Reggae party na Off Road
Warszawski soundsystem Jah Love zapewnił uczestnikom piątkowej imprezy w ramach Off Road prawdziwe trzęsienie ziemi. Wszystko za sprawą własnoręcznie wykonanych, potężnych głośników, generujących bardzo niskie częstotliwości, idealnych dla muzyki reggae i dub. Bohaterem wieczoru był pochodzący z Łomży Jakub Zielewicz, miłośnik reggae i płyt winylowych. – Czegoś takiego jeszcze w Łomży nie było! – podkreśla Jakub Zielewicz, dodając, że w Białymstoku od początku lat 90. działa soundsystem Roots Vibracja, ale do Łomży nigdy nie dotarł, podobnie jak inne soundsystemy, stąd pomysł zorganizowania takiego wydarzenia w MDK-DŚT.
Podczas corocznych spotkań z kulturą niepopularną Off Road nie brakuje również imprez prezentujących niekomercyjną muzykę tworzoną przez młodych ludzi pochodzących z Łomży, których interesuje jednak coś innego niż śpiewanie czy granie w konwencjonalnym zespole.
Dlatego podczas pierwszej edycji imprezy w MDK wystąpił Adam Frankiewicz i Grupa Etyka Kurpina, improwizator miksujący muzykę ze starych nagrań i wydający ją na niskonakładowych kasetach magnetofonowych, zaś w tym roku przyszła pora na party reggae i występ duetu A! i Kubas, reprezentantów liczącego blisko 10 osób kolektywu Jah Love z Żoliborza. Kubas to Jakub Zielewicz, pochodzący z muzycznej rodziny: rodzice Agnieszka i Paweł to członkowie docenianej nie tylko w regionie, ale również na terenie kraju licznymi nagrodami, folkowej kapeli Miód na Serce, zaś młodszy brat Michał jest perkusistą zespołu Jokers. Muzyczne zainteresowania Jakuba poszły jednak w innym kierunku i od ponad sześciu lat udziela się w Jah Love, stając się nie tylko miłośnikiem szeroko rozumianego reggae, ale też DJ-em i kolekcjonerem płyt winylowych.
– Po dwóch latach mieszkania w Warszawie przypadkowo trafiłem na sesję soundsystemową – mówi Jakub Zielewicz. – Od razu zakochałem się w tej całej kulturze, gdzie nie dość, że słyszy się muzykę reggae, reggaepodobną i jej współczesne ewolucje, to jeszcze odczuwa się ją całym ciałem.
Jest to możliwe dzięki specjalnej, czerwono-czarnej ścianie głośników, podkreślających idealną dla rytmu reggae, niską pulsację i jej naturalną wibrację. Dzięki takiemu nagłośnieniu można nie tylko słuchać, ale też odbierać muzykę kompleksowo, całym sobą.
– Muzyka jest odtwarzana na własnoręcznie przez nas zbudowanych głośnikach, żeby oddać jej pełne spektrum, skupiając się na subbasie, na tych najniższych częstotliwościach – sama budowa głośnika pozwala nam wydobyć bardzo niskie dźwięki, dzięki czemu czuje się muzykę całym ciałem – mówi Jakub Zielewicz. – Dołączyłem do chłopaków jak mieli już podobny zestaw; ten jest większy, bo kilka lat temu troszkę się rozbudowaliśmy; kolejne rozbudowy są w planach, bo zawsze można mieć więcej i lepiej. (śmiech). Jest to więc ciągła praca, ale jest to nasze hobby, wielka pasja, sposób na spędzanie wolnego czasu i odreagowywanie rzeczywistości.
Wykorzystywanie w tym winylowych longplayów i 12” maxi singli nie jest w żadnym razie przypadkiem – młodzi członkowie soundsystemu wracają w ten sposób do korzeni muzyki reggae.
– Cała ta kultura wywodzi się z Jamajki, z lat 60. i 70., gdzie Jamajczycy wystawiali na zewnątrz swoje domowe zestawy nagłośnieniowe, prezentując muzykę sąsiadom i znajomym – mówi Jakub Zielewicz. – Wraz z emigracją Jamajczyków trafiła ona do Wielkiej Brytanii, gdzie ewoluowała, rozszerzając się przez Francję i Hiszpanię po całej Europie, aż kilkanaście lat temu doszła do Polski. Dlatego kontynuujemy tradycję puszczania muzyki z płyt winylowych, grając przy tym cały przekrój: oprócz współczesnych wariacji okołojamajskich z dużą dozą elektroniki zawsze zaczynamy sesję takim rootsowym reggae z lat 70. i 80.; korzenna muzyka, powrót do tradycji – stąd też ta miłość do winyla.
Poza dużą dawką nowoczesnej elektroniki pojawiały się też brzmienia transowe i wręcz medytacyjne, a nawet nawiązania do polskiego folku. – Ta muzyka bardzo ewoluowała – zauważa Jakub Zielewicz. – W mainstreamie, gdzieś w radiu czy w internecie, jak słyszymy reggae, to Boba Marleya czy najbardziej znanych polskich wykonawców, ale ta muzyka jest ogromna – nie miałem nawet świadomości, jak szerokie są jej wszystkie odnogi, ile jest jej odmian. To nie tylko Jamajka, ale też Wielka Brytania, a do tego legendarny już zespół Twinkle Brothers już lata temu nawiązał współpracę z polskim zespołem góralskim Trebunie Tutki i dzisiaj grałem jedną z tych płyt.
Organizatorzy spodziewali się większej frekwencji, ale jak na pierwsze wydarzenie tego typu i nadmiar, akurat tego wieczoru w Łomży i w innych pobliskich miejscowościach innych koncertów, zainteresowanie underground session with reggae dub music i tak nie było najgorsze.
– Reggae to cały czas nisza i podziemie – podsumowuje Jakub Zielewicz. – Nie promuje się tej muzyki, a algrytmy internetowe podsuwają nam to, co znamy i co wpadło nam w ucho. Dlatego my gramy muzykę reggae i ją promujemy, podając ją publice w sposób bardziej rozrywkowy i taneczny, starając się zaprezentować cały przekrój. Samo poszukiwanie muzyki również jest wspaniałym procesem, do czego wszystkich zachęcam, bo przy obecnych możliwościach można odkryć wszystko, wystarczy tylko kliknąć i poświęcić trochę czasu, wybierając się we wspaniałą, muzyczną podróż.
Wojciech Chamryk