Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych
Wkroczenie oddziałów radzieckich na ziemie polskie w 1944 r. dla wielu osób nie oznaczało końca walki i okupacji. To, że myślący tak mieli racje okazało się już bezpośrednio po wycofaniu się wojsk niemieckich, gdy działalność wymierzoną przeciwko podziemiu niepodległościowemu podjęły grupy operacyjne NKWD. Sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy na zajętych terenach rozpoczęto tworzenie Milicji Obywatelskiej i struktur Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Umacniający się na zajętych przez wojska sowieckie terenach komuniści za głównych swych przeciwników uznali członków organizacji niepodległościowych, w tym Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych i Narodowej Organizacji Wojskowej. Nie godząc się z narzuconą siłą władzę kontynuowali oni walkę o niezależną od obcych państw Polskę.
Druga strona nie zamierzała oddać zdobytej przy obcej pomocy i dzięki obcym wojskom pozycji. Bardzo szybko przekonali się o tym żołnierze podziemia antykomunistycznego, trafiając do piwnic siedzib UB. Warunki panujące w aresztach i więzieniach województwa białostockiego można w skrócie scharakteryzować następująco: przepełnienie, brak wyposażenia celi, często nawet tak podstawowego jak prycze, głodowe wyżywienie, bród, wszy i pluskwy, brak stałej fachowej opieki lekarskiej. Obrazu dopełniał brak toalet i możliwości utrzymania higieny osobistej. Według niektórych danych w latach 1944-1956 przeszło przez więzienia i areszty lub było represjonowanych w inny sposób przez komunistów około 25 proc. mieszkańców pow. łomżyńskiego.
Z tematem więzień i aresztów Polski lat 1944-1956 wiążą się nieodłącznie kwestie wykonywania w więzieniach wyroków śmierci oraz pochówków zwłok straconych i zmarłych więźniów. Są to tematy do dziś niezbadane i wywołujące wiele emocji. Wyroki wykonywano różnie: posługując się plutonem egzekucyjnym, bądź też strzelając w tył głowy tzw. „metodą katyńską”. Zazwyczaj miało to miejsce w zabudowaniach więziennych, np. piwnicach, bądź też w obrębie murów więziennych. Wiemy dziś o wielu miejscach, gdzie dokonywano potajemnych pochówków, o wielu z pewnością nie dowiemy się nigdy. W latach 1944-1956 w więzieniu w Białymstoku wykonano około 300 wyroków śmierci, w Ełku i Suwałkach kilkanaście. Liczby więźniów zakatowanych w śledztwie, samobójców, zmarłych z ran i wycieńczenia, z powodu braku opieki lekarskiej oraz innych, których śmierć nastąpiła w czasie przebywania w więzieniu lub areszcie, wciąż nie jesteśmy w stanie podać, nawet w przybliżeniu.
Z tych powodów 1 marca jest Dniem tych wszystkich z 120-180 tys. żołnierzy podziemia, którzy nie pogodzili się z dominacja komunistyczną i kontynuowali walkę o niepodległą Polskę. Jedni zapłacili za to najwyższą cenę, inni trafili do więzień i przeszli piekło przesłuchań. Dziś przywracamy pamięci m.in. Kazimierza Kamieńskiego „Huzara”, Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, Danutę Siedzikównę „Inkę”, Stanisława Cieślewskiego „Lipca”, Jana Tabortowskiego „Bruzdę” i innych.
dr hab. prof. PWSIiP Krzysztof Sychowicz
Pamięci nie zdołali zatrzeć...
W Łomży głównym wydarzeniem związanym z upamiętnieniem Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Organizowany jest od 2014 roku. Uczestnicy z biało-czerwonymi przepaski z napisami AK i NSZ w rękach niosą plakaty ze zdjęciami żołnierzy podziemia niepodległościowego z rejonu Łomży. W tym roku Marsz odbył się w niedzielę, 26 lutego, wieczorem. Poszło w nim około 130-150 osób - znacząco mniej niż w latach poprzednich. Nie było przedstawicieli władz miasta, wojska czy parlamentarzystów. Wśród „zwykłych” uczestników był jedynie Wiesław Grzymała, przewodniczący Rady Miejskiej.
Tego samego dnia w południe w Piątnicy odbył się Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych TROPEM WILCZYM. Mimo fatalnej pogody pobiegło w nim około 300 osób od małych, kilkuletnich dzieci, które biegły pod opieką rodziców, po biegaczy, którzy mają koło 80 lat. Dystans biegu - 1963 metrów - to bezpośrednie odwołanie do roku, w którym zginął ostatni w Polsce Żołnierz Wyklęty – Józef Franczak ps. Lalek. W rejonie Łomży ostatnim partyzantem był ppor. Stanisław Marchewka ps. „Ryba”, który zginął z bronią w ręku w Jeziorku na początku marca 1957 roku.
W środę 1. marca w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, przedstawiciele władz składali kwiaty i zapalali znicze przed pomnikami upamiętniającymi żołnierzy niezłomnych. Kwiaty złożono przed pomnikiem „Pamięci więźniów politycznych zamęczonych i pomordowanych w latach 1939 – 1956”, w pobliżu dawnego urzędu wojewódzkiego przy skrzyżowaniu Szosy Zambrowskiej i Zawadzkiej, przed pomnikami żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i Armii Krajowej przy Szkole Muzycznej przy Alei Legionów, oraz przed tablicą wmurowaną w budynek przy ul. Nowogrodzkiej 5, gdzie w latach 1944-1954 mieściła się siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, a w piwnicach UB-ecka katownia.