Kilkanaście tysięcy złotych może kosztować naprawa zniszczonych w Łomży świątecznych iluminacji
Na kilkanaście tysięcy złotych oszacowano szkody, jakie wyrządzili wandale w świątecznej iluminacji w Łomży.
W tym roku – z powodu remontu Starego Rynku – świetlne ozdoby rozmieszczone były w Parku Jana Pawła II. Miejsce nie ma specjalnego znaczenia – uważa kierownik zakładu wchodzącego w skład MPGKiM Krzysztof Siedlecki. Przypomina, że pierwszy akt wandalizmu – pozbawienie głowy świecącego miśka – miał miejsce wtedy, kiedy siedział on pod choinką przed ratuszem.
Także w tym roku ta maskotka ucierpiała najbardziej. Łomżatkowi – jak go nazwano - wyskubano część plastikowej sierści, a ktoś urwał przycisk do odtwarzania nagranych piosenek i bajek.
Z rozświetlonej bramy nad jedną z alejek oberwano i potłuczono większość plastikowych bombek, w lokomotywie i domku Mikołaja pozrywano przewody elektryczne, a w plastikowej fontannie regularnie uszkadzana była cała konstrukcja.
Spytany, czy były elementy, które nie ucierpiały, Krzysztof Siedlecki wymienia ozdoby wiszące wysoko na słupach i nowego kilkumetrowego renifera. Jego prawdopodobnie także ocaliła wysokość, bo na przykład wiewiórka, również zakupiona przez miasto w tym roku, jako pierwsza straciła błyszczącą bombkę trzymaną w łapach.
Poświąteczne naprawy iluminacji za dziesięć, kilkanaście tysięcy złotych to już coroczny zwyczaj. W tym roku może to być nieco więcej, ponieważ pojawiło się kilka nowych świecących elementów, a niektóre ze starszych wymagają napraw chociażby z racji wieku.
Naprawy potrwają co najmniej kilka tygodni.