Barokowe arie i wirtuoz organów na inaugurację festiwalu
Koncert „Oblicza miłości” oficjalnie rozpoczął XXVIII Międzynarodowy Festiwal Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża. Na tarasie drozdowskiego muzeum twórca i dyrektor artystyczny festiwalu Jacek Szymański oraz Dariusz Wójcik wykonali bardzo znane arie, ale też mniej popularne, autorstwa włoskich kompozytorów okresu baroku. Wieczorem w łomżyńskiej katedrze program „Od Bacha do współczesności“ zaprezentował organista Paweł Seligman, który szczególnie zachwycił słuchaczy improwizacją, wywiedzioną z klasycznych pieśni i arii Stanisława Moniuszki.
Inauguracja festiwalu tradycyjnie już odbywa się w Drozdowie. W piękne, słoneczne popołudnie na ławkach rozstawionych w parku Muzeum Przyrody-Dworu Lutosławskich zasiadło kilkadziesiąt osób, spragnionych muzyki na żywo. Tenor Jacek Szymański, bas Dariusz Wójcik i pianista Rafał Lewandowski zaprezentowali im program „Oblicza miłości”, wypełniony głównie operowymi ariami i tłumaczeniami ich tekstów. Jego podstawą – siedem z 14 utworów, łącznie z bisem „Plaisir d' amour” – był repertuar wykonany podczas festiwalowego preludium, czwartkowego koncertu z orkiestrą Filharmonii Kameralnej, były też jednak premierowe niespodzianki.
Jacek Szymański powitał słuchaczy arią „Frohe Hirten“ z „Weihnachts Oratorium“ najsłynniejszego z familii Bachów. W dalszej części koncertu sięgnął też po „Amarilli“ Cacciniego i „Sebben crudelle“ Caldary, dopełniając tym samym kolekcję barokowych perełek autorstwa Giordaniego, Marcello, Astorgi czy Scarlattiego. Wykonał również „O del mio doce ardor“ Christopha Willibalda Glucka, recytatyw „Comfort Ye My People” i arię „Every Valley” z oratorium „Mesjasz” Haendla oraz jedną z popisowych pozycji swego repertuaru, arię „Ombra mai fu“ z opery „Xerxes“ tegoż kompozytora.
Z kolei Rafał Lewandowski brylował w Fantazji C-dur (znowu Haendel), zaś Dariusz Wójcik, poza recytowanym słowem, zaśpiewał arię Wolframa „Pieśń do gwiazdy” z opery „Tannhauser” Wagnera oraz arię Gremina z opery „Eugeniusz Oniegin“ Czajkowskiego.
Co ważne kapryśna, minionej soboty, aura oszczędziła festiwalową publiczność również przed organowym recitalem – padać zaczęło dopiero wtedy, gdy słuchacze znaleźli się w katedrze; potem deszcz ucichł, by rozpocząć się pownie późnym wieczorem, kiedy wszyscy byli już w domach.
Zresztą nawet gdyby przyszło trochę zmoknąć, to pewnie i tak nikt nie żałowałby decyzji o wybraniu się na recital absolwenta Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach Pawła Seligmana, grającego pierwszy raz podczas festiwalu Drozdowo-Łomża, bowiem to organista-wirtuoz wysokiej klasy. Wspierany przez asystenta, katedralnego organistę Roberta Kuleszę, zaprezentował bardzo urozmaicony i ciekawie ułożony program, obejmujący utwory z kilku epok. Zaczął od „Marsza w stylu Haendla“ Bedřicha Antonína Wiedermanna, po czym płynnie przeszedł do bardziej klasycznych kompozycji, to jest wielkiego „Preludium e-moll“ Nicolausa Bruhnsa, preludium chorałowego na temat „Wachet auf, ruft uns die Stimme” BWV 645 Bacha ojca oraz trzyczęściowej Sonaty F-dur H. 84 jego drugiego syna, Carla Philippa Emanuela.
Wykorzystywał przy tym w pełni potencjał i możliwości brzmieniowe katedralnego instrumentu, przywróconego do życia przez Jerzego Kuklę; również we współczesnych utworach, takich jak: wariacje na temat hymnu „Christus Vincit” kanadyjskiego kompozytora Denisa Bédarda czy w finałowej części I Symfonii Organowej d-moll op. 14 słynnego Francuza Louisa Vierne'a. Zachwycił też wykonaniem urokliwej Toccaty h-moll jego rodaka Eugène'a Gigouta. Najbardziej porwał jednak słuchaczy natchnionymi improwizacjami, których punktem wyjścia stały się pieśń „Prząśniczka“ w formie toccaty, aria Skołuby ze „Strasznego dworu“ – andante romantyczne i pieśń „Ojcze z niebios“ z „Halki“, zagrana jako marsz symfoniczny.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk, Marek Maliszewski