W Nowy Rok bez podstawowej opieki medycznej
Większość mieszkańców Łomży po Nowym Roku nie będzie mogła iść do swojego lekarza rodzinnego. Gabinety lekarskie mają być zamknięte, bo Ministerstwo Zdrowia nie doszło do porozumienia ze zrzeszającą większość naszych lekarzy organizacją Porozumienie Zielonogórskie. Do zamknięcia wydania tej gazety, we wtorek po południu, umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia miało osiem łomżyńskich przychodni, świadczących dotychczas opiekę dla około 40% mieszkańców. Reszta gabinetów umów nie miała, co oznacza, że w piątek 2. stycznia mogą być zamknięte. - Ilość i koszt zadań, jakie minister chce przerzucić na lekarzy rodzinnych, są nieadekwatne do środków finansowych, jakie zamierza na te cele przeznaczyć z budżetu państwa – mówił doktor Waldemar Pędziński, dyrektor Łomżyńskiego Centrum Medycznego i koordynator Porozumienia Zielonogórskiego w Łomży i powiecie łomżyńskim. Pod opieką lekarzy z tych gabinetów dziś jest ponad 60% mieszkańców Łomży.
- Ogółem w skali województwa mamy przedłużonych 87 umów lekarskich, co stanowi 33% umów obowiązujących w tym roku – podawał we wtorek Adam Dębski, rzecznik białostockiego NFZ, podkreślając, że w Łomży sytuacja jest trochę lepsza, bo gabinety, które podpisały umowy, zapewniają podstawową opiekę zdrowotną dla około 40% mieszkańców miasta i aż 95% powiatu.
Z przekazywanej przez niego listy wynikało, że umowy podpisał podlegający pod samorząd powiatu Zakład Podstawowej Opieki Zdrowotnej w Łomży, który w mieście ma 4 przychodnie i 11 na terenie okolicznych gmin, oraz trzy inne podmioty z Łomży na 12 funkcjonujących w tym roku. Umów z NFZ na 2015 rok nie miały gabinety należące do Porozumienia Zielonogórskiego, które opieką obejmują ponad 60% mieszkańców Łomży.
- Na 100 procent nie podpisaliśmy do dzisiaj (wtorek – dop. red) i nie podpiszemy kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia w tej postaci, jaką proponuje ministerstwo zdrowia – mówi dr Pędziński, łomżyński koordynator PZ. - Środki finansowe, jakie proponuje nam ministerstwo, są nieadekwatne do liczby i zakresu kosztownych badań, jakie lekarze rodzinni mieliby finansować po Nowym Roku. Koszt każdego badania musimy pokrywać z tak zwanej stawki kapitacyjnej, która od sześciu lat wynosi 8 złotych miesięcznie, czyli 96 złotych rocznie na każdego pacjenta. Ministerstwo chce stawkę podnieść do 11 zł. Absolutnie nie pokryje to kosztów przyjmowania pacjentów, stawiania diagnozy czy zamawiania badań laboratoryjnych.
Według doktora Pędzińskiego, mister zdrowia Bartosz Arłukowicz i podlegli urzędnicy manipulują opinią publiczną ze względów politycznych oraz wizerunkowych. - Urzędnicy nie odnoszą się do sedna sprawy – twierdzi koordynator Porozumienia Zielonogórskiego w Łomży i powiecie łomżyńskim. - Przed kamerami mówią: „My wam dajemy pieniądze, i to większe”, ale nie dodają, co w zamian. Na poziomie ekspertów z obu stron dyskusja jest, na szczęście, inna, bo tam nie da się mydlić oczu. Minister chętnie ogłosi poprawienie dostępu obywateli do usług medycznych, ale kto za to zapłaci? Oddzielna kwestią jest kolejny absurd, do jakiego przymusić chce lekarzy strona rządowa. Do tej pory kontrakty były renegocjowane co roku, zależnie od sytuacji w kraju i w służbie zdrowia. Ale umowa z 2015 roku miałaby obowiązywać NA ZAWSZE. Zatem pytamy, czy to jest umowa, czy dyktat. Rząd RP prowadzi negocjacje z wolnymi ludźmi w wolnym kraju czy z niewolnikami...?! Nie ma mowy o zaakceptowaniu warunków ministerstwa i NFZ. Walczymy i będziemy walczyć!
- Jesteśmy rozdarci, to decyzja bardzo ciężka – mówi doktor Krystyna Kamińska – Nizik, kierownik Przychodni Lekarze Rodzinni 3 w Łomży, która również nie ma kontraktu z NFZ na Nowy Rok. - Jeszcze ciągle ręka mi drży, żeby wywiesić kartkę z napisem „strajkujemy”. Decyzja o strajku nie chce mi przejść przez gardło. Fundusz dąży do sytuacji, aby kontrakt był długoterminowy. Urzędnicy skądś tam gdzieś tam odejdą, a my zostaniemy z dokumentami i patrzącymi nam w oczy pacjentami. To czarny wtorek dla całego naszego środowiska.
Jeszcze we wtorek wieczorem w Białymstoku miało dojść do spotkania 176 świadczeniodawców z województwa podlaskiego, którzy nie podpisali umów z NFZ. Podczas tego spotkanie wspólnie mieli zadecydować, czy po Nowym Roku otworzą swoje gabinety, których w sumie w całym województwie mają ponad 350.
Co z pacjentami, którzy leczą się w gabinetach, które takiej umowy nie mają?
Adam Dębski z NFZ przekazuje, że formalnie lekarze z pozostałych gabinetów mogą jeszcze podpisać umowy z NFZ-em.
- Gdyby jednak tak się nie stało, pacjenci będą mogli iść do lekarzy, do każdego innego gabinetu, który taką umowę z Funduszem ma – mówi Dębski. - Prowadzimy także rozmowy, aby został uruchomiony w Łomży jeszcze jeden dodatkowy punkt, gdzie będą mogli kierować się pacjenci. Być może będzie na pogotowiu, być może w szpitalu. Decyzja o tym ma zapaść dopiero jednak w środę 31 grudnia.