Warsztaty i koncert z Grażyną Łobaszewską
Wybitna wokalistka Grażyna Łobaszewska spędziła w Łomży pracowity, ale też bardzo miły i owocny weekend. Najpierw przez dwa dni prowadziła w Miejskim Domu Kultury-Domu Środowisk Twórczych warsztaty wokalne, po czym odbył się powarsztatowy koncert „Śpiewamy piosenki Grażyny Łobaszewskiej”. Wykonali je z powodzeniem młodzi podopieczni Magdy Sinoff ze Studia Wokalnego eMDeK, a na finał zaśpiewała sama Grażyna Łobaszewska, świętująca w tym roku 50-lecie pracy artystycznej. – Ten czas minął bardzo szybko, ale niczego nie oceniam – mówi Grażyna Łobaszewska. – Dzieje się tak, bo we mnie w środku cały czas jest mała dziewczynka, która cały czas spełnia swoje marzenia. Zawsze marzyłam żeby śpiewać i do tej pory to marzenie spełniam. Artystka zachwyciła publiczność nowymi aranżacjami swych ponadczasowych przebojów oraz zaskakującym duetem z Przemkiem Kamińskim.
Grażyna Łobaszewska, dzięki przyjaźni z Magdą Sinoff, odwiedza Łomżę nader regularnie. Jak sama mówi była tu już ponad 20 razy, nie tylko jako juror festiwalu Soundtrack, ale też gwiazda koncertów charytatywnych Gwiazdka z nieba czy tych większych, choćby finału Łomżyńskiej Jesieni Kulturalnej w roku 2013. – Tu jest naprawdę bardzo dobra ziemia, z której wywodzi się bardzo dużo zdolnych ludzi, co dostrzegłam już 19 lat temu – mówi Grażyna Łobaszewska. – Do tego zawsze lubię tu przyjeżdżać, bo jest tu domowa atmosfera. Magda Sinoff, która wymyśliła to wszystko, prowadzi to w taki sposób, jakby była kimś z rodziny, nie jakimś obcym zapowiadaczem, dzięki czemu wszyscy czują się bezpiecznie: i dzieci, i ludzie, którzy przychodzą na koncert.
Obecna na muzycznej scenie od 50 lat, niezwykle wszechstronna i uwielbiana przez kilka pokoleń słuchchaczy artystka tym razem pojawiła się w MDK-DŚT jako osoba prowadząca warsztaty.
– Przeżyliśmy wszyscy wyjątkowy weekend – mówi Magda Sinoff. – Dzieci są przyzwyczajone do radiowych wersji piosenek, a tu przyjeżdża mistrz i wykonuje te swoje utwory zupełnie inaczej: inaczej śpiewając, frazując, zmieniając te wykonania. Dzieci zobaczyły więc, że trzeba wzorować się na linii melodycznej, ale śpiewać po swojemu, że można przesunąć akcenty, przesunąć wejścia, tym samym frazy muzyczne będą zupełnie inne, tym samym lepsze. Słyszeliśmy to wszystko na żywo, ponieważ Grażyna zaśpiewała podczas tych warsztatów kilkanaście swoich piosenek, których sama dotąd nie słyszałam w tak nowych wykonaniach. Dla mnie była to więc prawdziwa uczta, bo znam je od lat, ale zostały zaśpiewane na żywo obok, mikrofon w mikrofon – było to coś niebywałego. Bardzo się cieszę, że dzieci wystąpiły z bardzo dobrym repertuarem, śpiewały piosenki świetne muzycznie, bo każdy z solistów miał kilka utworów i artystka sama decydowała jaki utwór, jaka tonacja, jak to ma wyglądać.
Młodzi i starsi, śpiewały też bowiem mamy Olga Symańska i Marta Perkowska, wokaliści wykonali w pierwszej części koncertu 10 piosenek z repertuaru Grażyny Łobaszewskiej. Okazało się, że te w większości już wiekowe, ambitne i trudne piosenki, świetnie brzmią również w wykonaniu tak młodych ludzi jak Dominika Szabłowska, Kinga Chludzińska, Daria Pawelczyk i Łucja Baczewska.
– Niektóre z tych utworów mają już około 40 lat – zauważa Grażyna Łobaszewska. – Okazuje się jednak, że teraz mogą je śpiewać nawet małe dzieci, choćby „Nie ma jak dom”, bo przecież każdy docenia dom, zwłaszcza dzieci, jak jest rodzina szczęśliwa. Ma też ona zupełnie inny wymiar i ja, osoba dorosła, też zaśpiewałam tę piosenkę, do tego w zupełnie nowej aranżacji.
