Bokser z Konarzyc chce być mistrzem świata wagi ciężkiej
Głośno o 28-letnim bokserze rodem z Łomży i pseudonimie Babyface zrobiło się, kiedy w połowie lipca 2017 roku Adam Kownacki pokonał w czwartej rundzie Artura Szpilkę. - To moje największe zwycięstwo w dotychczasowej karierze, czekam na walki w styczniu i pod koniec przyszłego roku z innymi pięściarzami, żeby zostać 1. polskim mistrzem świata wagi ciężkiej w boksie zawodowym – opowiada bokser z Nowego Jorku przed treningiem w sali gimnastycznej w Łomży, gdzie zaprosił go Zbigniew Maleszewski, trener Bokserskiego Klubu Sportowego Tiger. Około 30 chłopców od lat 12 do ponad 20 pilnie słuchało zwycięzcy 16 walk na ringach USA, w tym 13 przez nokaut. Dzisiaj w światowym rankingu boxrec.com Adam Kownacki zajmuje 12. pozycję, zaś w USA jest czwarty.
Czy Adam Kownacki (lat 28) zrealizuje w swojej karierze marzenie, jakie przed nim mieli: Andrzej Gołota, u którego był na treningu otwartym; Tomasz Adamek, z którym wielokrotnie trenował; czy wreszcie Artur Szpilka, którego znokautował w hali Nassau Coliseum w Uniondale blisko NYC...? Jest przekonany, że tak. Z walki na walkę idzie coraz lepiej: poprawia pracę nóg i technikę lewego prostego - przez trzy lata miał w nadgarstku złamaną rękę. Wierzy, że do historycznego zwycięstwa i tytułu mistrza świata wagi ciężkiej potrzebuje silnej psychiki, techniki, siły fizycznej, waleczności. Ale tego nie brakowało mu od dziecka: do dzisiaj w rodzinie wspomina się, jak może 6-letni Adaś z główki rąbnął o pięć lat starszego kolegę kuzyna. On dobrze wspomina przedszkole w Konarzycach i jazdę ulubionym rowerem, składakiem. Polskę pamięta oraz odwiedza chętnie babcię i dziadka. - Tu się urodziłem i tu w rodzinie mam wsparcie, kocham ten kraj, chociaż od ponad 20 lat mieszkam w Nowym Jorku – mówi poprawną polszczyzną, spokojnie i rzeczowo, z uśmiechem. To wywołuje zaskoczenie, jak dobrze wychowanym, uprzejmym i skromnym jest bokser, któremu towarzyszyli w sali wujek Mariusz Małachowski oraz nastoletni kuzyni: Mateusz Zdrodowski i Piotr Kozłowski.
Idolami byli Gołota i Adamek
Adam Kownacki urodził się 27. marca 1989 r. Jest rówieśnikiem demokracji w Polsce. Pamięta, że miał w sobie ducha walki i szukał zaczepki od małego. A kiedy miał 7 lat, rodzice z trzema synami postanowili wyemigrować do Ameryki. Wakacje 1996 r. spędził na Greenpoincie w Nowym Jorku. - Z początku było ciężko, rodzice pracowali na dwie zmiany, a ja miałem dwóch młodszych braci, siedziało się przed telewizorem, oglądało się programy i filmy w amerykańskiej telewizji, żeby się nauczyć języka angielskiego – opisuje kluczowe dla swego życiorysu i kariery bokserskiej punkty. Kończy nowojorskie szkoły: P.S. 34 w klasach od 2. do 6. oraz I.S. 318 od 7. do 8., w międzyczasie wieńcząc żółtym pasem zajęcia karate shotokan. Ma 15 lat i zaczyna chodzić na siłownię, do czego zachęcił go starszy kuzyn. - Najpierw zachęcił, potem sam zrezygnował, a mnie gonił do ćwiczeń – uśmiecha się jednak z wdzięcznością. - Miałem siłownię dwa razy w tygodniu, a z czasem także w soboty. Do dziś pamiętam klub w dzielnicy Astoria w Queens, gdzie wygrałem pojedynek bokserski z Lacey'em Cox'em. Miałem 15 lat, zwycięskie trzy rundy aż po dwie minuty. Wygrałem na punkty.
Idolem jego dzieciństwa był Andrzej Gołota, idolem młodości stał się Tomasz Adamek... Mając 17 i 20 lat Adam zdobył w najważniejszym konkursie bokserskim Nowego Jorku Golden Gloves - Złote Rękawice; w międzyczasie dwa razy dotarł do finału turnieju, co przesądziło o karierze zawodowej. W organizowanym od 1927 r. konkursie NY Daily News triumfował, np., Mike Tyson i Muhammad Ali. Jaki musi być pięściarz zawodowy wagi ciężkiej...? - Trzeba być twardym, codziennie chodzić na siłownię, przebiegać przez dwa mosty, około 10 km: Brooklyn Bridge na Manhattan i Manhattan Brigde na Brooklyn, ciężkie treningi bokserskie... - wylicza Adam Kownacki, mający za sobą pracę w budownictwie i na bramce klubu. A jak się zaczęła przygoda z boksowaniem: poszedł z kolegami do Gleason's Gym i tam pani z recepcji poleciła początkującemu Polakowi Murzyna Leona Taylora.
Droga na szczyt jest długa i ciężka
Trenerem potencjalnego mistrza świata z Konarzyc stał się Keith Trimble z Bellmore Kickboxing Academy, natomiast sparing partnerem – rówieśnik i dobry kolega Jarrel Miller. - Jestem katolikiem i wierzę w Boga, w moje przeznaczenie – nieoczekiwanie deklaruje Adam Kownacki, żonaty od lat pięciu pan dwóch pitt bulierów. Obiecał młodym bokserom z Łomży, że droga na szczyt jest długa i ciężka, co niejednokrotnie słyszeli od wymagającego i cenionego trenera Maleszewskiego z Tigera.
- Walki są w trakcie negocjacji – nie uchyla rąbka tajemnicy pięściarz. - Jestem gotowy na stoczenie walki pod koniec przyszłego roku o tytuł mistrza świata. Są w życiu ciężkie chwile, są i wspaniałe...