Gazeta Bezcenna nr 115
Zależności biologiczno-geofizyczne na ziemi bądź też, jak kto woli, siła wyższa sprawiły, że w podziale kontynentów, podobnie jak w dalszej historii naszego funkcjonowania, nie mieliśmy nic do powiedzenia. Znaleźliśmy się w szeroko pojętym klimacie umiarkowanym, który sprawia że nawet Andrzej Lepper musi korzystać z pomocy solarium. I to już po żniwach, kiedy najbardziej grzeje, zarówno najbliższa gwiazda jak i jego koledzy przed sklepami po GS-ie. A kiedy czas zbiorów minie, też nie jest dobrze.
Ceny skupu płodów rolnych niewielkie. Tychże nie ma gdzie sprzedać, a dopłaty jak są, to i tak za małe. Na lekarstwo nie tylko słońca, ale i emerytury nie starcza. Po żniwach też nie jest najlepiej. Większość zasianych w okolicach naszego mięśnia sercowego idei zagłuszają jakieś chwasty. Wcale się nie czepiam polityków. Po prostu, jako nieodrodny syn miejscowego ludu również lubię narzekać, co słychać na łamach. Ale weź tu człowieku nie narzekaj. Dowiaduję się ostatnio, że rodzimym naukowcom udało się wyhodować chińską trawę. Zioło rośnie sobie normalnie w centralnej Azji, bo u nas jest za zimno albo za gorąco, albo za głupio itd., itd.. Przyczyny zdają się być mało ważne w obliczu tego co może ta trawa. Nasze rośliny łąkowe, podobnie jak samoloty F-16, mogą być co najwyżej zakupione. Z chińskiej trawy, zwanej azjatycką trawą słoniową, można robić płyty wiórowe i meble, można ją również wykorzystać do ocieplenia budynków. Kiedy trawa jest młoda, nada się do karmienia zwierząt, a jak przyciśnie mróz to można nią napalić. Nie stwierdzono jeszcze jej użyteczności po wymieszaniu z zupą gotowaną na makowinach, ale ma inne zalety. Poza tym Polak potrafi. Można tedy z owej trawy zrobić brykiet, który zastępuje w kotłowni do kilkunastu ton węgla kamiennego oraz sporo oleju opałowego. Popiół pochodzący ze spalenia nadaje się do nawożenia pól i to nadaje się doskonale. Trawa jest bardziej energetyczna niż energetyczna wierzba – twierdzą naukowcy, chociaż kto to wie, jak bardzo wierzba taka jest. Na dodatek wierzbę zbiera się raz na trzy lata a naszą trawę każdej jesieni. Rośnie na wysokość czterech metrów. Tu niepostrzeżenie pojawiają się propozycje innych zastosowań rośliny. Ograniczeni tworzeniem kolejnych naukowych definicji, uczeni nie zauważyli, że chińską trawę można by zastosować od zaraz w życiu codziennym Polaków. Jeden taki badyl wystarczyłby do uzbrojenia drużyny policjantów z prewencji. Można też wywiercić otwór w środku, po długości, i już posłać taki sprzęt do Iraku. Nasi chłopcy pluliby w Arabów z pinesek albo innego żelastwa. Niczym wojownicze żółwie ninja rozgoniliby zbiorowiska terrorystów, aż by im kredki z tornistrów powypadały. Kilkumetrowe można zastosować jako lance dla podtrzymania słynnej już ułańskiej fantazji. Trzeba by wprawdzie zainwestować trochę w smar do rowerowych łańcuchów, ale w dzisiejszym świecie za darmo to są tylko ogłoszenia w Gazecie Bezcennej i to nie wszystkie. I przede wszystkim można śmiało powiedzieć, że w obliczu takiego badyla można szybko zawiązać polityczne porozumienie. Nie, oczywiście nie w przypadku groźby o charakterze tykalności fizycznej. Immunitet rzecz święta. Z takiego trawiastego drąga można natomiast śmiało zrobić laskę marszałkowską, którą dzierżyć mogliby wszyscy przedstawiciele partii, występujących w całej historii parlamentaryzmu narodowego. I na dodatek, kto by się odważył powiedzieć po wyborach do polityka: mowa – trawa?
Mariusz Rytel