Jeszcze bardziej podobały się starsze wokalistki Kalina Luchcińska („Ach jakie oczy” z Niemenowskiej płyty Grażyny Łobaszewskiej i Ajagore), Kinga Kossakowska (rockowi „Koszmarni ludzie”) i Oliwia Szmitko (liryczne „Ślady na wodzie”).
Bohaterka wieczoru zaprezentowała na finał minirecital złożony z trzech piosenek, mających przypomnieć słuchaczom, że debiutowała, w co trudno uwierzyć, w roku 1972.
– Ostatnio, będąc na koncercie, przywitałam ludzi: dzień dobry państwu, wszystko tak szybko minęło, że właśnie skończyłam 50-tkę – mówi Grażyna Łobaszewska. – Zobaczyłam niedowierzanie w ich oczach, dodałam więc od razu, że chodzi o pracownicze 50 (śmiech). I wtedy im się zgadzało. Ten czas minął bardzo szybko, ale niczego nie oceniam. Dzieje się tak, bo we mnie w środku cały czas jest mała dziewczynka, która cały czas spełnia swoje marzenia. Zawsze marzyłam żeby śpiewać i do tej pory to marzenie spełniam – i to jest chyba clou programu. Poza tym ciągle robię różne rzeczy, żeby nuda mnie nie zjadła; nawet jak śpiewam na scenie piosenkę z określonym aranżem, to i tak, w zależności od przypływu dobrego nastroju, zupełnie zmienia się moja interpretacja – wiele czynników składa się na to, zresztą dwie krople wody też nie są nigdy takie same, a ciągle powielając samą siebie po prostu bym się zanudziła.
Stąd nowe aranżacje piosenek „Zakład dla normalnych” i „Nie ma jak dom”, które wraz z innymi evergreenami z repertuaru Grażyny Łobaszewskiej jeszcze w tym miesiącu ukażą się na jubileuszowej płycie artystki. – Kiedy słucham radia i pojawia się moja piosenka to jest „Gdybyś”, „Czas nas uczy pogody” albo „Brzydcy” – opowiada Grażyna Łobaszewska. – W końcu się wkurzyłam, bo dzieje się tak, jakbym innych piosenek nie śpiewała, a mam 139 utworów, nie licząc tych na nie moich płytach. Czyli nagrałam około 150 numerów, a ciągle są wałkowane tylko te trzy, tak jakbym była tylko od nich. Troszkę się na takie dictum zdenerwowałam i pomyślałam: skoro oni chcą tych piosenek to proszę bardzo, ale w nowej aranżacji i będzie to płyta na moje 50-lecie, żeby radiowcy w końcu przestali włączać te stare aranżacje.
Na finał zabrzmiała porywająca wersja „Nad rzeką marzeń”, oryginalnie śpiewana przez Grażynę Łobaszewską i Kubę Badacha, którego w niedzielny wieczór zastąpił w Łomży, z bardzo dobrym rezultatem, Przemek Kamiński.
– Pan Kamiński chyba dwa razy zaśpiewał ze mną tę piosenkę i poszło – mówi Grażyna Łobaszewska. – On ma piękny głos, więc tak świetnie brzmimy, jakbyśmy się u jednej profesor uczyli. Ten pierwszy duet też powstał na takiej zasadzie, że Kuba Badach również barwowo ma wyższy głos ode mnie, jaśniejszy, mimo tego, że męski. I to wtedy ładnie współgra, a do tego mamy tu też przykład, że nie trzeba się zaćwiczyć na śmierć – musieliśmy tylko na siebie zważać, bo jednak sama śpiewam ten utwór inaczej, muszę więc odwzorować jak to było ze względu na osobę śpiewającą ze mną, żeby to był duet, a nie każdy sobie rzepkę skrobie.
– To był dla mnie ogromny zaszczyt, że taka ikona polskiej muzyki poprosiła mnie, abym wystąpił z nią w duecie – dodaje Przemek Kamiński. – Jeszcze mi się trochę nogi trzęsą, chociaż niejednokrotnie występowałem i na tej, i na innych scenach, dla mniejszej, większej publiczności, ale jeżeli występuje się z gwiazdą takiego formatu jak Grażyna Łobaszewska, to najwięksi twardziele miękną. To nie są piosenki oparte na trzech akordach i prostym tekście, ale – tak jak Magda dzisiaj mówiła – piosenki skomponowane przez tęgie mózgi, a te teksty pisali prawdziwi poeci, tak więc utożsamić się z taką piosenką, zinterpretować ją, trzeba się troszeczkę postarać, żeby wyszło to dobrze – mam nadzieję, że wyszło.
Wojciech Chamryk