„Giaur” pełnego rozterek XXI wieku
Teatr Nemno zaprezentował łomżyńskiej publiczności nowe spojrzenie na „Giaura” George'a Gordona Byrona. Klasyczna poetycka powieść romantyczna z początku XIX wieku zyskała dzięki Henrykowi Hryniewickiemu i Dagmarze Jemiole-Hryniewickiej zupełnie nowy wymiar i została przedstawiona w formie ostatniej, dramatycznej spowiedzi głównego bohatera. W spektaklu nie zabrało też nader aktualnych, bardzo zaskakujących wątków, a jego nowoczesna forma szczególnie spodobała się młodszym widzom.
Cykl spotkań z kulturą niepopularną Off Road, od roku 2017 realizowany przez Miejski Dom Kultury-Dom Środowisk Twórczych, to również świetna okazja do spotkań z niezależnym teatrem, jakże odmiennym, od często goszczących w Łomży, komercyjnych spektakli typu „Życie jaskiniowców 7” czy „Weseli staruszkowie 32”. MDK zaprasza twórców utytułowanych, znanych z nieszablonowych pomysłów czy odkrywczych interpretacji klasyki, a jednym z nich jest Henryk Hryniewicki. Teatr Nemno był już wcześniej gościem innej wartościowej inicjatywy MDK-u, pokazując na „Poranku z kulturą” spektakl dla najmłodszych „Trzy świnki” na podstawie baśni braci Grimm. Kolejna wizyta rzeszowskiego teatru nad Narwią miała już jednak zupełnie inny wymiar, bowiem aktor i reżyser Henryk Hryniewicki oraz odpowiedzialna za scenografię i projekcje video Dagmara Jemioła-Hryniewicka zmierzyli się z romantyczną klasyką, nadając jej jednak bardzo współczesny wymiar i eskponując uniwersalne wątki arcydzieła Byrona.
– „Giaur” ma już ponad 200 lat, ale jakże jest dzisiaj aktualny – podkreśla Henryk Hryniewicki. – Jest tam bardzo dużo tematów, ale tym głównym jest temat śmierci, która jest bezsensowna, gdzie na plan pierwszy wysuwa się sama przyjemność zniszczenia czegoś wartościowego. Do tej pory zadziwia mnie, że niektórzy ludzie żywią się cierpieniem innych i niszczeniem, a nie budowaniem czy pielęgnowaniem dobrej energii.
Punktem wyjścia stała się klasyczna forma „Giaura”, zestawiona jednak z pełnym spektrum współczesnych form teatralnych, dopełniona wizualizacjami, projekcjami czy finałową transmisją monologu głównego bohatera oraz ambientową, czysto ilustracyjną muzyką Piotra Zygmy. Miłosna tragedia i rozpacz Giaura po śmierci Leili, szukanie przez niego, uwieńczone powodzeniem, zemsty na Hassanie jest jednak tylko jednym z kilku wątków. Miłość bowiem nierozerwalnie wiąże się tu ze śmiercią, a Henryk Hryniewicki nadaje jej również znacznie szerszy wymiar, symbolicznie ukazując wątek dewastacji Ziemi, systematycznie uśmiercanej przez ludzi, która musi, podobnie jak Giaur, ratować się ucieczką, chociaż tak naprawdę nie ma dokąd uciec.
– Chciałem pokazać, że otaczające nas życie jest coraz bardziej niszczone przez ludzi – wyjaśnia Henryk Hryniewicki. – Nie mam zielonego pojęcia po co się to robi, czy wynika to z bezmyślności, czy braku umiejętności przewidywania, ale co gorsza często czerpie się satysfakcję z tego, że się coś zniszczy. Nie jestem w stanie tego pojąć, to dla mnie jakaś paranoja.
To wszystko we współczesnych czasach jest bardzo aktualne, szczególnie w kontekście przyrody i zwierząt, stąd projekcje dotyczące ich niehumanitanego traktowania, co jest kolejnym nawiązaniem do współczesności. – Krzywdę ludzką jeszcze jakoś się tłumaczy, ale trudno przejść obojętnie obok krzywdy, jak to mówił św. Franciszek, naszych braci mniejszych – zauważa Henryk Hryniewicki. – Są organizacje, które bronią zwierząt, ale jest na to niestety ogólne przyzwolenie, dlatego cierpienie zwierząt jest teraz czymś powszechnym, na przykład te masowe hodowle.
Giaur również cierpi. Jego spowiedź pokazuje przyczyny tego stanu rzeczy: to człowiek skonfliktowany ze światem, zupełnie zeń wyobcowany. Przeżywa katusze po stracie ukochanej, ale paradoksalnie, niczego nie żałuje; ani popełnionych czynów, to jest skutkującego jej śmiercią uwiedzenia cudzej żony i popełnionych z zemsty zbrodni, ani tym bardziej zmarnowanego życia. Dokonał co prawda zemsty, ale wciąż rozpacza i nawet zamknięcie się w klastorze nie przyniosło mu ukojenia. Być może dlatego, że nie uczynił tego dla pokuty czy dokonania rachunku sumienia, a zadręczając się ustawicznie wydarzeniami sprzed lat nie ma na to nawet cienia szansy i ta rozpacz w końcu go zabija. Taka interpretacja powieści poetyckiej Byrona została bardzo ciepło przyjęta przez publiczność, może mieć również wpływ na na postrzeganie przez młodych ludzi świata oraz na ich przyszłe życiowe wybory.
– Bardzo się cieszę, że pokazując poezję romantyczną, bo należy pamiętać o tym, że jest to jedenastozgłoskowiec, poezja Byrona w tłumaczeniu Adama Mickiewicza, naładowana ogromnym ładunkiem emocjonalnym, ona działa na publiczność, szczególnie młodą – podsumowuje Henryk Hryniewicki. – Dlatego tekstu nie można tu podawać monotonnie, trzeba łamać rytm wiersza, starać się mówić w taki sposób, jakby się z widzem rozmawiało i zaciekawiać go tą opowieścią.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: MDK-DŚT