Reforma bez zwolnień
- Nauczyciele, którzy byli zatrudnieni w łomżyńskich szkołach, znaleźli zatrudnienie nadal – mówi Agnieszka Muzyk, wiceprezydent Łomży odpowiedzialna za oświatę zaznaczając, że w mieście nie ma żadnych zwolnień, ani z tytułu reformy, ani z powodu likwidacji placówek. - Nie chcieliśmy w żaden sposób tracić wartościowych nauczycieli z naszego systemu – dodaje wiceprezydent przyznając, że „są oczywiście osoby niezadowolone”.
Kwestia pracy nauczycieli w Łomży, w kontekście przegłosowanej przez radnych kilka miesięcy wcześniej likwidacji Zespołu Szkół Drzewnych i Gimnazjalnych oraz wchodzącej reformy oświaty likwidującej gimnazja, była jedną z podnoszonych przez radnych, którzy w środę zebrali się na powakacyjnej sesji. Pytała o to wywodząca się ze środowiska nauczycielskiego radna Ewa Chludzińska. Odpowiadając wiceprezydent Agnieszka Muzyk zapewniała, że z „Drzewnej” nauczyciele przedmiotów ogólnokształcących otrzymali propozycję pracy, a jedna osoba złożyła wniosek o przejście na emeryturę. Przedmioty zawodowe dla uczniów z tej szkoły, którzy zostali przeniesieni do Zespołu Szkół Mechanicznych i Ogólnokształcących przy ul. Przykoszarowej, tak jak było obiecane, prowadzić będą dotychczasowi nauczyciele zawodów z „Drzewnej”. Jedynie dyrektor szkoły, który był nauczycielem przedmiotów zawodowych, otrzyma odprawę.
Cenni nauczyciele
Podobnie wchodząca w życie od poniedziałku reforma oświaty, która przywraca 8-letnie szkoły podstawowe, wydłuża liceum z 3 do 4 lat, ale też likwiduje gimnazja, w Łomży wdrażana jest bez ofiar w postaci zwalnianych nauczycieli.
- Ja mam taką informację: nauczyciele, którzy byli zatrudnieni w łomżyńskich szkołach, znaleźli zatrudnienie nadal. Nie ma żadnych zwolnień – mówiła radnym wiceprezydent Muzyk, tłumacząc, że problem nie dotyczył tylko likwidowanych gimnazjów, ale również szkół podstawowych, z których dzieci były przenoszone przez rodziców, np. do nowej Szkoły Podstawowej nr 1. - Są oczywiście osoby niezadowolone, bo jeśli ktoś w szkole miał półtora etatu albo i więcej... Byłam zmuszona w niektórych przypadkach zredukować liczbę nadgodzin, po to, aby zaoszczędzonymi godzinami ratować miejsce pracy dla osoby, która mogłaby to miejsce stracić. Wydaje mi się, że jest to wyraz solidarności - mówiła.
Wiceprezydent podkreślała, że zmiany generowały też mniej liczebne klasy i dodatkowo obciążały budżet miasta, którego oświata pochłania największą część. Dziękując radnym za wsparcie dla takich działań przekonywała, że w dłuższej perspektywie będzie to z pożytkiem dla wszystkich.
- Robimy to z dwóch powodów: aby zwiększyć komfort pracy uczniów, ale w ten sposób ratujemy też etaty. Gdybyśmy dzisiaj poszli w kierunku zwalniania nauczycieli, bylibyśmy zmuszeni do wypłacania odpraw, a za dwa lata trzeba byłoby zatrudniać nauczycieli na nowo. Nie chcieliśmy w żaden sposób tracić wartościowych nauczycieli z naszego systemu – podkreślała wiceprezydent Muzyk.
Określone na ten rok wydatki na oświatę w budżecie miasta wynoszą ok. 125 milionów złotych. Z tej kwoty ponad 60% to wynagrodzenia z pochodnymi i już wiadomo, że pieniędzy jest za mało. W pierwszym półroczu, czyli do końca czerwca, na ten cel wydatkowano ponad 42,6 mln zł. Z dokonanych przez Urząd Miejski wyliczeń wynika, że „w szkołach prowadzonych przez Miasto Łomża wystąpią braki na płace i pochodne”. Wykonanie za I półrocze o 21,31% przekroczyło planowaną wysokość wydatków, a nagrody jubileuszowe w szkołach występują głównie we wrześniu, co znacznie obciąży budżet III kwartału – uzasadniają urzędnicy szacując, że niedobór środków na płace w oświacie wynosi 4,3 mln zł, „przy założeniu, że od września poziom wynagrodzeń utrzyma się na zbliżonym poziomie, jak w I półroczu.”