Lew też człowiek
“Decydujące uderzenie”, “Decydujące starcie”, czasami “Decydujące zwarcie” - to tematy, jakimi w latach 80' i na początku lat 90' karmiło nas amerykańskie kino. Na ekranach brylowali wtedy Jean Claude van Damme, Steven Seagal, wielu mniejszych, a z czasem i większych samurajów. Jak świat zmienia się na naszych oczach, widzimy dzisiaj, kiedy na ekranach telewizorów i monitorów króluje hasło: “Decydujące badanie Rywina”.
Dzisiaj: całodobowa telewizja informacyjna, Internet, radia, wiadomości przychodzące SMS-em. Wtedy nawet sołtys z Bronowa musiał jeździć do wiźnieńskiej remizy obejrzeć film na wideo. Dzisiaj łatwość dostępu do treści postępuje. Dodatkowo jest wprost proporcjonalna do nadciśnienia, które toczy już większą część obywateli. Dowiadujemy się więc, że owo badanie, a raczej jego wynik zdecyduje czy człowiek skazany za płatną protekcję trafi właściwie tam, gdzie jego miejsce - do więzienia. Nie jest to jednak takie proste, bowiem Lwa, podobnie jak większą część obywateli, dławi nadciśnienie. Powód, zbytnie zainteresowanie tych pierwszych. "W związku z licznymi pytaniami dziennikarzy stwierdzamy, że sam przebieg badania i liczna obecność mediów przed Zakładem Medycyny Sądowej świadczy o nieuprawnionym wkraczaniu w sferę prywatności i intymności człowieka - nawet takiego, któremu grozi kara więzienia" – brzmi grzmiący komunikat pod adresem pośredników przekazywania treści. Abstrahując od tego, że “nieuprawnione wkroczenie w sferę intymności” mogą zorganizować Lwu współwięźniowie, faktycznie polski wymiar sprawiedliwości i media powinny być bardziej ludzcy. Po co od razu do więzienia. Wystarczy zorganizować grę na zasadzie reality. Z lekkim tylko upgradem. A oto tematy: “Zatankuj “do pełna” samochód, mając do dyspozycji minimalne uposażenie”, “Jesteś emerytem – zrealizuj receptę!”, “Nadchodzi zima – zakup opał! Dla ułatwienia podamy, że akcyza na olej opałowy jest już równa z ON”, “Masz dwa tygodnie czasu – zadzwoń na Błękitną Linię”. Albo taki: “Wyobraź sobie, że jesteś uczciwym przedsiębiorcą. Zapłać podatek i “składki ZUS”.
Według adwokatów Lwa, ich klient jest zbyt chory, by odbyć karę, jaką nałożył na niego sąd. Nie wiadomo czy badał go doktor Kulczyk, bo chyba nie korzystał z publicznej służby zdrowia? - pytają niektórzy. Wymiar sprawiedliwości poszedł jednak dobrym tropem i badania zlecił patologowi. Korupcja jest niewątpliwie patologiczną chorobą w tym kraju. Czy oby na pewno do zdiagnozowania. Tym bardziej wspomniane gry powinny być stosowane jako antidotum. W podobne przecież codziennie gra miliony Polaków.
Mariusz Rytel