Jaja wolne od Gender
To nie żart, to życie. Taki, jak w tytule, tekst pojawił się w nagraniu telewizyjnym. Na twarzy kobiety nie było widać śladów manipulacji. Odpowiadała reporterowi całą prawdę i tylko prawdę w dobrej wierze. Była pewna swego. Temat miała dobrze osłuchany, i wnioski też. Interwencja jej koleżanki tylko zaogniła sytuację. Na twarzach obu malowała się zaciętość weterana Majdanu odbijającego z rąk „nieznanych sprawców” posterunek milicji gdzieś na wschodzie Ukrainy.
Pomyślałem wtedy, że kiedyś świat był prostszy nieco. Wiadomo było, co jest dobre, a co złe. Obwoźny handlarz przyjeżdżał ostatnim pociągiem i sprzedawał kakao w najdalszym nawet zakątku wiejskiej kolonii. Asortyment może i niewielki, ale radość ze zdobycia arakowego aromatu do świątecznych wypieków równoznaczna z upolowaniem mamuta. Było jakby więcej czasu, zupełnie inaczej wyglądała celebracja świąt. Chyba ludzie byli bardziej przewidywalni? Może dlatego, że bardziej życiowe były informacje, które do nas docierały? Z drugiej strony, czasem były tak nieistotne, że ludzie sami sobie tworzyli informacyjne państwo podziemne, koncentrując się na tym, co jest dla nich istotne. Dzisiaj informacyjny tumult dopełnia tylko obrazu życiowego rozgardiaszu. Człowiek ma nieodparte przekonanie o swojej niewiedzy. Czy ktokolwiek jest w stanie powiedzieć, kto rozpoczął tą wojenkę i po co? Czy bratać się z Ukraińcami, czy może zwalczać ich przez pryzmat historycznych doświadczeń? Co mają wspólnego afrykańskie świnie z pomorem i dlaczego Piasek odwiedził Tatianę we Włoszech? W ogóle, czego chcą od tego Krakowa?! Olimpiada może i jest potrzebna, ale co z najsłynniejszym w kraju festiwalem piosenki marynarskiej organizowanym w grodzie Kraka od niepamiętnych czasów. Nie wiadomo, co sądzić o lądowaniu obcych w Klewkach? Obcy kapitał milczy. Czy nasza gospodarka kurczy się, czy rozwija? Te jabłka to w końcu jadą do Ruskich, czy też są zawirusowane? Czy można liczyć na emerytury z ZUSu, a może jedyny ratunek na bezpieczną i godziwą starość to skierowanie do sanatorium w Czerwonym Borze wystawione przez CBŚ? Jest wiele pytań, na które dzisiaj nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć. Zachwiany został fundament. Dogmat – „mniej mów, więcej słuchaj”, stracił rację bytu. Im więcej informacji do nas dociera, tym mniej wiemy. Na wszelki wypadek, ratując choć odrobinę dobrego samopoczucia, jesteśmy coraz bardziej zapiekli w obronie raz postawionej tezy. Argumenty nie mają znaczenia. Pojęciowe pomieszanie z poplątaniem. Być może nasza bohaterka, która jest gotowa oflagować się w obronie świątecznych jaj wolnych od Gender, kiedyś uświadomi sobie, że tak naprawdę chodziło jej nie o Gender, ale o GMO. Oby nie było za późno. Kolejne święta, kolejna szansa na wyciszenie i refleksję.
Mariusz Rytel