Lekarka nie popełniła błędu - orzekł biegły w głośnej sprawie śmierci pacjentki i jej dziecka
Lekarka nie popełniła błędu podczas opieki nad pacjentką. To opinia biegłego, która może być bardzo ważna dla przebiegu głośnej sprawy z 2018 roku.
31-letnia kobieta i jej nowo narodzone dziecko zmarli w łomżyńskim szpitalu. Kobieta trafiła do niego między szóstym a siódmym miesiącem ciąży. Jak się okazało, miała ostrą sepsę.
Biegły, profesor Marek Spaczyński, stwierdził, że na podstawie objawów lekarze nie mogli wiedzieć, że kobieta ma ostre zakażenie. Mówił też, że nie była odpowiednio obserwowana, ale nie był to błąd lekarzy, co próbowali wykorzystać do podważenia opinii prokurator i pełnomocnik rodziny kobiety.
- Nie była prowadzona ścisła obserwacja, ale nie traktuje tego w kategorii błędu. Nie ma żadnych sprzeczności. Cała sprawa sprowadza się do tego, że nie podejrzewano w chwili przyjęcia, jak też w początkowym okresie pobytu na oddziale, zakażenia wewnątrzmacicznego. Dzisiaj jesteśmy mądrzejsi, bo wiemy, jaki był finał tego zdarzenia i znamy wyniki sekcji - zaznaczył prof. Spaczyński.
Biegły przyznał też, że taki przebieg zakażenia jest bardzo rzadki. I praktycznie niemożliwy do opanowania przez lekarzy.
- To jest drugi taki przypadek, z którym ja się spotykam podczas mojej 50-letniej kariery zawodowej. Pierwszy przypadek dotyczył naszej położnej z poznańskiego szpitala. Wobec bardzo dynamicznie i podstępnie rozwijającego się zakażenia wewnątrzmacicznego - mimo intensywnej terapii - zmarła. Wstrząs septyczny jest zagadnieniem bardzo złożonym, rozwijającym się dynamicznie i skrycie - mówił profesor.
Oskarżyciele nie zgodzili się z tą opinią i poprosili sąd o powołanie kolejnego biegłego. Ten ma zakończyć swoją pracę w czasie dwóch, trzech miesięcy. Oskarżonej o popełnienie błędu lekarce grozi do pięciu lat więzienia.