Sami na bruku w środku zimy
Beata Rutkowska ma 55 lat. Siedzi na wózku inwalidzkim i przegląda pisma urzędowe. - Jestem niepełnosprawna, w Hotelu PKS mieszkam od ponad 4 lat. Dostałam wypowiedzenie, że do końca grudnia muszę opuścić pokój, ale nie mam dokąd iść... - opowiada mieszkanka Hotelu PKS przy ul. Piłsudskiego 88 w Łomży. - Powiedziano, że jak nie, to wystawią mnie poza hotel. Każdy mówi, że pomoże, ale tylko obiecuje i nie ma konkretnej odpowiedzi: prezydent Chrzanowski, wiceprezydent Stypułkowski, wicemarszałek Olbryś... Do końca grudnia musi wynieść się też piątka mieszkańców - emeryci, renciści, pracujący dorywczo. Większość z nich to samotni, ubodzy, bez pomocy rodziny.
Miała do 6 r. życia sześć operacji na biodra. W 1999 r. stan zdrowia się pogorszył: nerki, psychika i biodra - wypadły z panewek. Wstawiono jej nowe. To życie jest historią chorób i operacji. Od 10 lat żyje w separacji, syn mieszka z ojcem, córka z mężem i synkiem mają kuchnię z sypialnią, sami się nie mieszczą. Utrzymuje się z zasiłku pielęgnacyjnego ok. 220 zł i renty socjalnej z ZUS - 1300 zł.
Prezydent obiecał
Podpisała z lokatorami Hotelu PKS (który może w przyszłym roku iść do remontu) listy z prośbą o pomoc Prezydenta Państwa Polskiego Andrzeja Dudy. "Z hotelu próbują nas wypłoszyć kosztami" - czytamy. "Ale tu chodzi o jakieś mieszkanie od miasta, nikt się nie kwapi, żeby nam pomóc. Ludzie chorzy, już się nie dorobimy mieszkań, a gdzieś trzeba mieszkać, bo próbują nas wypchać z hotelu". "My siedzimy na nerwach i lekach i czekamy na jakieś lokum, żeby poczekać na śmierć jak ludzie". Pani Beata osobiście rozmawiała z prezydentem: Mieczysławem Czerniawskim (SLD), w kadencji którego wpisano ją na listę dodatkową czekających na lokal socjalny, i z Mariuszem Chrzanowskim (były PiS), który obiecał jej 2 lata temu, przed wyborami, mieszkanie dla osoby niepełnosprawnej.
Namiot pod ratusz
Elżbieta Rutkowska ma 60 lat, nie są spokrewnione. W hotelu mieszka od 2007 r.. Dostaje z opieki społecznej 548 zł. Stali lokatorzy dowiedzieli się 1. kwietnia z pisma p.o. kierownika technicznego Karola Cucha, że opłata za pokój bez łazienki zostaje podwyższona do 500 zł, z łazienką do 550 zł. Pani Ela żyje z tego, co do jedzenia dostanie od rodziny i znajomych. Składała pisma do prezydenta i do MOPS, pokazuje papiery, w tym odpowiedź z wydziału spraw lokalowych, i pyta ze łzami, czy w Łomży nie ma mieszkań dla biednych jak ona. - Ja stąd na ulicę nie pójdę, prezydent musi dać mi lokal zastępczy - powtarza w pokoiku. Na regałach milczą doniczki z ładnie zadbanym bluszczem.
63-letni Wojciech Kozłowski jest rencistą. Dostaje z renty 880 zł: za hotel zapłaci 500 zł i na życie i środki czystości zostanie 380 zł. Rodzina się nim nie interesuje, urzędnicy także nie. Podania pisał, nic nie wskórał ani w ratuszu, ani u prezydenta. - Gdzie ja w zimie pójdę, na bruk? - zastanawia się na początku grudnia 2020. Na długim korytarzu pustka, każdy jeszcze u siebie. Lokatorzy nadmiaru ciepła grzejników nie odczuwają, dogrzewają się farelkami elektrycznymi. Nie za długo, prąd drogi.
