Mija rok
Wszystko zaczęło się od horoskopu na 2005 rok. Skończyło “wielkim” show na temat karpia. W związku z kończącym się rokiem i panującą atmosferą rozleniwienia w oczekiwaniu na uroczystości noworoczne oraz na nowego wojewodę. Na becikowe i podwyżkę akcyzy na papierosy. Z rozrzewnieniem porównywalnym jedynie z niewieścim chlipaniem na filmie Titanic, postanowiłem przypomnieć sobie i Państwu kilka ubiegłorocznych tematów, które odnalazły swoje odzwierciedlenie w felietonach.
Zaczęło się od rzeczonego horoskopu w którym, pod znakiem Wagi, mimo jesiennych miesięcy ornitolodzy wypatrywali gwałtownego powrotu bocianów. Wszystko w związku z dziewięciomiesięcznym okresem, który wówczas minął od czasu ożenku ówczesnego posła Mieczysława Czerniawskiego. Nie dalej jak tydzień później (licząc od 6 stycznia, a nie od znaku Zodiaku) zarząd Małego Płocka wpadł na pomysł umieszczenia na ruchliwej trasie przelotowej fotoradaru. I od tego momentu Mały stał się Dużym, bo wszyscy zwalniali. I choć niezorientowani tubylcy myśleli, że po to, by podziwiać ich cudną krainę. Zaraz potem, ze wzrostem ujawnianych przekrętów, procesów i korupcji w kręgach władzy, bądź jak mówią niektórzy BSE w kręgach SLD, kilka osób z kręgów intelektualnych Rzeczypospolitej zaproponowało exodus całego narodu. Na niewiele to się jednak zdało, bo przypomniało się myślicielom, że pewien Naród Wybrany kilkadziesiąt lat wędrował tylko po to, by żaden, kto przynajmniej widział stary ład, nie budował nowego. W lutym zatrzęsienie afer doprowadziło do takiego nasycenia medialnego sprawami bezprawia, że nie robiło to na ludziach już tak wielkiego wrażenia. Przenieśliśmy się wiec na lokalne podwórko, bo oto w grodzie nad Narwią dwie lokalne firmy czyli wodociągi i szpital, znalazły nowe formy komunikowania. Mimo że oddalone od siebie nie dalej jak kilka kilometrów w linii prostej, postanowiły rozmawiać przy pomocy firmy windykacyjnej z Sosnowca. Chłopaki mają nie liche doświadczenie, bowiem już za czasów Gierka wysyłali stamtąd kolejowe tabory z węglem do Katowic, które przejeżdżały przez Świnoujście.
Jeszcze w tym samym miesiącu wspólnie dopracowaliśmy się tezy, że pęd do rozwoju i zachowania gatunku jest bezdyskusyjnie największym motorem ewolucji społecznej ludzkości. W Łomży dla odmiany jest to pęd do budowy hipermarketu. Wraz z wiosną ubiegającego roku z niebywałym pomysłem wychylił się samorząd województwa podlaskiego. Marszałkowie wpadli na pomysł reklamowania regionu w telewizji CNN. Za cenę nowego forda focus-a kupili 30 sek. spotu reklamowego wspólnie z kilkoma innymi województwami. Od czasów niejakiego Zabłockiego i mydła, nie było lepszych interesów w tej części galaktyki. Zaraz potem telewizja doniosła, że Rywina wysyłają na decydujące badanie i Lew przyćmił żubra. Następnie rząd próbował zmiażdżyć “twarde jądra Europy”, co udało się dopiero po zmianie warty. Brytyjczycy jeszcze trzymają się w rozkroku. Politykom ogólnie a lokalnym szczególnie, lato upłynęło jednak pod znakiem walki o szczęśliwy liczebnik na liście wyborczej. Taki polityczny szczęśliwy numerek. W tzw.: międzyczasie, odwiedziło nas wielu, którym wiele krwi napsuło tak niewielu. “Świat według kontrolera”, to odcinki nie tylko felietonów o kanarach łomżyńskiego MPK, które długo nie przestawały być tematem plotek. Jesień upłynęła na rzezi niewiniątek. Były przecież wybory. Później przyszedł czas na rozmowy koalicyjne, w których naród miał tyle do powiedzenia, co za czasów podziału ziemi na kontynenty. Następnie ktoś chciał poprowadzić autostradę w okolicach Łomży, przez tereny bytowania Orła Bielika. Ten ktoś być może teraz zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej. I dobrze. A i zawieszenie członkostwa powinno mocno boleć. Tej zimy między innymi broniliśmy karpia. I tak wybiórczo rzecz ujmując minął rok 2005. A wydaje się jakby to było wczoraj. W nowym, może i nie będzie lepiej, ale będzie śmieszniej, jak mawia stare i niemodne już przysłowie.
Szczęśliwego Nowego...
Mariusz Rytel