Gazeta Bezcenna nr 94
Szczęśliwy to kraj, który ma bohaterów, biedny to kraj, który ich potrzebuje – mawia stare irlandzkie przysłowie. Irlandczycy nie potrzebują unijnej konstytucji, co już zapowiadają coraz głośniej ci, którzy mają taką możliwość. Ci, którzy się wypowiedzieli też się wypięli i zrobił się pat. Choć powinien, szach mat. Prawdopodobnie przypadkowa większość Francuzów czy Holendrów konstytucyjny traktat ma tam gdzie słońce nie dochodzi również szlachetnym eurokratom. Wyraźniej pokazali jednak, jak o kant spodni można rozbić kant, jakim uraczyli ich socjalistyczni demokraci, ich ojcowie.
Niesamowity jest jednak fakt, z jakim zapamiętaniem ci drudzy starają się schować ich głosy pomiędzy bajki. Trudne musiało być ich dzieciństwo bez bajek. Te polskie, Krasickiego czy Fredry wspaniale oddają ducha dzisiejszego dzieła eurorządzących. Pisane wieki temu, zarówno te krótkie epigramatyczne jak i dłuższe narracyjne, dzisiaj nie straciły ani na jotę z aktualności. Koniec moralizatorstwa, trzeba wziąć się za przykłady. \“Fraszka! Małpa nie cielę.\Sobie poradzi:\ Skąd ukrop ciecze tam palec wsadzi.\” Historię fredrowskiej małpy na pewno sobie przypominamy. Lektura “Małpy w kąpieli” przydałaby się w ramach refleksji wielu unijnym urzędnikom. Podobnie jak i ona, o niepowodzenia swoich zamierzeń chcą oskarżać wszystko tylko nie swoją głupotę. Co więcej, brną dalej! Po odrzuceniu konstytucji we Francji i Holandii, niemiecki kanclerz stwierdził, że trzeba by stworzyć “twarde jądro Europy” z krajów założycieli wspólnoty i przejąć władzę jak dawniej. I co? i nic! Poza kilkoma notami zaniepokojenia nikt nawet nie pisnął słowem. Niech by tylko Polacy spróbowali skroić koalicję z Czechami, Słowacją, Węgrami czy Litwą, musieli - by mieć nie tylko twarde jądra, ale i zadek, a i tak by bolało. To jeden z niewielu przykładów jak może obrazić się europejskie establishment. Już teraz wszyscy wodzowie kombinują, jak by tu ukarać krnąbrne narody. Skoro nie wypaliła oficjalna parada wzajemnej miłości, trzeba wymyślać kolejne plany. Zgodnie z planem B, Europejską Konstytucję mają przyjąć rządy bądź parlamenty wszystkich zainteresowanych państw. Pytanie tylko, co będzie jak społeczeństwa wyślą te rządy na Księżyc przy okazji następnych wyborów. Tu rodzi się kolejny plan (“C”), który świadczy o niesamowitych zdolnościach przewidywania polskich szeryfów. Po co wysłaliśmy Millera do Ameryki? - zastanawiało się do niedawna wielu. Dziś już wiadomo, stworzy rząd na uchodźstwie. Propozycja planu “D” jest niestety nie moja, czego bardzo żałuję, ale tak niebywale trafna, że nie sposób przejść obok niej obojętnie. Trzeba uprościć traktat konstytucyjny w taki sposób, by był do przyjęcia dla Euro-Kowalskiego. Redaktorzy Klawe i Paulukiewicz proponują, by całkowicie go zamienić. Na przykład na Kamasutrę. Jak piszą: “jest tam też dużo p...a, ale o wiele przyjemniejszego i ilustrację można dołożyć”. Do woli można sobie bajać na temat politycznych planów rządzących euroentuzjastów. Jednak realne zabiegi wprowadzania paragrafów, pomimo społecznego sprzeciwu, wołają o pomstę do Nieba, wysyłają po rozum do głowy, przywołują zdrowy rozsądek.
W świetle tych wydarzeń Ignacy Krasicki wychodzi na nieśmiertelnego wizjonera. Jego dzieła nie dość, że bawią, to uczą zarazem. Uczą również i dzisiaj, a establishment niech się zastanowi nad morałem. Któren do gwiazd unijnych jakoby jest pisany:
“Jeśli z nich żadna nauka nie płynie
Natenczas blaskiem czczym tylko jaśnieją
I, na kształt próchna, świecą, a nie grzeją.”
Mariusz Rytel