Czas wysiewu
Nadszedł czas siewu. Teoretycznie. Praktycznie, nie wiadomo co robić? Mimo ciepła w południe, nad ranem jeszcze trzeba czasem skrobać samochodowe szyby. Wczesną marchew i pietruszkę można by już wysiewać do gruntu, ale w takich warunkach nie ma co liczyć na wzrost chociaż zbliżony do wyników referendum na Krymie. Można oczywiście przykryć folią i kumulować ciepło, ale to domena produkcji przemysłowych jednego gatunku. My chcemy mieć wszystkiego po trochu, a przecież wszystkiego się nie przykryje. Klimat jest nieprzewidywalny.
W związku z postępującym ociepleniem, prawdziwa zima w Polsce trwała w tym roku jakieś dwa tygodnie. Orężem w rękach przeciwników teorii ocieplenia są, minusowe temperatury na początku kwietnia. Ludzie niezaangażowani w bitwy pod sztandarem pogody, których jest zdecydowanie więcej, tak naprawdę nie wiedzą co zrobić. Nie chodzi tylko o przednówek. Kiedy rolnik wyrusza do żniw – na ogół pada. Kiedy mieszczuch wraca z Mazur po długim weekendzie – wypogadza się już pod Kolnem. W Wyszkowie wtedy już zdrowo przypieka. Pogoda rzadko bywa taka, jakbyśmy chcieli.
W tej wojnie człowieka z pogodą, człowiek nie zawsze przegrywa tak sromotnie, jak w wojnie domowej człowieka z człowiekiem. W tej sytuacji występują kosmiczne wręcz anomalie. Wiosna przynosi nam prawdziwy rozsiew ideologii i kandydatów. Pomruki wojny mają się ku końcowi. Niektórzy chyba chcieliby jakoś to zakonserwować. Poparcie rośnie praktycznie bez wysiłku i to na koszt Włodzimierza. Najgorsza będzie kolejna faza, tym bardziej, że nie wiadomo jaka będzie? Nie wiadomo też jak ludzie zareagują? W ogóle to jakaś masakra. Gdyby nie ci ludzie, życie byłoby łatwiejsze. A będzie jeszcze gorzej. Nadchodzi czas zmagania się z głosem ludu. Lud wyczulony na słabość władzy w okresie przedwyborczym, doskonale to wykorzystuje. Pakuje się jedna z drugą do Sejmu i o jakieś biedne dzieci walczy. Przecież biednych dzieci, u nas na każdym kroku. Co w tym wyjątkowego? Każde jest na swój sposób biedne, jak nie ekonomicznie czy fizycznie, to emocjonalnie, intelektualnie. Ludzie dzielą się na chorych i jeszcze tych, którzy u lekarza nie byli. No właśnie, a dlaczego nie byli? Bo im inni, kolejkę zajmują do specjalisty. To jest ostatnio najważniejszy problem. Minister zdrowia, a za nim spore grono postępowych lekarzy orzekło niedawno, że jest nas dużo za dużo. Do tego jesteśmy niewychowani. Najgorzej jest z tymi starszymi. Zamiast znaleźć sobie jakąś rozsądną robotę w Brytanii, tak jak ich dzieci i wnuki, to łażą po te skierowania, a później zapisują się po kilka razy do specjalisty. Tak tworzą się gigantyczne kolejki. Po parę miesięcy, a nawet lat czeka się więc na badania i wizyty u kardiologa, okulisty, pulmonologa, i u większości całej reszty logów. Wpisuje się to w całą paletę realizowania szlachetnych idei, które psują niewdzięcznicy, do których jest to kierowane. Wahaniom cen winni są rolnicy, w zakładach przemysłowych największe problemy stwarzają pracownicy produkcyjni, więzienia są przepełnione przez więźniów. Żaden z organizatorów, nigdy nie wziął na siebie odpowiedzialności za niepowodzenia. Żaden z siewców pomysłów nigdy nie przyznał się, że wyległo i zgniło, bo źle planował, zaprawiał i nawoził. Jak już nie będzie miał na kogo zwalić, to przynajmniej na niepogodę zrzuci.
Mariusz Rytel