji Felix Robin i kubański kontrabasista Ariel Someillan, a do tego prawdziwy mistrz perkusji Adam Zagórski, perkusista między innymi Włodka Pawlika i według mnie postać międzynarodowego formatu, gitarzysta Rafał Sarnecki, który sprawdził się na scenie nowojorskiej.
Jedną z gwiazd trzeciego dnia festiwalu będzie pianista Artur Tuźnik – nieprzypadkowo, bo to zwycięzca pierwszej edycji festiwalu i muzyk robiący coraz większą karierę w świecie.
Kiedy przedstawiałem sponsorom listę proponowanych wykonawców, to najżywiej zareagowali na Artura Tuźnika – zauważa Mirosław Dziewa. – On robi w Danii autentyczną karierę, a jego płyta z sextetem została uznana najlepszą duńską płytą. Jego występ z Thomasem Agergaardem będzie czymś wyjątkowym, bowiem nikt jak ten saksofonista nie ma takiego soundu, nie operuje tak dźwiękiem. To coś nieprawdopodobnego, on po prostu maluje dźwiękiem.
Niestety problemy zdrowotne lidera Aaron Parks Quartet (muzyk trafił w niedzielę do szpitala) sprawiły, że artysta uważany obecnie przez wielu krytyków za jednego z pięciu najwybitniejszych pianistów świata, nagrywający dla wytwórni Blue Note i ECM, jednak w Łomży nie zagra.
Mirosławi Dziewie udało się jednak błyskawicznie zorganizować godne zastępstwo, bowiem wolny termin miał Joaquin Sosa Quintet. – To grupa kubańsko-polsko-węgierska – mówi Mirosław Dziewa. – Z naszych muzyków będzie tam grał, doskonale nam znany, laureat II nagrody w konkursie na Nową Nadzieję Jazzu, pianista Mateusz Kaszuba. Świetny jest też perkusista Péter Somos, zresztą cała sekcja rytmiczna, łącznie z kubańskim, również świetnie śpiewającym, kongistą Machito, jest tu niesamowita. Z kolei lider Joaquin Martinez Sosa jest multiinstrumentalistą, gra na klarnecie, saksofonie altowym i jeszcze na flugelhornie. Jest to jazz bardzo energetyczny, taneczny, odwołujący się również do muzyki etnicznej – będzie to więc muzyka bardzo radosna, idealna za zakończenie trzeciego dnia i całego festiwalu.
Odbywa się on dzięki niewielkiej grupie pasjonatów, organizowany przez diecezjalne Radio Nadzieja dzięki wsparciu lokalnych sponsorów i w miejscu nietypowym, w Centrum Katolickim im. Jana Pawła II parafii Krzyża Świętego, co również jest swego rodzaju ewenementem na festiwalowej mapie polskich wydarzeń jazzowych, jednak ta formuła sprawdza się już od 15 lat.
– Ogromnie chylę czoła za współpracę i wsparcie prezesom Novum Przemysławowi Balewskiemu i Zbigniewowi Forencowi – podkreśla Mirosław Dziewa. – To nie tylko dobre chęci i ciągłość, ale też ciągłe zainteresowanie, nawet jeśli nie mogą być na festiwalu z powodu obowiązków służbowych. Nieoceniona od pierwszego festiwalu jest też pomoc Jurka Stelmaszczuka, z którym najczęściej kontaktuję się, jeśli chodzi o stronę artystyczną festiwalu. Zapraszam na jego 15 odsłonę w Centrum Katolickim przy parafii Krzyża Świętego, a dodam, że pomoc ks. Andrzeja Godlewskiego w organizacji festiwalu jest nieoceniona – mogę śmiało powiedzieć, że będzie to święto muzyki na najwyższym poziomie. Bilety w cenie: 50 złotych pojedynczy, karnet 120 złotych i ulgowy karnet 100 złotych można kupić w siedzibie organizatora festiwalu Radio Nadzieja oraz bezpośrednio przed koncertami, sugeruję jednak ich wcześniejszą rezerwację telefoniczną pod numerem 86 215 14 10, bo jednak sala nie jest największa.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: materiały organizatorów
Autor festiwalowego plakatu: Piotr Sławiński