Uratować Pogotowie Ratunkowe
W samo południe w środę rozpoczął się protest pracowników pogotowia ratunkowego w Łomży. Godzinę wcześniej podobną akcję rozpoczęli ich koledzy w Suwałkach. Załogi sprzeciwiają się pomysłom zarządu województwa na połączenie tych dwóch placówek z białostocką. Na razie wywiesiliśmy flagi na budynku. Z oznaczeniami protestu zorganizowanego przez NSZZ „Solidarność” jeżdżą też karetki pogotowia. Wszystko w związku z pomysłem na łączenie w jeden zakład, trzech stacji.
Pracownicy w Łomży twierdzą, że poruszana kwestia tragicznego wypadku z udziałem maturzystów to tylko przykrywka. Marszałek chce spełnić swoje obietnice przedwyborcze i mieć możliwość dalszego utrzymywania zbiurokratyzowanej administracji w Białymstoku. Być może chodzi też o tworzenie nowych stanowisk pracy dla określonych osób – mówi Leszek Brzozowski. Próby połączenia stacji pogotowia ratunkowego mają już swoją historię. Zarząd województwa podejmuje takie próby od trzech lat. Członkowie związków zawodowych boją się również utraty nie tylko etatów, ale również sprzętu. Łomżyńska stacja ma bowiem kilkuletnie samochody i niezłe wyposażenie. Do kilkunastu karetek dojdą w niedługim czasie dwie kolejne, które zakupione zostaną z dotacji Ministerstwa Zdrowia. Łomżyńska placówka dostanie 345 tys. Fundusze przyznawane są tylko tym placówkom, które pozbyły się zadłużenia z tytułu słynnej „ustawy 203”. Swoje zobowiązania, wynikające jeszcze z gwarancji podwyżek w służbie zdrowia uchwalonych kilka lat temu, placówka łomżyńska jako jedna z nielicznych w kraju już spłaciła. Dodatkowo jeszcze, każdego roku z otrzymywanych pieniędzy stacja łomżyńska oszczędza ok 150tys zł. Te pieniądze są również inwestowane w sprzęt medyczny. Poza tym, nikt w sprawie łączenia nie rozmawiał z załogami – skarży się Brzozowski. O większości pomysłów i argumentów dowiadujemy się z mediów – dodaje. Stacja Pogotowia Ratunkowego w Łomży to jeden z największych pracodawców w regionie. Dzięki tej firmie pracę ma blisko 300 osób. Jeżeli zarząd województwa nie odstąpi od pomysłu połączenia stacji pogotowia, protestujący nie wykluczają zaostrzenia protestu aż do strajku głodowego.