Nowa odsłona Adama Kalinowskiego
Pochodzący z Łomży wokalista i zdobywca drugiego miejsca w 11 edycji programu „The Voice of Poland” zaskoczył kolejną muzyczną przemianą. Adam Kalinowski w najnowszym singlu „Solo Act” zaprezentował zupełnie odmienną stylistykę od tej prezentowanej z rockowym zespołem Black Jeans. To zapowiedź solowej płyty artysty, sygnowana pseudonimem Kalinovski. W ilustrującym piosenkę efektownym teledysku wystąpili bliscy i przyjaciele Adama, w tym uczestnicy „The Voice of Poland” z jego zwycięzcą Krystianem Ochmanem na czele.
Adam Kalinowski jest w tym co robi bardzo konsekwentny, nie ograniczając się do wyboru jednej, może i wygodnej, ale zarazem hamującej jego rozwój stylistyki. Potwierdzał to już wcześniej w ramach autorskiej twórczości, nie tylko z zespołem Black Jeans, ale masowa publiczność mogła przekonać się o tym dopiero podczas ostatniej edycji programu „The Voice of Poland”.
Młody wokalista okazał się jednym z największych odkryć tego talent show, od początku pokazując, że jedyne co go interesuje to śpiewanie zróżnicowanego, ukazującego jego różne oblicza, repertuaru i pozbycie się łatki rockowego krzykacza, którą niektórzy przypięli mu po sukcesach w programie „Idol”. Dlatego, niezależnie od tego czy śpiewał popowy przebój „Natural“ Imagine Dragon, dramatyczną balladę „Someone You Loved” Lewisa Capaldiego, „In The End” Linkin Park, przejmujące „Nothing Compares 2 U” autorstwa Price'a i z repertuaru Sinéad O'Connor, kolejną, tym razem bluesową, balladę, „Still Got The Blues” Gary'ego Moore'a, bądź dynamiczny evergreen „Dirty Diana” Michaela Jacksona, za każdym razem był sobą, eksponując przy tym kolejne walory swego nieoczywistego głosu.
Nawet premierowy utwór „Kamienice” z bitwy na single zyskał dzięki niemu bardzo wiele, ale po czasie wiadomo, że był to zaledwie wstęp do muzycznej metamorfozy Adama. Jako Kalinovski prezentuje się w zupełnie innej odsłonie, stawiając na brzmienia nader odległe od tych z albumu „Pokolenie Y”, bliższe przebojowej stylistyce „Męskiego Grania”. Bujający, wyrazisty rytm z wpływami funky, dyskretne, elektroniczne akcenty i melodyjny, bardzo przebojowy refren sprawiają, że „Solo Act” chwyta od pierwszego przesłuchania, a do tego nie jest to przecież piosenka o niczym, do czego wokalista również zdążył nas już przyzwyczaić. Warto również zwrócić uwagę na towarzyszący piosence teledysk.
Nie tylko z racji udziału w nim Kingi Kalinowskiej czy wspomnianego już Krystiana Ochmana, a do tego całego grona innych uczestników „The Voice of Poland”, ale też z powodu podzielenia tego krótkiego (3'18''), dopracowanego filmu na kilka sekwencji o bardzo odmiennym klimacie, tworzących jakby kolejne rozdziały tej miniopowieści. I chociaż w dobie streamingu album jako dłuższa, zwarta artystycznie całość traci popularność, to wygląda jednak na to, że warto czekać na kolejną płytę Adama Kalinowskiego, bo ten młody człowiek najwyraźniej ma coś do powiedzenia. Jeszcze latem potwierdzi to występując w Łomży, a po słabiutkim wykonaniu przez Rafała Brzozowskiego nijakiej piosenki „The Ride” podczas tegorocznej Eurowizji komentarz pod „Solo Act”, brzmiący „Adam, ty powinieneś jechać na Eurowizję” trafia w sedno, nader celnie puentując niezrozumiałą sytuację, że w Polsce wciąż nie stawia się na prawdziwe talenty – może właśnie dlatego czekamy już 27 lat na kolejny sukces podczas tego festiwalu.
Wojciech Chamryk