Henryk Zalewski to 59-letni rencista po wypadku. Po rozwodzie stracił stały meldunek. - Pomocy z miasta nie ma żadnej: 20 lat czekam na mieszkanie komunalne, a nawet mnie na listę nie wciągnęli - opowiada i narzeka, że nikt nie przychodził, nie sprawdzał, nikogo nie obchodzi. Wyjątek stanowi pracownica MOPS, sprawdzająca, czy wydaję na leki. Renta to niecałe 1200 zł, ponad połowa idzie na opłaty w hotelu. Czeka na odpowiedź Andrzeja Dudy, ale pismo utknęło w kancelarii w kolejce do prezydenta RP. - Dzieci mi nie pomogą, bo sami nie mają - tłumaczy, bo syn mieszka z babcią, a drugi syn z partnerką na stancji. - Nie mam gdzie się wynieść: albo tutaj, albo pod ratuszem namiot.
Czekanie na cud
68-letni emeryt Ryszard Gobiecki w hotelu mieszka od 2 lat. - Pojechałem za granicę, aby zarobić, i żona mnie wymeldowała - wspomina dawne dzieje. Wziął rozwód z żoną i tułał się po stancjach od lat. - Były czasy, że chleba nie miałem, pomagali przyjaciele... Część rodziny w Stanach ma swoje kredyty do spłacenia. Pisałem podania. Urzędnicy mi powiedzieli, że nie mam szans, bo 140 rodzin w Łomży czeka na mieszkanie. Traktują ludzi per noga. Ja bym wziął nawet mały lokal do remontu.
Woda leje się po ścianie w deszczowe dni. - To budynek wiatrem podszyty, z blachy, wszyscy tu się dogrzewamy - pokazuje na zaciek pod sufitem. - Ale ja się stąd nie wyprowadzę, bo nie mam gdzie.
Zero reakcji
Pani Beata pamięta: było kilka spotkań z Pawłem Karwowskim, pracownikiem biura wicemarszałka Olbrysia: "dużo obiecywania i na tym koniec". Pan Henryk doceni starania wicemarszałka Olbrysia w spółce PKS Nova. Do stycznia lokatorzy - twierdzi - płacili 350 zł czynszu plus opłaty z licznika za prąd, lecz od lutego czynsz wzrósł do 550 zł. Dzięki interwencji wicemarszałka "za luty, marzec, kwiecień umorzyli nam cały czynsz". Napisali do wicemarszałka list. Proszą o pomoc w przydziale "mieszkań z zasobów Miasta Łomża". Skarżą się, że pomimo składania podań, nie zostali wpisani na listę w kolejce oczekujących, że "nikt z władz Miasta nie sprawdził nawet, w jakich warunkach żyjemy". Wyliczają przykłady szczurów w zimie i spania w ubraniu... W rozmowach i pismach co i rusz pojawia się wątek uchodźców: mają mieszkania, meldunek, pieniądze. A Polacy z Łomży nie.
Inny adresat
Mieszkańcy Hotelu PKS mówią, że Urząd Marszałkowski sprzedał budynek razem z mieszkańcami osobie prywatnej. Wicemarszałek Marek Olbryś dementuje "nieprawdziwą pogłoskę, bo ani Zarząd Województwa, ani spółka PKS Nova nie planuje prywatyzacji hotelu". - PKS Nova to spółka prawa handlowego, nad którą sprawujemy jako urząd nadzór - komentuje sytuację wicemarszałek Olbryś. - Zadaniem spółki jest wozić autobusami ludzi, a nie zapewniać mieszkania mieszkańcom Łomży. Adresatem żądań lokatorów Hotelu PKS są: prezydent Łomży i Urząd Miejski. My ze swojej strony proponowaliśmy przeniesienie lokatorów do DPS, gdzie mają łóżko, wikt i opierunek, lecz nikt się nie zainteresował. Dziwne, dlaczego Miasto tematem lokali socjalnych od tylu lat się nie zajmuje...
Nie są na liście
Do Urzędu Miejskiego pod koniec listopada wpłynął od PKS NOVA "wniosek o przekwaterowanie mieszkańców hostelu". - Obowiązujące przepisy prawa nie pozwalają na skierowanie tych osób do zasiedlenia lokali zamiennych, ponieważ nie znajdują się na liście osób uprawnionych do zawarcia umowy najmu komunalnego lokalu mieszkalnego - wyjaśnia inspektor Łukasz Czech. Jeśli znajdą sobie "mieszkanie na wynajem, mogą ubiegać się o przyznanie dodatku mieszkaniowego". Lesław Truszkowski mieszka tu 11 lat od śmierci mamy. - Nie mam pojęcia, gdzie szukać pomocy - martwi się 61-latek. - Zimą nie wolno nas na bruk wyrzucić. Po to jest prezydent, żeby biednym pomóc.
Mirosław R. Derewońko